Po Godzinach

Chcę dać pieniądze Disneyowi, a on nimi gardzi. Te blokady regionalne to jakiś nieśmieszny żart

Paweł Winiarski
Chcę dać pieniądze Disneyowi, a on nimi gardzi. Te blokady regionalne to jakiś nieśmieszny żart
41

4H, HDR, Gwiezdne Wojny, nowy serial, bajki dla dziecka, Avengersi. Mimo problemów technicznych na starcie, Disney+ jest usługą, w którą chętnie zainwestuję. Mam w ręku pieniądze, kartę, chcę to zrobić już dziś...i nie mogę. A koledzy w Holandii oglądają bez problemu.

Holandia, podobnie jak Polska jest członkiem Unii Europejskiej. W 2015 roku mówiło się o tym, że Bruksela ma plany co do budowy rynku usług cyfrowych, który ma zapewnić wszystkim mieszkańcom Unii równy dostęp do treści, usług i towarów oferowanych przez internet. I co? I w Holandii mają Disney+, a w Polsce musimy czekać do (podobno) marca przyszłego roku.

Dla chcącego nic trudnego

Nie jest tak, że nie da się uruchomić w Polsce usługi Disney+. Od wczoraj czytam, że część znajomych dostała się do usługi dzięki ludziom w Holandii lub VPN-owi i karcie Revolut, dzięki którym udało się wystąpić przed Disneyem jako mieszkaniec innego kraju. Ludzie od lat obchodzą w ten sposób blokady regionalne, przymykając tym samym oko na regulaminy poszczególnych usług. To trochę jakbym poszedł do sklepu z pieniędzmi i dowiedział się, że jestem Polakiem - na co usłyszał odpowiedź, że nikt mnie nie obsłuży i nie mogę wziąć towaru choć ten leży na półce. Muszę więc iść do tylnych drzwi, dać w łapę pracownikowi, który wyniesie mi paczkę ciastek w tajemnicy przed wszystkimi, oglądając się czy aby nie patrzy szef, a zza rogu nie wychylą się federalni. Trochę smutne, trochę straszne.

I takie właśnie są blokady regionalne w internecie 2019 roku - trochę smutne, trochę straszne. Część usług jest zamykana, bo brakuje zainteresowanych, inne odwrotnie - jest ogromne zainteresowanie, użytkownikom blokuje się dostęp. Nie żebym nie umiał przeżyć bez pierwszego odcinka świetnego (podobno) The Mandalorian. Poczekam, jestem cierpliwy. Inni pewnie nie, dlatego nie zdziwi mnie jak niedługo w sieci pojawi się informacja o tym, że najpopularniejszym serialem na platformach torrent była w listopadzie właśnie nowa produkcja Disneya.

Przez blokady regionalne dochodzi do jeszcze dziwniejszych sytuacji, na które zwrócił uwagę Tomek:

Choć generalnie dla osób używających usług streamingu wideo nie jest to nic nadzwyczajnego, że kolejne sezony znajdują się w innych serwisach lub w ogóle nie są dostępne w danym kraju. Ot taka już smutna cyfrowa codzienność.

Trzeba jednak pamiętać, że blokada regionalna działa również w drugą stronę, o czym zdarza mi się przekonywać na wyjazdach służbowych. Wieczór, hotel, chcę pooglądać jakieś materiały na płatnym YouTube, w końcu okres próbny YT Premium trwa w najlepsze. No cóż, jeśli usługi nie ma w danym kraju to nikogo nie interesuje, że konto zostało założone w Polsce, Red nie zadziała tam gdzie go terytorialnie nie ma. I nie mówię tu o jakichś egzotycznych krajach, gdzie łatwiej dostać tani alkohol niż połączenie internetowe. Nie ma i koniec. Może przez ostatnie miesiące coś się w tym temacie zmieniło, ale u mnie rozczarowanie pozostało.

Zdaję sobie sprawę z tego, że blokady regionalne nie biorą się z kosmosu i w dużej mierze chodzi o licencje na poszczególne produkcje (choć akurat w przypadku Disney+ jakoś mi to nie współgra). Ale widza to nie interesuje - on ma pieniądze, chce mieć produkt. Nie żebym życzył serwisowi źle, ale tych kilka miesięcy bez dostępu zbuduje w Polakach pewne negatywne emocje i uważam, że o wiele więcej osób kupiłoby dostęp teraz, na premierę, niż zrobi to w przyszłym roku. Microsoft przy okazji Xboksa One pokazał, że sztuczne ograniczanie dostępności nie przynosi pozytywnych efektów i choćby w Polsce osoby zainteresowane nową konsolą kupowały PlayStation 4 - żyjemy w takich czasach, że import sprzętu, który powinien normalnie leżeć na półkach jest niepoważny i mało kto chce się w to bawić. W przypadku Disneya trzeba też pamiętać o piractwie - a powiedzmy sobie szczerze - Polacy są w tym dobrzy. No bo tak na chłopski rozum, co jest łatwiejsze? Ściągnięcie torrenta czy kombinowanie z VPN-em, zagranicznym kontem, szukanie aplikacji na telefon (niedostępnej w polskich sklepach Google i Apple) i kartą walutową? Usługi tego typu powinny iść szeroko, szczególnie podczas premiery, bo za kilka miesięcy ludzie zapomną, że pod koniec 2019 roku ekscytowali się niedostępnym w Polsce Disney+ i jakimś tam kosmicznym serialem o typie w hełmie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu