Polska

Byłeś ostatnio na Darkwarez? Teraz już nie ma po co - serwis umarł

Jakub Szczęsny
Byłeś ostatnio na Darkwarez? Teraz już nie ma po co - serwis umarł
65

Darkwarez jak niezorientowanym w temacie wskaże sama nazwa był (słowo klucz: "był") jednym z większych w Polsce serwisów warezowych, gdzie można było znaleźć właściwie wszystko - od gier przez muzykę i filmy, aż po pirackie e-booki, audiobooki i specjalistyczne programy. Kiedy zamiast deadline'ów, callów i fuckupów śniły mi się po nocach kartkówki, testy i uwagi w dzienniczku - na Darkwarezie przesiadywałem. Cóż.

Konto na Darkwarez miałem prawdopodobnie od niemal samego początku funkcjonowania serwisu (coś w okolicach 2006 roku). Kiedyś, z nudów przeglądając sobie internet (nie z intencją piracenia czegokolwiek) odkryłem, że założone przeze mnie wtedy konto uzyskało status "legendarnego" z uwagi na jego staż. A nigdy nie napisałem tam żadnego posta, nie udostępniłem żadnego pliku. Raz na ruski rok pobrałem stamtąd jakąś grę, albo szukałem e-booka z podręcznikiem do szkoły - takie to były czasy. Jednak wraz z tym jak piractwo stawało się coraz bardziej upierdliwe i powstało sporo wygodniejszych alternatyw, razem z moim zainteresowaniem nielegalnymi plikami padała i ogólna tendencja ku temu procederowi. W tym momencie (pisząc ten tekst) zaczynam dostrzegać jak wiele zmieniło się nie tyle w naszej mentalności, co w dostępie do programów oraz usług. Modele subskrypcyjne, niskie ceny oprogramowania w stosunku do tego, co było kiedyś, lepsze zarobki niż wcześniej: piractwo przestało się na dobrą sprawę opłacać. Serio.

Problemy Darkwarez nie wynikają jednak z niskiego zainteresowania pirackimi treściami. Powód braku dostępu do serwisu może być bardzo prosty

Jako pierwszy w ostatnim czasie uwagę na Darkwarez zwrócił serwis Dobreprogramy.pl, który dokopał się do możliwej przyczyny jego braku funkcjonowania. Okazuje się, że właściciel platformy wymiany treści toczy właśnie batalie sądowe: jedno z olsztyńskich przedsiębiorstw miało pozwać Remigiusza N. o pośrednictwo w procederze łamania praw autorskich i o ile sąd pierwszej instancji oczyścił go z tych zarzutów, to już z kolejnej potyczki na wokandzie Remigiusz N. wrócił "na tarczy". Wyrok zdaje się nie być prawomocny, ale jeżeli ów stan się zmieni, będzie to prawdopodobnie oznaczać ostateczny koniec legendarnego serwisu.

Autor źródłowej publikacji wskazuje jednak, że wcale nie musi to być jednoznaczna przyczyna niefunkcjonowania serwisu. Brakuje jednoznacznego oświadczenia, czy też jakichkolwiek sygnałów wyjaśniających kulisy sprawy. Niemniej, problemy prawne wydają się być najprawdopodobniejszą przyczyną braku dostępu do Darkwarez (w tym momencie Cloudflare zgłasza błąd w trakcie realizowania połączenia z hostem).

Niezwykle interesujący jest wątek udziału Stanów Zjednoczonych w możliwe zamknięcie serwisu: wedle jednego z raportów dotyczących ochrony własności intelektualnej w internecie, polski Darkwarez został nazwany jedną z najniebezpieczniejszych stron w sieci, a także wrogiem USA w kontekście naruszeń praw autorskich. Być może ów fakt spowodował tak duże zainteresowanie polskim serwisem warezowym - do tego jednak podchodzę niezwykle ostrożnie, brakuje bowiem jednoznacznych dowodów na związek decyzji z raportu ze stanem Darkwarez.

Pewne jest jedno - Remigiusz N. mógł czerpać korzyści z udostępniania miejsca w sieci, które służyło głównie do dzielenia się nielegalnymi plikami: stąd też działania prawne, które właśnie mają miejsce. Kolektyw tych czynników oraz czas ich wystąpienia wydaje się mieć bliski związek z tym, co obecnie dzieje się z serwisem (a raczej z tym, że zwyczajnie nie działa).

Co dalej z piractwem?

Nie uda się go wyeliminować do końca: nie oznacza to jednak, że nie warto z nim walczyć. Warto jednak przy tej okazji wesprzeć się widocznymi gołym okiem zmianami, jakie zaszły w kontekście dostępu do treści w internecie. Okazuje się, że atrakcyjne oferty, wygoda to skuteczne formy walki z tym procederem. Sama likwidacja kilku warezów nie zmieni nic: na ich miejscu pojawią się zwyczajnie nowe serwisy, albo ich "odnogi". Nie będę zdziwiony, jeżeli Darkwarez odrodzi się w nieco innej formie, przy okazji dbając o to, że właścicieli platformy będzie znacznie trudniej pociągnąć do odpowiedzialności.

Niemniej, z całą pewnością znaczenie takich miejsc będzie konsekwentnie spadać z uwagi na wspomniane czynniki. Piracenie jest często mniej wygodne, a legalny dostęp - choć płatny wydaje się w niektórych momentach znacznie bardziej atrakcyjny.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu