Gry

Włączam na chwilę i jest 2 w nocy. Wszystko, co Cyberpunk 2077 robi dobrze

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

11

Zauważyliście, że po zestawie świetnych recenzji, niektórych z ocenami 10/10, od kilku dni o Cyberpunk 2077 mówi i pisze się tylko w kontekście błędów i niespełnionych obietnic? Jest jednak sporo rzeczy, które ta gra robi dobrze.

Cyberpunk 2077 nie miał łatwego startu. Nie zamierzam usprawiedliwiać CD Projekt RED, bo jako osoba, która wydała 250 złotych na konsolową wersję, jestem zły i rozczarowany. Tyle dobrego, że gram na PlayStation 5, więc całość działa i wygląda zdecydowanie lepiej niż na PlayStation 4 i PlayStation 4 Pro - przeczytajcie recenzję i zobaczcie screeny z gry uruchamianej na tych platformach, jest bardzo źle. Mam też sporo zarzutów odnośnie otwartego świata, który jest makietą, a nie żyjącym organizmem, o czym opowiadam w ostatnim podcaście Antyweb po godzinach.

Od premiery gram jednak codziennie i wielokrotnie złapałem się na tym, że włączam Cybepunk 2077 na chwilę i... jest 2 w nocy. Nie przypominam sobie żeby w ostatnich latach tak zabugowana i niedopracowana gra wciągnęła mnie tak mocno. Zastanawiałem się dlaczego i już wiem.

Architektonicznie Night City jest kapitalne

Night City nie żyje. Jeśli porównać miasto do Los Santos z GTA 5 różnica jest miażdżąca i metropolia stworzona przez CD Projekt RED to wielka martwa makieta. Ale jeśli chodzi o projekty budynków, detale, ułożenie całości w architektoniczny plan, jest niesamowite. Oczywiście pełnię rozmachu dostrzegłbym dopiero grając na PC - może tak samo będzie po nextgenowym patchu, ale nawet teraz Night City robi ogromne wrażenie. Poszczególne dzielnice mają swój własny klimat, a to nie było łatwe do stworzenia, bo przecież nie bazuje w 100% na realnych miejscówkach, powstało więc w głowie projektantów wspierających się materiałami źródłowymi uniwersum. Bardzo podoba mi się wielopoziomowość lokacji, bo poszczególne miejscówki często rozciągają się nie tylko w poziomie, ale również w pionie, dając jeszcze większe wrażenie swojej wielkości. Oczywiście jest masa miejsc, gdzie niestety wejść się nie da, ale przecież można to zmienić w dodatkach i cicho liczę, że będzie to jeden z punktów rozwoju Cyberpunk 2077.

Mocni bohaterowie, których chce się poznawać

Wiele gier ma w zamyśle fajną historię i ciekawych bohaterów. Wiele też niestety w praktyce pokazuje, że nie jest łatwo stworzyć ciekawe postacie, z którymi gracz chce obcować. Z jednej strony mamy tu V, która nie jest stworzona przez CD Projekt RED, bo przecież sami wymyślamy jej wygląd, ustalamy też płeć - z drugiej ta sam V jest bardzo mocno osadzone w uniwersum gry, to wokół niej i jej problemów kręci się cała opowieść. Dzięki temu czujemy się jak ktoś ważny, bardzo istotny dla fabuły.

Ale na V świat się nie kończy, wręcz przeciwnie. Podczas gry spotykam wiele innych postaci i nawet te z niektórych misji pobocznych mają swój mocny charakter. Owszem, zdarzają się "ludziki", o których zapomnicie po 10 minutach, ale są też NPC-e, którzy utkną w pamięci na długi czas. Jest w Cyberpunk 2077 jedna podobna misja, która nieźle "siada na banię" również pod kątem postaci, które w niej występują. Niektóre wzbudzają sympatię, inne wywołują obrzydzenie - czasem zdecydowanie mocniej niż niejeden główny bohater innej gry. Znamy to oczywiście z Wiedźmina 3, ale na tym poletku CDPR ponownie dało radę.

Cyberpunk 2077 ma misje poboczne, które potrafią być lepsze niż misje główne w innych grach

Kolejna powtórka z Widźmina 3 - niektóre misje poboczne w Cybepunk 2077 są ciekawe, długie i wciągające. Często lepsze niż niejedna duża, fabularna, główna misja z konkurencyjnej gry. To często mój główny zarzut do wielu produkcji, w których unikam wątków pobocznych, bo wiele zadań to nudne przynieś-zanieś-zabij potwory, bez głębi czy jakiegokolwiek sensu. A równie często są one niezbędne by rozbudować bohatera lub nawet pchnąć fabułę do przodu bo dopiero po pewnym czasie lub na pewnym etapie rozwoju uruchamia się kolejny etap misji głównych. Albo zwyczajnie szybko zginiemy jeśli nie pogrindujemy postaci na dodatkowych zleceniach. W przypadku Cybepunk 2077 czyszczę zadania poboczne regularnie i odkładam w czasie wątek główny, bo nie chcę niczego stracić. Jasne, często nie ma to w ogóle wpływu na historię lub idzie sobie gdzieś bocznym torem, ale jednocześnie buduje powiązanie ze światem i jeszcze bardziej pozwala poczuć się jego częścią.

Główny wątek fabularny jest naprawdę niezły

Główna opowieść z Cyberpunk 2077 to niezła baza do ciekawego filmu, choć nie sądzę by dało się go zmieścić w dwóch godzinach. Ciekawi mnie jednak co będzie dalej, jak V wyplącze się z problemów, kogo nowego pozna, jak kolejne wydarzenia zmienią historię. No i czy będzie happy end, bo nieźle zżyłem się już ze stworzoną przez siebie postacią, trochę ją rozumiem, szanuję jej (czy raczej swoje) wybory, wkurzam się kiedy ona się wkurza. CD Projekt RED potrafi pisać świetne historie i CP2077 nie jest wyjątkiem.

Cyberpunk 2077 nie jest grą idealną i CDPR położył tę produkcję na naprawdę wielu płaszczyznach. Podchodziłbym do tego inaczej gdyby nie lata sugestii i obietnic, z których firma się nie wywiązała. Czy mając konsolę warto grać teraz? Na PS5 i Xbox Series X raczej tak, ale trzeba mieć z tyłu głowy, że będą błędy, glitche, crashe gry (na PS5 mam ich niestety sporo), a tytuł wygląda dużo gorzej niż na PC. Ale pod tymi wszystkimi problemami i niespełnioną obietnicą żyjącego miasta, kryje się świetna opowieść, ciekawi bohaterowie i kapitalne misje poboczne. Dzięki temu nie zdecydowałem się na zwrot swoje płyty z grą, a praktycznie codziennie od konsoli odrywa mnie tylko zdrowy rozsądek, bo wiem, że muszę rano wstać i mieć przespanych choć 5 godzin, żeby cały kolejny dzień nie czuć się jak zombie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu