Felietony

Chromecast - czy wiedziałeś, że go masz?

Filip Żyro

Maniak nowych technologii. Od dzieciństwa kochał k...

29

Gdy pierwszy raz usłyszałem o Chromecast, uznałem go za pomysł na tyle ciekawy, że warto byłoby mu się bliżej przyjrzeć. Z racji dostępności urządzenia w Polsce, trochę o nim zapomniałem, jednak wczoraj okazało się, że jestem w posiadaniu podobnego rozwiązania, nie mając nawet o tym pojęcia. Mate...

Gdy pierwszy raz usłyszałem o Chromecast, uznałem go za pomysł na tyle ciekawy, że warto byłoby mu się bliżej przyjrzeć. Z racji dostępności urządzenia w Polsce, trochę o nim zapomniałem, jednak wczoraj okazało się, że jestem w posiadaniu podobnego rozwiązania, nie mając nawet o tym pojęcia.

Materiały, oglądane przeze mnie na Youtube, znacznie wyprzedziły te serwowane przez telewizję. Zostały tylko nieliczne jeszcze programy informacyjne i ważniejsze wydarzenia sportowe, które lubię oglądać w wysokiej rozdzielczości. Poza tymi dwoma wyjątkami większość interesujących mnie tematów jestem w stanie znaleźć na Youtube, a świetny system subskrypcji dodatkowo mi w tym pomaga. Bez najmniejszych kłopotów mogę znaleźć tam niemal wszystko: kanały o grach, e-gamingu, sport, porady żywieniowe, coraz częściej rzetelnych informacje, inteligentne komentarze, wywiady, muzykę, a także ekskluzywne materiały, które do TV trafią dopiero za kilka dni. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że przyszłość telewizji leży w Internecie, a Youtube może stać się głównym rozgrywającym w tej dziedzinie.

Nie dziwi więc, że Google stworzył produkt, który ma wyświetlać treści z Youtube'a na dużym ekranie. Jest nim Chromecast. Mam nadzieję, że nie muszę naszym Czytelnikom przypominać, czym jest to urządzenie, jeżeli jednak są tacy, którzy nie orientują się w temacie, odsyłam do recenzji tego urządzenia. W skrócie jest to gadżet wielkości pendrive’a, który służy do wyświetlania  Youtube'a na ekranie telewizora, po podłączeniu go przez port HMDI. Do nawigacji można wykorzystać telefon, tablet lub laptopa.

Z uwagi na liczbę oglądanych przeze mnie filmów i filmików na Youtube szukałem sposobów, które umożliwiłby mi wyświetlanie ich w telewizorze. Oczywiście zawsze można podłączyć komputer stacjonarny lub laptopa i cieszyć się Youtubem na telewizorze. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że nie jest to najwygodniejsze rozwiązanie. Męczące jest zarówno przenoszenie komputera i całego osprzętu, jak i nawigowanie z poziomu laptopa, po podłączeniu go kablem do telewizora. Z tego właśnie powodu należałem do grona liczącego około 35 osób, które korzystały z aplikacji dedykowanej Youtube'owi w Samsung Smart TV. Rozwiązanie to jest jednak dość uciążliwe. Surfowanie po serwisie Youtube za pośrednictwem pilota, którym pisze się na wirtualnej klawiaturze, również było udręką. Nie musiałem jednak podłączać sprzętu i czekać na uruchomienie Windows. Z czasem jednak zacząłem mieć tego dość i nawet nie wiem kiedy przestałem oglądać Yotube na dużym ekranie. Wszystko zmieniło się kilka dni temu…

Zupełnie przypadkiem, po kilku długich miesiącach przerwy, ponownie trafiłem do aplikacji Youtube w moim Smart TV. Ku mojemu zaskoczeniu coś się zmieniło i to już na starcie. Aplikacja na telewizorze wyświetliła kod QR i poprosiła o zeskanowanie go za pośrednictwem telefonu bądź tabletu. Okazało się, że po zeskanowaniu kodu urządzenie mobilne zostało sparowane z telewizorem i od tamtej pory mogę korzystać z Youtube’a przy użyciu telefonu bądź tableta. Cały proces jest banalnie prosty. W aplikacji na urządzeniu mobilnym pojawia się dodatkowy przycisk, który pozwala na łączenie z telewizorem. Co więcej, podczas oglądania filmu można spokojnie przeglądać inne filmy w zbiorach Youtube’a, co widoczne jest jedynie na ekranie urządzenia, a na telewizorze wciąż odtwarzany jest film. Bardzo łatwo również stworzyć listę kolejnych filmów do odtwarzania. Minusem jest to, że nie możemy wyłączyć urządzenia, jak to miało miejsce w przypadku Chromecasta. Można je jednak wygasić, a wówczas zużycie baterii jest naprawdę niskie.

Muszę przyznać, że owa niespodzianka była dla mnie miłym zaskoczeniem. Suma summarum rozwiązanie, które proponuje aplikacja, tak mało różni się od Chromecasta, że gdy mogę mieć stówę w kieszeni, albo jej nie mieć, wiadomo co wybiorę. Oczywiście trzeba pamiętać, że do cieszenia się tym rozwiązaniem potrzebny jest telewizor z jednym z wbudowanych systemów Smart TV, a także smartfon lub tablet.

Jeżeli w przyszłości Chromecast będzie oferował znacznie lepszy mirroring niż obecnie, pozwalający na oglądanie treści z legalnych serwisów streamingowych, to jak najbardziej wciąż jestem zainteresowany. Jeżeli jednak ma on służyć jedynie do oglądania Yotube, to nie mam zielonego pojęcia, dlaczego Google wypuścił darmową aplikację, która może ten produkt uśmiercić. Produkt, który podobno świetnie się sprzedawał.

Obrazek.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Smart TVChromecast