Felietony

Chromebooki i koniec darmowej przestrzeni w chmurze - co dalej?

Rafał Kurczyński

Fan mobilnych okienek, technologii internetowych o...

90

Chromebooki stają się coraz popularniejsze, nawet w naszym kraju, gdzie  coraz więcej moich znajomych zaczyna rozglądać się za maszynami Acera, HP, Samsunga, czy Toshiby. Jest jednak jeden powód, dla którego przejście na Chromebooka jest nieopłacalne - naturalnie, chodzi tu o sam dysk Google. Wie...

Chromebooki stają się coraz popularniejsze, nawet w naszym kraju, gdzie  coraz więcej moich znajomych zaczyna rozglądać się za maszynami Acera, HP, Samsunga, czy Toshiby. Jest jednak jeden powód, dla którego przejście na Chromebooka jest nieopłacalne - naturalnie, chodzi tu o sam dysk Google.

Wielu naszych cudownych czytelników prosiło mnie o to, aby zdecydować, czy opłaca się kupować sprzęt z logiem Google za granicą i sprowadzać go do Polski. Niestety, jest to kwestia mocno subiektywna, dlatego też nie mogę się na ten temat wypowiadać, choć z drugiej strony postanowiłem pokazać wam jeden z największych problemów tych komputerów oraz parę sposobów na jego rozwiązanie.

Jak dobrze wiecie, kupując sprzęt z systemem Google, świadomie przesiadacie się na dyski chmurowe, porzucając tym samym potrzebę umieszczania kolekcji naszych filmów, gier, muzyki i zdjęć na dyskach twardych - wszystko od tej pory będzie automatycznie uploadowane do sieci. Co jednak, gdy posiadamy naszego Chromebooka już od dwóch lat i właśnie skończył się nam gratisowy okres dwuletniego miejsca na dysku Google o pojemności 100 (lub więcej, zależy od komputera) gigabajtów?

DODATKOWE MIEJSCE W DYSKU GOOGLE PRZYZNAWANE JEST NAM NA dwa lata

Jeżeli kupicie laptopa z systemem Chrome OS, lub stację roboczą - ChromeBox, jesteście informowani o tym, że dostaliście właśnie minimalnie 100GB dodatkowego miejsca na swoim dysku Google, który od tej pory stanie się drugim domem dla twoich plików.

Czas mija, nasz sprzęt nie jest już najlepszym komputerem, jednak nadal działa poprawnie, dlatego też nie chcemy wymieniać go na nowszy model, choć niestety - jeżeli przekroczyliśmy darmowe 15 gigabajtów pamięci, zaczną się problemy.

Dysk Google jest bardzo dobrze przemyślanym miejscem na nasze pliki. Jeżeli posiadamy jakikolwiek dodatkowy pakiet przestrzeni dyskowej, z którego aktywnie korzystamy, w końcu okaże się, że trzeba w końcu zapłacić za przedłużenie czasu korzystania z usługi. Jeżeli  go nie przedłużymy, nasze pliki nie zostaną usunięte z dysku. Gdy tak się wydarzy, bez problemu możecie wejść na dysk Google, pobrać swoje dane, jednak nie możecie dodać do pamięci nawet jednego "nadprogramowego" pliku.

Jeżeli znajdziecie się w takiej sytuacji, macie trzy wyjścia: wykupić dodatkowy, miesięczny lub roczny pakiet danych, usunąć odpowiednią ilość punktów tak, aby nie przekraczać darmowego pakietu 15 gigabajtów miejsca lub ostatecznie, poszukać alternatywy dla dysku Google.

Dysk GOOGLE JEST DOBRYM DYSKIEM SIECIOWYM, JEDNAK ISTNIEJĄ dla niego ALTERNATYWY

Jeżeli nie chcecie korzystać z Google Drive, zawsze możecie przenieść swoje pliki do innego usługodawcy. OneDrive, DropBox i wiele innych usług chmurowych czeka na to, aż wykupisz u nich jakikolwiek pakiet danych i staniesz się ich stałym użytkownikiem.

Moim zdaniem, jedyną konkurencyjną usługą dla rozwiązania Google jest OneDrive od Microsoftu, a to dlatego, że poza rozbudowanymi możliwościami udostępniania plików, pomaga również na kooperacyjne tworzenie i edytowanie dokumentów w najpopularniejszych formatach wspieranych przez program Microsoft Office Online.

Oprócz tego, posiadacze komputerów z systemem Windows oraz użytkownicy najpopularniejszych platform mobilnych mogą korzystać z zasobów chmur Microsoftu za pomocą natywnych aplikacji, które odnajdziemy w sklepach z aplikacjami za darmo.

ZA DWA LATA najpewniej kupisz Chromebooka

Okres wspierania Chromebooków przez pięć lat oraz dwa lata darmowej przestrzeni dyskowej robią wrażenie, jednakowoż pozostaje pytanie - dlaczego dostajemy tak dużo miejsca na tak krótki okres czasu?

Otóż, Chromebooki to bardzo specyficzny sprzęt, który z generacji na generację zaskakuje coraz to nowszymi podzespołami. Jeżeli zakupiliście Chromebooka w 2010 roku, wiecie, że wasz sprzęt jest przestarzały, dlatego też najpewniej przesiadliście się na maszyny z 2012 i 2013 roku, a jeżeli nie i nie odrzuciła was platforma Google - przynajmniej to planujecie.

Z dzisiejszymi komputerami z tym systemem jest dokładnie tak samo. To bardzo dobre laptopy, które zaskakują użytkowników długim czasem pracy na jednym cyklu ładowania oraz ich dobrą wydajnością, jednak ich podzespoły są zwykle bardzo starymi układami, klasy starego Intel Celerona, czy Samsung Exynosa.

Jest to na tyle tani sprzęt, że każdy użytkownik Chrome OS może pozwolić sobie na sprawianie sobie nowszego sprzętu co dwa lata, co jest wynikiem zbliżonym do żywotności tabletów z Androidem, czy zwykłych smartfonów.

ABONAMENT ZA GOOGLE DRIVE NIE JEST WCALE TAK WYSOKI

Kiedy większość użytkowników słyszy o abonamencie, ma ochotę poszukać dobrej, płatnej jednorazowo alternatywy dla rozwiązania, które trzeba opłacać co jakiś czas.

Bardzo atrakcyjną ofertą w Google Drive jest pakiet 100 gigabajtów przestrzeni dyskowej na miesiąc za 6 złotych, co pozwoli nam trzymać nasze dane na dysku Google za niskie, miesięczne koszta utrzymania tego pakietu. Myślę, że nie jest to zła oferta dla użytkowników Chromebooków, ale przyjrzyjmy się najpopularniejszej konkurencji.

Przestrzeń dyskowa w OneDrive jest droższa od Google Drive, choć użytkownicy Windows Phone i Skype mogli "zarobić" 110 gigabajtów przestrzeni dyskowej za darmo. Dokładną, miesięczną ofertę znajdziecie poniżej, a od siebie dodam, że pakiet 100GB za miesiąc jest droższy od tego w Google'owego o całe 14 złotych.

Dropbox jest jedną z najstarszych platform dających użytkownikowi możliwość kumulowania własnych danych na dyskach chmurowych. Jego oferta jest całkiem nie polska, a z resztą - zobaczcie to sami:

Jest jeszcze Mega, za którym szczególnie przepadam, a to dlatego, że na wstęp oferowane nam jest 50 GB pamięci, która jest przypisywana nam dożywotnio (lub do momentu, aż założyciel znów usłyszy wyrok sądu).

 

PAMIĘĆ DYSKOWA istnieje!

Wielu użytkowników zapomina również o tym, że ich Chromebooki posiadają również dyski twarde o pojemności co najmniej 15 gigabajtów, dzięki czemu, mogą zrobić sobie backup danych, które muszą usunąć ze swojej chmury po wyczerpaniu się limitu danych, zwalniając tym samym trochę miejsca na dysku Google, aby móc edytować tam dokumenty tekstowe i uploadować tam dokumenty ważniejsze, niż nasze zdjęcia, czy muzyka.

Tak więc widzicie, wszystko ma swoje dobre i złe strony, jednak na co byśmy się nie zdecydowali, przyjdzie nam płacić okresowy abonament za korzystanie z usługi, jaką jest przestrzeń dyskowa w chmurze. Coraz więcej korporacji przerzuca się na dystrybucję cyfrową opartą o abonament, co jest krokiem przeciwko piractwu oraz dodatkowym naciąganiem użytkowników, którzy chcą korzystać z danego dobra przez czas dłuższy, niż najdłuższy abonament, równający się z ceną całego produktu jakiś czas temu - jak jest na przykład z pakietem e.

Podsumowując, zakup Chromebooka to tani komputer, który niesie za sobą liczne opłaty w postaci abonamentu za przestrzeń dyskową. Można powiedzieć, że to bezsensowne wydawanie pieniędzy na coś, co inne komputery mają w standardzie, jednak zapominamy o tym, że komputery i laptopy należy je co parę lat uaktualniać za pomocą dodatkowej pamięci operacyjnej, czy pamięci dyskowej - Chromebooki są na tyle tanie, że co jakiś czas kupujemy nowe laptopy, a pliki w sieci zostają te same.

Grafiki: Ubergizmo,

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu