Felietony

Chiny nie są jedynym problemem Samsunga - na horyzoncie pojawił się większy kłopot

Maciej Sikorski
Chiny nie są jedynym problemem Samsunga - na horyzoncie pojawił się większy kłopot
24

Spora część naszych Czytelników wie zapewne, że Samsung ma problemy w Chinach. Udziały koreańskiej firmy w tamtejszym rynku smartfonów poważnie spadły, a to efekt ekspansji lokalnych producentów, głównie tych młodszych, wśród których znajdziemy Xiaomi, Meizu czy Oppo. Czy większa konkurencja w Państ...

Spora część naszych Czytelników wie zapewne, że Samsung ma problemy w Chinach. Udziały koreańskiej firmy w tamtejszym rynku smartfonów poważnie spadły, a to efekt ekspansji lokalnych producentów, głównie tych młodszych, wśród których znajdziemy Xiaomi, Meizu czy Oppo. Czy większa konkurencja w Państwie Środka to jedyny kłopot azjatyckiego gracza? Nie, na horyzoncie pojawia się już kolejne nieszczęście.

Kilka tygodni temu pisałem, że do sprzedaży trafia smartfon Z1, model współpracujący z platformą Tizen. Pamiętacie gdzie Koreańczycy rozpoczęli jego dystrybucję? Przypomnę: w Indiach. To nie był przypadek - słabsze wyniki w Chinach i kiepskie perspektywy sprzedaży w tym kraju (kiepskie dla Samsunga) mogły skłonić największego producenta smartfonów do skupienia się na równie ważnym, a póki co znacznie mniej "zagospodarowanym" rynku indyjskim. Pisząc krótko: chodzi o odpuszczenie Chin, w których zrobiło się bardzo ciasno i walkę o klienta w Indiach, gdzie popyt na smartfony rośnie bardzo szybko. Według danych agencji Canalys, w poprzednim kwartale sprzedano w tym kraju 21,6 mln smartfonów i tym samym poprawiono wynik z końcówki roku 2013 o 90%. Sprzedaż prawie podwojono. Na razie Indie są trzecim co do wielkości rynkiem smartfonów, ale za jakiś czas wskoczą na miejsce drugie (wyprzedzą USA) i nie można tego lekceważyć. To setki milionów klientów.

Co stanowi klucz do tego rynku? Niska cena sprzętu, jeszcze lepiej, gdy niska cena idzie w parze z dobrą jakością. Dane Canalys pokazują, że 23% smartfonów sprzedanych w Indiach w czwartym kwartale to urządzenia w cenie do 100 dolarów. Aż 41% stanowiły produkty w cenie od 100 do 200 dolarów. Tym samym widać, ze 2/3 rynku zajmują tanie słuchawki. To nie dziwi, ale jednocześnie skłania do pytania: czy Samsung posiada mocną pozycję w tym segmencie cenowym? Wspomniany Z1 jest dość tani. Opisywany niedawno przez Jakuba J1 też zalicza się do niższej półki cenowej. Odnoszę jednak wrażenie, że to nie wystarczy.

Warto rzucić okiem na powyższe zestawienie przygotowane przez firmę Canalys. Co z niego wynika? To, że w ostatnim kwartale 2013 roku liderem sprzedaży był w Indiach Samsung. Rok później zdetronizował go lokalny gracz, Micromax. Byli lepsi od Samsunga o kilkaset tysięcy sztuk, parę procent rynku. Ale byli. Dominacja Samsunga nie jest czymś niepodważalnym i nieodwołalnym - pokazali to chińscy producenci, teraz za Koreańczyków zabierają się "lokalsi" w Indiach. I będą pewnie dalej podbierać Samsungowi klientów. Lepiej znają specyfikę swojego rynku, szybciej będą reagować na zachodzące na nim zmiany, prawdopodobnie zaproponują lepszy sprzęt za mniejsze pieniądze - nie zarobią tyle, ile do tej pory zarabiali Koreańczycy (o ile w ogóle będą na plusie), ale to raczej nie pomoże Samsungowi.

Jakiś czas temu pisałem o smartfonie Micromax Yureka (grafika tytułowa). To początek nowej linii (Yu), ciekawy eksperyment z Cyanogenem. Ma być tanio i atrakcyjnie, ma być ta, jak u Xiaomi w Chinach. A ostatnio także w Indiach, bo młody chiński producent wszedł na indyjski rynek. To zresztą widać na powyższej ilustracji - sprzedaż producentów z grupy Others (Inni) poważnie podskoczyła. Zasługa Apple, Motoroli, Xiaomi, kilku graczy z Chin i pewnie kilku lokalsów. Tam również zacznie się niedługo robić tłoczno i zdecydowanie nie są to dobre wieści dla Samsunga.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

IndieSamsungMicromax