Felietony

Chcieli wprowadzić ACTA, teraz walczą o naszą prywatność z Google

Grzegorz Marczak
Chcieli wprowadzić ACTA, teraz walczą o naszą prywatność z Google
9

Autorem poniższego tekstu jest Michał Szabłowski Google dotrzymał słowa i wprowadził wczoraj zapowiadany od początku roku nowy regulamin mający obowiązywać we wszystkich jego produktach. Okazuje się, że jest on sprzeczny z prawem Unii Europejskiej. Czy "podstawowa reguła działania UE" skłoni Goog...

Autorem poniższego tekstu jest Michał Szabłowski

Google dotrzymał słowa i wprowadził wczoraj zapowiadany od początku roku nowy regulamin mający obowiązywać we wszystkich jego produktach. Okazuje się, że jest on sprzeczny z prawem Unii Europejskiej. Czy "podstawowa reguła działania UE" skłoni Google do zmiany ledwo co zmienionych zasad działania jego serwisów? Nie sądzę.

Cały dym wokół Google powstał na początku bieżącego roku, kiedy to gigant z Mountain View poinformował wszystkich o zamiarze wprowadzenia w marcu nowej, ujednoliconej polityki prywatności i warunków korzystania z jego usług. Twórcy między innymi pojawiającej się na dużym ekranie wyszukiwarki i cieszącej się ogromną popularnością przeglądarki internetowej (od niedawna również dla tabletów z Lodową Kanapką postanowili zastąpić 60 różnych dokumentów jednym, obowiązującym w Gmailu, Mapach, Dokumentach i tuzinie innych przydatnych na co dzień aplikacji.

Nowe zapiski w regulaminie Google nie spodobały się nie tylko zwykłym użytkownikom Sieci, ale też organizacjom strzegącym prawa do prywatności w Internecie oraz urzędnikom samej Unii Europejskiej. Jednym z najbardziej podejrzanych paragrafów jest umożliwiający Google udostępnianie danych osobowych użytkowników firmom, organizacjom i osobom spoza firmy Google, jeśli ta w "dobrej wierze uzna, że udostępnienie, wykorzystanie, zachowanie lub ujawnienie informacji jest uzasadnione". Udostępnienie danych na żądanie policji wydaje się być zasadne, ale nie wiemy (jeszcze!), co będzie w przypadku, gdy zgłoszą się po nie instytucje posiadające młot na internautów o nazwie ACTA lub SOPA zamiast nakazu sądowego.

We wczorajszym wywiadzie udzielonym BBC, unijna komisarz do spraw sprawiedliwości Viviane Reding stwierdziła, że dokonana przez Komisję Europejską analiza nowej polityki prywatności Google wykazała, że jest ona sprzeczna z prawem obowiązującym w Unii. Według niej, integracja informacji znajdujących się w Google Web History z danymi z pozostałych usług narusza prawo do prywatności obywateli UE. Na pytanie, w jaki dokładnie sposób się to dzieje, Reding nie odpowiedziała wprost i przypomniała tylko o przekazywaniu prywatnych informacji użytkowników firmom trzecim, na które ci nie wydali zgody.

Unijna komisarz nie określiła również, czy i jaka kara spotka Google w razie niedostosowania swojego regulaminu do panujących na Starym Kontynencie przepisów. Podejrzewam, że jak wysoka by ona nie była, to i tak nie byłaby w stanie odstraszyć Google. Według mnie, tęgie głowy z Mountain View i tak mogą spać spokojnie, ponieważ osoby korzystające z ich usług prędzej zrezygnują z pełni prywatności (nie zapominajmy, że Google nie udostępnia poufnych danych osobowych bez uzyskania pozwolenia użytkownika), niż z Gmaila, Dokumentów, Bloggera, YouTube'a, Analytics i Google+. Mechanizm obronny uruchomi się sam: Google zagrozi wyłączeniem usług, ich odbiorcy pokażą, co myślą o nadopiekuńczości Komisji Europejskiej, a ta w strachu przed przyszłymi wyborcami poprosi Google o napisanie regulaminu w jeszcze bardziej łapatologiczny sposób.

A może się mylę? Google z pewnością dobrze przemyślało ten krok i postanowi zawalczyć przed wycofaniem zmian w regulaminie. Równie możliwe jest, że zmieni je jedynie dla mieszkańców Unii Europejskiej, lub też zwyczajnie kupi je od nas za grosze. Kto by nie chciał 25 euro, dolarów lub złotych (w tej kolejności) w zamian za coś, co i tak już udostępnia za darmo?

Bardziej jednak zastanawia mnie nagła troska eurokratów. Co spowodowało, że Unia Europejska, która miała w planach wprowadzenie ACTA, nagle zapragnęła bronić prywatności swoich obywateli? Może pozazdrościli Google posiadania łatwego dostępu do oceanu informacji na temat internautów?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu