Felietony

W przyszłości zafundujemy sobie areszt domowy i jeszcze za to zapłacimy

Maciej Sikorski
W przyszłości zafundujemy sobie areszt domowy i jeszcze za to zapłacimy
41

Rozmawiając na temat przyszłości, często zastanawiamy się, jak będziemy się przemieszczać, co będziemy jeść, z jakich urządzeń możemy korzystać i jaką pracę będziemy wykonywać, ale stosunkowo rzadko (przynajmniej na AW), poruszamy temat mieszkań. Jakiś czas temu prezentowałem projekty drewnianych budynków nowego typu, ale to raczej ciekawostka. Inteligentny dom i związane z tym zagadnieniem firmy (np. Nest) też nie wyczerpują zagadnienia. A chyba trzeba na to spojrzeć, bo może się okazać, że zafundujemy dobie elegancie areszty, których nie tyle nie będziemy mogli, co nie będziemy chcieli opuszczać.

Budynek przyszłości będzie się oczywiście wpisywał w większą przestrzeń, w miasto przyszłości. A to może być np. supermiastem, terenem zamieszkiwanym przez kilkadziesiat, a może i sto milionów ludzi. W takim miejscu szybko pojawi się głód ziemi i drapacze chmur będą wyrastać niczym grzyby po deszczu. Ale to mogą być już drapacze w innej skali, mierzące np. jedną milę albo łączące się w całe kompleksy wieżowców. Taki budynek (takie budynki) pewnie będą żyły swoim życiem. Niczym mrowiska. Część mieszkańców nie opuści tych struktur przez naprawdę długi czas.

Jak to się robi w Polsce

Kilka lat temu szukałem w Katowicach mieszkania do wynajęcia. Trafiłem do Superjednostki, jednego z największych budynków mieszkalnych w naszym kraju (posiada status osiedla). Zainteresowanych odsyłam do Wikipedii, tutaj napiszę, że mieszkań znajdziemy tam ponoć ponad 760. Ciekawa konstrukcja, w której z pewnością można się zgubić. Potem dowiedziałem się, że kiedyś było to miasto w mieście: na jednym piętrze funkcjonował sklep, na drugim szewc i krawcowa, na kolejnym załatwiało się sprawę X, a piętro niżej działało domowe przedszkole. Nie wiem, jak jest dzisiaj, ale podejrzewam, że ten model będzie wykorzystywany w kolejnych dekadach. Tylko na znacznie większą skalę.

Miasto przyszłości, czyli budynek przez duże "B"

Trafiłem na tekst, w którym wymienia się kilka prognoz dotyczących miast przyszłości. Wśród nich pojawiają się superbudynki, miejsca, w których znajdziemy wszystko. To nie będzie jedynie przestrzeń wypełniona mieszkaniami, korytarzami schodami i szybami windowymi. Ten organizm będzie żył przez całą dobę. Przez cały rok. Deweloperzy i architekci umieszczą w nich biura, sklepy, miejsca rozrywki, punkty usługowe, a nawet boiska, parki i ogrody. W takiej konstrukcji człowiek może spać, żyć, pracować, odpoczywać. Rano zmienia piętra lub skrzydła, by udać się do biura albo sklepu, w którym pracuje, wieczorem biega po "zielonych" kondygnacjach. Na noc wraca do mieszkania. Albo odwiedza puby i kawiarnie ulokowane na wielu piętrach. Te lokale mogą być czynne przez całą dobę.

Taki budynek będą zamieszkiwać tysiące ludzi. Grube tysiące. A spora ich część może nie mieć powodu, by wychodzić. Niemożliwe? Będę szczery: gdybym się postarał, to ze swojego domu nie musiałbym zbyt często wychodzić: praca na miejscu, zakupy mogą przyjechać, rozrywkę też można dzisiaj załatwić "na odległość". Brak ruchu? Wstawiam bieżnię i sprawa załatwiona. To jest możliwe już dzisiaj, nie zdziwię się, jeśli przybywa ludzi, którzy żyją w ten sposób. Niczym w odległej przeszłości, gdy w jakiejś części budynku znajdował się warsztat, a w innej mieszkała rodzina rzemieślnika.

Wyobrażam to sobie i widzę tysiące ludzi aresztowanych na własne życzenie. Kiedy zabraknie im widoku gór/morza/jeziora, skorzystają z wirtualnej rzeczywistości albo interaktywnych ścian, które mogą imitować te miejsca. Szum fal poleci z głośników, specjalne systemy zraszające zapewnią nawet bryzę. A skoro tak, to po co wychodzić? Zakładam, że to pytanie będzie powracać: po co wychodzić...?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

miastohot