Ciekawostki technologiczne

Jeff Bezos nie odpuszcza. Blue Origin goni SpaceX i testuje nowy sprzęt: za rok loty turystyczne

Maciej Sikorski
Jeff Bezos nie odpuszcza. Blue Origin goni SpaceX i testuje nowy sprzęt: za rok loty turystyczne
12

Turystyka kosmiczna w szerszym wymiarze od 2018 roku? Brzmi intrygująco, ale... trudno w to uwierzyć - przecież od przynajmniej kilku lat czytamy i słyszymy o rozkręceniu tego segmentu podboju kosmosu, lecz do tej pory niewiele z tego wynika. Firma Blue Origin, na czele której stoi najbogatszy człowiek świata, nie porzuciła jednak prac i przekonuje, że za kilka kwartałów pierwsi turyści będą mogli podziwiać Ziemię ze znacznej wysokości. Umożliwić to może testowana właśnie kapsuła z naprawdę dużymi oknami.

Blue Origin na jakiś czas pozwoliło o sobie zapomnieć - ostatni lot firma wykonała w drugiej połowie ubiegłego roku. Zakończył on serię, w której firma potwierdziła, że potrafi nie tylko wystrzelić rakietę, ale też ją odzyskać. Ma to wielkie znaczenie z punktu widzenia ekonomii: loty stają się znacznie tańsze. Wspomniana przerwa i cisza ze strony przedsiębiorstwa należącego do Bezosa, mogły jednak wzbudzać wątpliwości: czy po pierwszych sukcesach coś się zacięło? Chyba nie.

Blue Origin na jakiś czas pozwoliło o sobie zapomnieć - ostatni lot firma wykonała w drugiej połowie ubiegłego roku. Zakończył on serię, w której firma potwierdziła, że potrafi nie tylko wystrzelić rakietę, ale też ją odzyskać. Ma to wielkie znaczenie z punktu widzenia ekonomii: loty stają się znacznie tańsze. Wspomniana przerwa i cisza ze strony przedsiębiorstwa należącego do Bezosa, mogły jednak wzbudzać wątpliwości: czy po pierwszych sukcesach coś się zacięło? Chyba nie.

Test przeprowadzony w tym tygodniu pokazał, że firma odświeżyła rakietę New Shepard, a przy okazji stworzyła nową kapsułę: Crew Capsule 2.0 charakteryzuje się m.in. dużymi oknami (1x0,7 m). Tu widać już wyraźnie, że twórcy myślą o turystyce - ludzie, którzy zapłacą setki tysięcy dolarów będą mogli podziwiać Ziemię i przestrzeń kosmiczną w naprawdę komfortowy sposób. Pojazd został wyniesiony na wysokość około 100 km, poruszał się z prędkością kilku Machów, a po rozłączeniu modułów, oba udało się bezpiecznie sprowadzić na powierzchnię naszej planety: rakieta powoli wylądowała z pomocą silników, kapsuła usiadła za sprawą spadochronów. Wygląda na to, że wszystko jest w porządku. A skoro tak, prawdopodobny wydaje się lot załogowy, a potem z turystami. Niebawem.

Trzeba mieć na uwadze, że to, nad czym pracuje obecnie Blue Origin, wciąż ustępuje osiągnięciom Elona Muska i SpaceX - Bezos i spółka koncentrują się na lotach suborbitalnych. Łatwiejszych, bo niższych i wymagających innych rakiet, silników. Nie oznacza to jednak, że na New Shepard kończą się plany najbogatszego człowieka świata: na Florydzie powstaje baza jego firmy, w której prowadzone będą prace nad rakietą New Glenn. To już zupełnie inna skala, większe możliwości i nowe zastosowania. Co ciekawe, perspektywa testów tego sprzętu też nie jest odległa: wspomina się jeszcze o tej dekadzie. Czy to jest możliwe?

Firma Blue Origin ciągle rośnie, ma już ponad tysiąc pracowników, nowa fabryka pewnie zwiększy stan osobowy. Ma też zapewnione środki na rozwój, bo Jeff Bezos co roku sprzedaje akcje korporacji Amazon, a pozyskane w ten sposób środki (okrągły miliard dolarów) przekazuje właśnie na spełnienie swojego kosmicznego marzenia. Głośno mówi o tym, że poza Ziemią mogą żyć i pracować miliony ludzi, że to przyspieszy rozwój gospodarczy i technologiczny - na tym polu zgadzają się z Muskiem. I bardzo dobrze się stało, że panowie "trafili" na siebie - ich działania mogą nakręcać konkurencję, prowokować do działania. Nie tylko ten duet. Przecież swoje środki w kosmiczny biznes pakują też m.in. Richard Branson i Paul Allen. Drogie samochody i wielkie jachty przestały wystarczać miliarderom...

Test przeprowadzony w tym tygodniu pokazał, że firma odświeżyła rakietę New Shepard, a przy okazji stworzyła nową kapsułę: Crew Capsule 2.0 charakteryzuje się m.in. dużymi oknami (1x0,7 m). Tu widać już wyraźnie, że twórcy myślą o turystyce - ludzie, którzy zapłacą setki tysięcy dolarów będą mogli podziwiać Ziemię i przestrzeń kosmiczną w naprawdę komfortowy sposób. Pojazd został wyniesiony na wysokość około 100 km, poruszał się z prędkością kilku Machów, a po rozłączeniu modułów, oba udało się bezpiecznie sprowadzić na powierzchnię naszej planety: rakieta powoli wylądowała z pomocą silników, kapsuła usiadła za sprawą spadochronów. Wygląda na to, że wszystko jest w porządku. A skoro tak, prawdopodobny wydaje się lot załogowy, a potem z turystami. Niebawem.

Trzeba mieć na uwadze, że to, nad czym pracuje obecnie Blue Origin, wciąż ustępuje osiągnięciom Elona Muska i SpaceX - Bezos i spółka koncentrują się na lotach suborbitalnych. Łatwiejszych, bo niższych i wymagających innych rakiet, silników. Nie oznacza to jednak, że na New Shepard kończą się plany najbogatszego człowieka świata: na Florydzie powstaje baza jego firmy, w której prowadzone będą prace nad rakietą New Glenn. To już zupełnie inna skala, większe możliwości i nowe zastosowania. Co ciekawe, perspektywa testów tego sprzętu też nie jest odległa: wspomina się jeszcze o tej dekadzie. Czy to jest możliwe?

Firma Blue Origin ciągle rośnie, ma już ponad tysiąc pracowników, nowa fabryka pewnie zwiększy stan osobowy. Ma też zapewnione środki na rozwój, bo Jeff Bezos co roku sprzedaje akcje korporacji Amazon, a pozyskane w ten sposób środki (okrągły miliard dolarów) przekazuje właśnie na spełnienie swojego kosmicznego marzenia. Głośno mówi o tym, że poza Ziemią mogą żyć i pracować miliony ludzi, że to przyspieszy rozwój gospodarczy i technologiczny - na tym polu zgadzają się z Muskiem. I bardzo dobrze się stało, że panowie "trafili" na siebie - ich działania mogą nakręcać konkurencję, prowokować do działania. Nie tylko ten duet. Przecież swoje środki w kosmiczny biznes pakują też m.in. Richard Branson i Paul Allen. Drogie samochody i wielkie jachty przestały wystarczać miliarderom...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu