Felietony

Nadchodzący Black Friday może być najlepszym w historii. Ale może też być najgorszym...

Krzysztof Rojek
Nadchodzący Black Friday może być najlepszym w historii. Ale może też być najgorszym...
12

Black Friday zbliża się wielkimi krokami. Jestem zdania, że ze względu na sytuację zdrowotną w kraju, ten będzie wyjątkowy i pokaże, w którym miejscu stoi polskie e-commerce.

Black Friday przez lata urósł do miana jednego z największych (jeżeli nie największego) komercyjnego święta zarówno na całym świecie, jak i w naszym kraju. Można się oczywiście spierać, że implementacja Black Friday w Polsce, gdzie obniżki często są "standardowe" i nie wykraczają poza skalę "okazyjności" w przypadku innych świąt, ma z prawdziwym Black Friday mało wspólnego. Nie da się jednak zaprzeczyć, że duża część osób odkłada zakupy właśnie na ten listopadowy piątek, by zobaczyć, co też ulubione sieci i sklepy dla nich przygotują. Ja z Black Friday mam raczej niewiele wspólnego, chociaż muszę przyznać, że raz dałem się skusić i 4 lata temu wtedy właśnie kupiłem jeden z moich telefonów. Ot - magia dobrej ceny. W tym roku jednak Black Friday w Polsce przebiega pod znakiem Covidu, więc nietrudno zgadnąć, że będzie to zupełnie inne wydarzenie, niż to sprzed roku czy dwóch. Pytanie - czy to dobrze.

Najbliższy Black Friday może być najlepszym w historii...

27 listopada to w tym roku bardzo ważna data dla sklepów. Dlaczego? Ano dlatego, że ze względu na trwające regulacje bardzo wątpliwe, że klienci będą chcieli ryzykować zarażenie i szturmować galerie handlowe. Jestem przekonany, że podobną politykę przyjmą sklepy i o ile część pewnie będzie oferowała promocję w placówkach stacjonarnych, znaczna większość Czarnego Piątku przeniesie się online. Oczywiście - w latach poprzednich również mogliśmy skorzystać z promocji w sieci, jednak jestem zdania, że skala w przypadku nadchodzącego wydarzenia będzie nieporównywalnie większa, zarówno w przypadku dostępnej liczby ofert, jak i klientów kupujących online w tym dniu.

Dlatego też uważam, że nadchodzący Czarny Piątek może być najlepszym. Przede wszystkim dlatego, że przez sieć zakupy robi się po prostu wygodniej. Nie trzeba chodzić, wszystkie sklepy są "pod ręką" i co najważniejsze - ma się niesamowicie łatwy dostęp do porównań i wiadomo, w którym sklepie towar jest najtańszy, a który tylko udaje przecenę. Powiedziałbym, że w przypadku zakupów przez internet możemy też wygodnie sprawdzić, czy cena danego produktu nie została sztucznie podniesiona, ale niestety jest dziś to coraz trudniejsze, chociażby dlatego, że największa platforma e-commerce tę funkcję wyłączyła. Jeżeli ktoś jednak chce - może skorzystać z płatnej wtyczki Google Chrome, która ją przywraca.

Niemniej, jestem zdania, że zakupy przez internet w Black Friday mogą wyjść kupującym na dobre. Zakupy przez sieć, przynajmniej w mojej opinii, sprzyjają spokojnemu kupowaniu. Można zapoznać się ze wszystkimi funkcjami urządzenia bądź przedmiotu, który chcemy kupić, obejrzeć recenzje, porównania i opinie innych kupujących, a obok nas nie stoi ugadujący nas konsultant. Nie towarzyszy nam też cała otoczka sklepu, który został zaprojektowany tak, by skłonić nas do wydawania jak najwięcej. Dzięki temu jest szansa, że w tym roku mniej będzie sytuacji, w której ktoś skuszony promocją kupi coś, czego w ogóle nie potrzebuje.

...ale może być też najgorszym.

Sięgnijmy nieco do statystyk. Expert Sender przygotował obszerny raport, dotyczący tego, jak klienci dotychczas zachowywali się w czasie Black Friday. Wynika z niego, że 61 proc. ankietowanych choć raz skorzystało z jakiejś oferty tego dnia. 26 proc. zrobiło to on-line, a 26 proc - online i stacjonarnie, natomiast 8 proc. - wyłącznie stacjonarnie. Oczywiście - różni się to w zależności od branży. Jestem zdania, że Covid mocno te statystyki zmieni. Warto przytoczyć, że w kwestii e-commerce niektóre sklepy notowały wzrost ruchu on-line już na początku pandemii o nawet 400 proc. Lockdown znacznie zwiększył też liczbę osób kupujących online w ogóle, od początku pandemii przybyło ich 20 proc. Zapewne wiecie, do czego zmierzam - po pierwsze, w ten Black Friday wszyscy (albo znakomita większość) kupujących stacjonarnie przeniesie się do sieci, co może  spowodować, że część, szczególnie mniejszych placówek nie będzie odpowiednio przygotowana na taki ruch. Jednak także duże marki nie są bezpieczne. Już rok temu strona internetowa chociażby Media Expert nie wytrzymała zainteresowania, a ostatnio przy premierze PS5 strony elektromarketów padały jedna po drugiej.

Kto na tym zyska? Oczywiście osoby, które takie okazje jak Black Friday wykorzystują do wykupywania taniej wybranych produktów, by chwile później odsprzedać je w serwisach aukcyjnych z niewielką marżą. Jestem przekonany, że w tegorocznym, online'owym Black Friday to zjawisko będzie jeszcze bardziej zauważalne. Jestem bardzo ciekawy, ile sklepów zastosuje jakikolwiek mechanizm, by do tego nie dopuścić.

Black Friday to papierek lakmusowy przygotowania sklepów

O ile z promocji Black Friday korzysta "tylko" część Polaków, to zaraz po tym dniu zaczyna się okres przygotowania do świąt. Jestem przekonany, że o ile Czarny Piątek trwa jeden dzień, to dobrze pokaże on, na ile polskie e-commerce przygotowane jest na przedświąteczną gorączkę zakupów na ostatnią chwilę.  Poza tym, jestem przekonany, że po tym dniu przekonamy się, o ile naprawdę rozwinęło się polskie e-commerce i czy nawet po zakończeniu lockdownu będzie jeszcze sens otwierać niektóre sklepy stacjonarne.

Kupujecie w Black Friday?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu