Felietony

Big Brother w Singapurze, czyli cieszcie się, że żyjecie w Polsce

Ewa Cieślak

Fanka nowych technologii, zachowująca jednak do ni...

65

Z czym Wam się kojarzy Singapur? Mnie kojarzy się z szalenie zatłoczonym, nowoczesnym i bogatym azjatyckim miastem-państwem. Feeria barw, szklane biurowce, wielki biznes, najszybszy bezprzewodowy Internet na Świecie. Miasto, które nigdy nie śpi, i gdzie nie znajdziesz na ulicy nawet jednego wyrzuconego niedopałka. Od teraz – jest wyjątkowe pod jeszcze jednym względem. Właśnie stało się pierwszym, totalnym Big Brotherem wcielonym.

Tydzień temu władze Singapuru ogłosiły uruchomienie pierwszej fazy projektu Smart Nation, czyli zintegrowanego systemu kamer i czujników, który będzie nadzorować i rejestrować każdy ruch i każdą aktywność w tym mieście i przesyłać dane do platformy online, a także na rządowe serwery. Całość projektu opiera się na publicznym, bezprzewodowym dostępie do Internetu o przepustowości 1 Gbps. System będzie zbierał informacje o ruchu w mieście, jego zagęszczeniu, korkach, stopniu czystości, ale też będzie umożliwiał całodobowy monitoring. Jedną z ważnych składowych jest Connectivity, czyli utrzymanie w sieci każdego mieszkańca przez 24 godziny na dobę przy wykorzystaniu prywatnych mobilnych urządzeń. Inicjatywa HetNet zapewni, że od momentu wyjścia z domu urządzenie użytkownika płynnie przełączy się na sieć publiczną.

Smart Nation rozwija skrzydła, ale to dopiero początek

Na stronie projektu i w wypowiedziach twórców widać wyraźnie, że dopiero analiza pozyskanych danych ma doprowadzić do stworzenia większości docelowych rozwiązań. Miasto chce współpracować z tymi, którzy przedstawią pomysły i podejmą się wdrożeń w dziedzinach takich jak optymalizacja zużycia energii, transport czy e-medycyna. Część danych ma być objęta otwartym dostępem. Singapur liczy też na start-upy, które wyrastają tu jak grzyby po deszczu. Obecnie jest ich 55 000 i w dużej części działają w branży technologicznej. Miasto szczyci tym, ze tworzy dla nich sprzyjające środowisko. Potencjał jest duży, bo Singapur pilnie potrzebuje rozwiązań chociażby w dziedzinie komunikacji – na 5,5 miliona mieszkańców przypada milion samochodów, a 12% całego obszaru tego państwa pokrywają drogi. W 2015 pilotażowo 6 km zostało wydzielonych dla ruchu pojazdów autonomicznych, ale to nie rozwiązuje problemu, a prognozy pokazują wzrost natężenia ruchu w najbliższych latach.

Tak ogromne ilości informacji przy zastosowaniu big data pozwalają na mnóstwo użytecznych zastosowań

Władze miasta i twórcy projektu wymieniają ich wiele. Mowa o możliwej zmianie tras autobusów. O stworzeniu usług, które miałyby sprawić, aby miasto stało się mniej zatłoczone (nie mówią jednak, jakich).


Wyniki analiz miałyby pomóc stworzyć system zarządzania kryzysowego poprzez odpowiedzi na pytania, jak tłum mógłby zareagować w przypadku wybuchu paniki w centrum handlowym albo jak rozprzestrzeniałaby się potencjalna epidemia. Władze miasta chcą też wiedzieć, w jakim stopniu nowe budynki wpływają na zasięg sygnału telekomunikacyjnego.

Już teraz natomiast możliwe są zastosowania o charakterze policyjnym – dzięki systemowi kamer władze od razu wiedzą, że ktoś (i kto!) pali w miejscu niedozwolonym. Tak na marginesie – w ubiegłym roku rząd Singapuru namierzył 38-latka, który regularnie wyrzucał z okna swojego mieszkania niedopałki na ulicę. Został zarejestrowany przez kamery. Zapłacił karę w wysokości 14 000 USD (średnie PKB per capita w Singapurze to około 55 000 USD – nie była to więc tania rozrywka), a zdjęcia z popełniania tego aktu umieszczono na stronie agencji ochrony środowiska.

W kolejnym etapie wdrożenia wszystkie pojazdy zarejestrowane w Singapurze mają być obowiązkowo wyposażone w satelitarne nadajniki. Dzięki temu możliwe będzie precyzyjne obciążanie właścicieli opłatami, na podstawie przejechanej ilości kilometrów. Umożliwi to też wprowadzenie elastycznych cen, zależnie od warunków na drogach. I, oczywiście, rząd dostanie precyzyjną informację skąd, dokąd i jak często poruszają się obywatele.

Są też rozwiązania poprawiające komfort życia mieszkańców

Już teraz prowadzone są testy tele–rehabilitacji dla osób starszych i chorych, poprzez czujniki zamontowanym na ich kończynach. Dzięki temu mogą odbyć sesję bez wychodzenia z domu, umawiania się na wizyty, a dane medyczne są automatycznie przekazywane do serwera szpitala.

Z kolei inny projekt wyposaża osoby starsze w czujniki kontrolujące ich stan zdrowia i miejsce przebywania, a nawet fakt wykonania ruchu (jeśli istnieje taka zdrowotna potrzeba). Informacja z czujnika jest poprzez internet mobilny przekazywana do aplikacji na smartfonie upoważnionych osób.

Projekt jest imponujący – poraża skalą i zachwyca możliwościami

Jest jednak jedno "ale"... Co z prywatnością tych danych? Przecież to totalna inwigilacja, udostępniająca rządowi kompletną informację o prywatnym życiu 5,5 miliona ludzi! Minister odpowiedzialny za Smart Nation (a jednocześnie Minister Spraw Zagranicznych) beztrosko mówi, że zdaje sobie sprawę, że to poważny temat, ale na razie nie ma pomysłów na skuteczną ochronę prywatności tych informacji.


Cały projekt jest tak stworzony i zaprezentowany, że na pierwszy rzut oka takie działanie może się wydawać uzasadnione, a nawet w rezultacie - lukratywne. „Będziemy najbardziej nowoczesnym narodem na Świecie, przykładem dla innych” – trochę taki ton przebija się z publikacji i fanpage’a projektu. To przecież dla dobra miasta! Zoptymalizujemy transport. Świetnie, ale to można zrobić również bez śledzenia obywateli. Władze miasta dobrze przecież wiedzą gdzie i o jakich godzinach tworzą się największe korki. Ograniczenie zużycia energii? Są rozwiązania smart metering, z sukcesem wdrażane w wielu miastach Świata. Tyle, że żadne z nich nie podgląda swoich mieszkańców na taką skalę.

Singapurczycy są pokorni i lojalni wobec swojego rządu. Akceptują zmiany i de facto – oddają swoją prywatność za udogodnienia –większą łatwość w znalezieniu miejsca parkingowego i rozwiązania udostępniające online informację o ich starszych i chorych bliskich. Godzą się żyć w „Big Brotherze”. Skoro to akceptują, to problemu nie ma, przynajmniej dopóki nie pojawiają nadużycia, albo duży atak hakerski na rządowe serwery. Póki co, mamy jednak do obserwacji ciekawy i smutny przypadek tego, że człowiek jest w stanie dobrowolnie zgodzić się na całkowitą kontrolę w zamian za wygodę i z uśmiechem na twarzy pozwolić się zamknąć w „złotej klatce”. Mam nadzieję, że Singapur nie stanie się flagowym przykładem „modelowego smart city”, który postawią sobie za cel kolejne miasta.

Kiedy o tym czytam, to cieszę się, że żyję w Polsce, gdzie z rozwiązań „smart” mamy na razie gdzieniegdzie inteligentne parkingi, kilka wdrożeń smart metering, a osławiony Tristar został uruchomiony bez fotoradarów. Ale o tym już w następnym odcinku.

Foto Singapore city at night, Singapore in Asia, Singapore Skyline via Shutterstock.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

hot