Apple

Apple znowu zamknęło usta krytykom - firma wykręciła kolejne rekordy

Maciej Sikorski
Apple znowu zamknęło usta krytykom - firma wykręciła kolejne rekordy
128

Miała być katastrofa, słaby kwartał i potwierdzenie, że iPhone 8 to pomyłka. Usłyszałem nawet propozycję zakładu: tym razem Apple nie poprawi wyników, będzie głośny jęk zawodu. Przyjąłem. Dzisiaj mogę napisać, że miałem rację, bo Apple znowu to zrobiło, poprawiło wyniki z ubiegłego roku, wykręciło nowe rekordy. Może i nie jest to zasługa nowego smartfona, ale trudno też zmówić o jego klęsce. Jednocześnie coraz bardziej widoczne są usługi, które będą solidnym filarem korporacji z Cupertino.

iPhone X dopiero rozpoczyna swój rajd, więc na wyniki w trzecim kwartale wpływu mieć nie mógł. Chociaż to nie do końca prawda: miał wpływ pośredni, ponieważ zniechęcał niektórych klientów do kupowania słuchawek z numerem 8 lub 8 Plus. Jednak dopiero w tej ćwiartce roku, w okresie przedświątecznym, przekonamy się, jaką moc ma to urządzenie. A zakładam, że będzie ona naprawdę duża. Jakiś czas temu spekulowałem, że to ten czynnik może pomóc Apple dobić do poziomu biliona dolarów kapitalizacji i teraz mogę jedynie to powtórzyć. Od wspomnianej granicy firmę dzieli "raptem" sto miliardów dolarów - kolejki przed sklepami, mocne prognozy i późniejsze wyniki powinny zrobić swoje.

Jak przedstawiała się sprzedaż smartfonów w ostatnich trzech miesiącach? Sprzedano 46,6 mln słuchawek. Więcej, niż zakładano w prognozach i więcej niż przed rokiem (45,5 mln). Jaki był w tym udział nowego smartfona? Prawdopodobnie niewielki, analitycy mówią o wyniku poniżej 10%. To jednak pokazuje, że na Apple pracuje cała linia tych urządzeń mobilnych - nie jest tak, że miliardy do kasy spływają wyłącznie dzięki świeżej słuchawce: ludzie kupują ciągle również starsze, a co za tym idzie, tańsze modele. Skoro już o miliardach mowa.

Przychody firmy wyniosły 52,6 mld dolarów, ponad 60% zapewniła sprzedaż poza granicami USA. W porównaniu z analogicznym okresem roku 2016 wynik poprawiono o 12%, przebito też oczekiwania rynku. Zysk? Ponad 10,7 mld dolarów - przed rokiem było to około 9 mld dolarów, więc i w tym przypadku podkręcono rezultat. Lepiej sprzedawały się komputery: sprzedano 5,3 mln Maców, rok temu wynik był gorszy o kilkaset tysięcy sztuk. Same dobre informacje? Na to wygląda - wzrosła nawet sprzedaż tabletów z 9,2 do 10,3 mln sztuk. O ile kiedyś mogło się wydawać, że tablety będą drugim potężnym silnikiem firmy, o tyle teraz staje się jasne, że tę rolę przejmie dział Services. Składa się na niego m.in. iTunes, Apple Music czy iCloud. Segment osiągnął 8,5 mld dolarów przychodu (6,3 mld przed rokiem) i jest to jego najlepszy wynik w historii firmy.

Przychody iPhone wzrosły o zaledwie 2%, w przypadku iPada było to 14%, a Maca 25%. Najciekawiej robi się jednak pod koniec tabelek: dział Services poprawił przychody aż o 34%, a kategoria other products, na które składają się m.in. Apple TV, Apple Watch czy produkty z linii Beats podskoczyła aż o 38%. I te dwie informacje należy uznać za największy sukces Apple - następuje niwelowanie wpływu iPhone'a na wyniki firmy. Nadal odpowiada on za ponad połowę przychodów, lecz nie musi to prowadzić do sytuacji niebezpiecznej albo przynajmniej rozczarowującej akcjonariuszy, gdy nastąpi okres gorszej sprzedaży słuchawki.

Na koniec dwie liczby: 84 i 87 - w tym przedziale prognozowane są przychody w bieżącym kwartale. Oczywiście mowa o miliardach dolarów. Kosmiczny wynik, do którego dołożyć chce się Grzegorz. A nie zdziwię się, jeśli będzie jeszcze lepiej, z przodu pojawi się cyfra 9. Kto wie, może za kilka kwartałów Apple przekroczy granicę 100 mld przychodu w jednym kwartale. Powinni o tym pamiętać wszyscy ci, którzy powtarzają, że ten gracz się kończy. On najwyraźniej wciąż się rozkręca. I nie potrzebuje już do tego wielkich premier czy emejzingu - zarabia krocie bez czarowania...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

hot