Google i Apple korzystają z naszych nagrań do tego, aby zwiększać skuteczność rozpoznawania mowy, tworzyć nowe wzorce pasujące do konkretnych komend. W przypadku Apple, procent analizowanych żądań wynosił około jednego procenta. Niewiele, ale mimo wszystko media technologiczne oraz obserwatorzy uznali, że zjawisko to jest co najmniej niepokojące.
To, że tacy giganci jak Google czy Apple dysponują nagraniami naszych komend doskonale wiadomo: Google pozwala nam przecież te rzeczy odsłuchać i nie robi z tym żadnego problemu. Niemniej, zatrudnianie do słuchania zewnętrznych firm jest już ryzykowne. Co w sytuacji, gdy te dane wyciekną, bo kontraktor nie zachowa odpowiednich standardów bezpieczeństwa? I oczywiście – czy dane, które pozyskują Google oraz Apple mogą pozwolić na zidentyfikowanie osób, które wydały konkretne komendy?
Zobacz również: Google bierze się za porządki
I to jest spory problem
Apple twierdzi, że dane są anonimowe i nie można ich powiązać z konkretnym Apple ID. Ale wystarczy przecież, że w nagraniu znajdzie się adres, imię i nazwisko, czy jakiś charakterystyczny element: zidentyfikowanie użytkownika może być możliwe. W przypadku Asystenta Google, ten rejestrował np. dane medyczne, teleadresowe i inne. Jest więc czego się obawiać i warto pamiętać o tym korzystając z asystentów głosowych (również z Aleksy!).
Pracownicy firm trzecich, którzy odsłuchiwali te komendy mieli okazję zapoznać się z odgłosami uprawianego seksu, a nawet z sytuacjami, w których… sprzedawano lub kupowano narkotyki. Oczywiście to skrajne przypadki rzeczy, które można było odsłuchać z tych nagrań, ale to jedynie uprawomocnia to, o czym mówi się od dawna – asystenci słyszą naprawdę dużo i kupowanie do domu inteligentnego głośnika lub korzystanie z Asystenta Google czy Siri może narażać nas na wycieki danych. A tego byśmy przecież nie chcieli.
Google i Apple (na razie) zaniechują odsłuchiwania tych danych
Ale jest to jedynie zagrywka PR-owa. Apple i Google muszą korzystać z takich nagrań po to, aby ulepszać swoje usługi. Robią to nie tylko z komendami wydawanymi asystentom, ale również z naszymi zdjęciami, dokumentami, mailami, itp. To oczywiście nie jest sporym problemem. Najgorsze jest jednak to, że żaden gigant technologiczny nie jest w tym transparentny i nigdy do końca nie wiemy, co na dobrą sprawę robi z naszymi informacjami.
Więcej z kategorii Apple:
- Darmowy okres w Apple TV+ wydłużony do lata 2021
- Udział Apple w rynku słuchawek bezprzewodowych drastycznie spada: kogoś to dziwi?
- MacBook Pro w 2021 ma wrócić do starych, sprawdzonych rozwiązań
- Apple może mieć nosa do oscarowego filmu. "Cherry" zapowiada się znakomicie [zwiastun]
- iPhone 12 może jest nudny, ale pozwolił Apple na podwojenie udziału w ogromnym rynku