Apple

Apple Arcade wpadło w spodziewane problemy

Krzysztof Kurdyła
Apple Arcade wpadło w spodziewane problemy
23

Kiedy w zeszłym roku w Cupertino zaprezentowano na specjalnej konferencji całą gamę nowych usług, towarzyszyły mi dwa odczucia. Pierwszym była senność, był to najbardziej drętwy event Apple w historii firmy, drugim było zaskoczenie, że taka firma idzie w tak nijakie usługi. Najbardziej „niesprecyzowana” była zapowiedź Apple Arcade. Nie padły tam żadne konkrety i nie dowiedzieliśmy się nic, czego wcześniej nie ujawniły przecieki. Wyglądało tak, jakby Apple wiedziało tylko, że chcą nam „opchnąć” abonament na gry, a o samym produkcie i rynku to musi jeszcze trochę doczytać. Dziś widzimy tego pierwsze efekty.

Cięcie kontraktów

Jak dowiedział się serwis „Bloomberg”, Apple od pewnego czasu rozwiązuje kontrakty na gry, nawet takie które są już w produkcji. Powodem jest to, że klienci po „zaliczeniu” darmowego miesiąca nie decydują się na przejście na płatną subskrypcję, pomimo nie specjalnie wysokiej ceny. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy serwis cokolwiek zarabia, Apple zrobiło swoje dane finansowe tak nieprzejrzystymi, jak tylko się da, ale według różnych przecieków sytuacja zmusiła Apple do przemyślenia i zmiany strategi wobec tego serwisu.

Stawia to w nieciekawej sytuacja wszystkich dotkniętych tymi wydarzeniami deweloperów. Firma oczywiście zapłaci za zrealizowane już etapy budowy gry, ale dla mniejszych studiów, strata dłuższego kontraktowego zabezpieczenia i nagła konieczność zupełnej rewizji planów na przyszłość, szczególnie w dzisiejszej sytuacji, jest problematyczna. Ciekawe swoją drogą, czy firmy dostaną prawo do dokończenia tych tytułów na własną rękę. Pokazuje to także wszystkim, którzy chcieliby taką współpracę rozpocząć, że na chwilę obecną to spora loteria, ponieważ klient sam nie wie, czego chce.

Można się było tego spodziewać

Kiedy jakiś czas po wspomnianej konferencji Apple zaczęło ujawniać pierwsze tytuły i sam kształt swojego serwisu, większość komentatorów podeszła do tematu mocno sceptycznie. Nie chodzi nawet o to, że jakość gier miałaby być zła. Powiedziałbym, że serwis, który mocno stawia na gry logiczne i sympatyczne, a do tego najczęściej dopieszczone wizualnie, mógłby mieć swoje miejsce na rynku. Pod warunkiem jednak, że nie zrobi z tego własnej bańki, nieoferującej pozostałym grupom graczy nic ciekawego. Do tego, gry w Arcade wyrastają z uproszczonego modelu gamingu mobilnego, które w zbyt dużym natężeniu raczej szybko się nudzą większości potencjalnych klientów. Sprawy nie poprawia też chaos w podejściu do kontrolerów...

Krótko mówiąc, porażki na rynku, gdzie przeciętny gracz i tak opłaca już kilka subskrypcji, w ramach których posiada także gry podobne do tych z oferty Apple Arcade, należało się spodziewać. Pozostaje pytanie, w jakim kierunku Apple zechce pójść teraz. Uciąć kontrakty jest względnie łatwo, zmienić koncepcję na tak nasyconym rynku, w zgodzie ze swoimi społeczno-humanistycznymi poglądami? To raczej wyższa szkoła jazdy. Co gorsza, stworzenie nowego modelu, oznacza start niejako od zera, a produkcja dużych tytułów trwa długo. Jeśli Apple chciałoby włączyć do swojego portfolio jakieś unikatowe gry klasy „Wiedźmina”, to ich produkcję liczy się w latach.

Gonienie złotego cielca

Apple od jakiegoś czasu bardzo chce pokazać inwestorom, że znalazło drugiego „iPhona”, w postaci swoich usług. Tymczasem coraz bardziej wygląda na to, że firma przez wygodną sytuację, jaką miało na rynku smartfonów, zupełnie tę rewolucję przespało, a dziś robi dobrą minę do złej gry. Do wyników finansowych w dziale usług wrzuca niesprecyzowany procent ze sprzedaży sprzętu, chwali się liczbami, unikając podawania ile osób rzeczywiście płaci, a ile dostało je za darmo...

Przez całą dekadę drenowano kieszenie klientów, zamiast obniżyć marżę a poszerzyć bazę klientów tak kluczową dla tego segmentu. Szumnie podawane 1,5 miliarda użytkowników sprzętu Apple dziwnym trafem ani nie przekłada się na sukces serwisów telewizyjnych, z Apple News odchodzą dostawcy treści a w Arcade mamy ostrą restrukturyzację. Nawet Apple Music, zaczęło tracić dystans do Spotify i musi zacząć się patrzeć bardziej za siebie niż do przodu.

Apple Rewolucje

Na szczęście czasy kiedy w Apple rządziła czysta księgowość, chyba już się skończyły. Sprzętowo, nowe urządzenia są coraz lepsze, rozpoczęła się rewolucja ARM a przy niej także spore i najczęściej korzystne zmiany w zakresie oprogramowania. Niemniej, jeśli Apple chce, aby usługi naprawdę, a nie tylko księgowo, były kolejnym koniem pociągowym, musi rozszerzyć akcję, którą rozpoczęto wraz z wprowadzeniem na rynkek iPhona SE.

Tim Cook musi odkleić się od cyferek w Numbers w kolumnie marża i zacząć wyceniać swoje produkty tak, aby poszerzyć rzeczywistą bazę klientów. Tym bardziej że nawet jeśli rzeczywistych użytkowników Apple jest jakieś, stawiałbym 300 milionów, to nie każdy jest potencjalnym klientem na usługi. Samo współdzielenie usług po rodzinie znacznie obniża tę liczbę.

Apple musi też zrozumieć, że w przypadku gier, szczególnie sprzedawanych jako pakiet do subskrypcji potrzebna jest różnorodność i pójście także w stronę bardziej ambitnej (wielkościowo i „komplikacyjnie”) i agresywnej rozrywki. Na abonament nie decydują się okazjonalni gracze, dla których skrojone jest dzisiejsze Arcade. Pytanie tylko, czy na tym etapie rozwoju rynku gier, Apple jest jeszcze w stanie zrobić taką woltę z sukcesem. Mam co do tego spore wątpliwości.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu