Ciekawostki technologiczne

Aplikacja randkowa wykorzystuje pomiar rytmu serca - robi się coraz ciekawiej

Maciej Sikorski
Aplikacja randkowa wykorzystuje pomiar rytmu serca - robi się coraz ciekawiej
56

Aplikacji i serwisów randkowych przybywa, spora część doniesień branżowych dotyczy właśnie tego biznesu. W jednych przypadkach są to kanały do nawiązania raczej krótkotrwałej znajomości (tak, chodzi o seks), w innych szuka się partnera na dłużej. Użytkowników przybywa, sektor rośnie, pojawiają się n...

Aplikacji i serwisów randkowych przybywa, spora część doniesień branżowych dotyczy właśnie tego biznesu. W jednych przypadkach są to kanały do nawiązania raczej krótkotrwałej znajomości (tak, chodzi o seks), w innych szuka się partnera na dłużej. Użytkowników przybywa, sektor rośnie, pojawiają się nowe rozwiązania. Wśród nich biometryka - aplikacja Once wykorzystuje pomiary rytmu serca, by dopasować do siebie użytkowników. Ciekawe, jak się to przyjmie?

Nie korzystam z serwisów randkowych, więc mam pewnie mgliste pojęcie na temat tego, jak się rozwijają. Ale szkielet biznesu mogę sobie wyobrazić, podobnie jest z podziałem na poszczególne odnogi. Temat niezwykle rozbudowany, podejrzewam, że życia by mi nie wystarczyło, by to kompleksowo ogarnąć (sprawa jest wielopłaszczyznowa). Dla jednych to jedynie sposób na robienie biznesu, dla drugich okazja, być może jedyna, do poznania innego człowieka. I chociaż cel od lat jest ten sam, ewentualnie cele są te same, to sama branża pewnie ewoluuje. Przykładem Once.

Z opisów wynika, że pomysł jest dość prosty: użytkownik aplikacji może ją sparować ze smartwatchem czy opaską fitness i gdy będzie przeglądał zdjęcia innych użytkowników, a organizm zareaguje, to się o tym dowie. Twarde dane, nie ma domysłów - serce nie sługa ;) Jednocześnie informacja o tej reakcji organizmu powędruje do osoby, która ją wywołała. Proste? Raczej tak. Przyznam, że nie jestem zaskoczony tą implementacją, gdyby ktoś spytał mnie wcześniej, czy takie rozwiązanie istnieje, pewnie strzeliłbym, że tak.

Na razie ze wspomnianej opcji korzysta ponoć niewielki odsetek użytkowników aplikacji. Prawdziwy margines. Z jednej strony może to wynikać z nadal kiepskiego rozpowszechnienia urządzeń ubieralnych, z drugiej z... braku zaufania, niechęci do nowinek? Ale to nie oznacza, że inni nie pójdą tym śladem, a pomysł nie będzie się rozprzestrzeniać. Zakładam, że biometryka odegra w tym biznesie ważną rolę. Nie chodzi tylko o pomiar rytmu serca - za jakiś czas może się pojawić pomysł, by w profil użytkownika wrzucać dane dotyczące jego zdrowia, aktywności fizycznej itd., Zdjęcia z siłowni czy z basenu nie wystarczą.

Zaczyna się robić naprawdę ciekawie. Intryguje mnie jak daleko (i jak szybko) może się to posunąć. Ile danych zebranych przez sprzęt mobilny, elementy Internetu rzeczy czy asystenta głosowego, będziemy skłonni udostępnić w takim serwisie. Po co? Nie tylko po to, by się pochwalić, ale też w celu znalezienia najlepszej pary, osoby najbardziej do nas pasującej. Według wyliczeń maszyny. Niemożliwe? Przecież już teraz działa to wedle określonych algorytmów i nie wypełnia się kwestionariuszy dla zabawy. A wiadomo, że im więcej danych, tym większa szansa na sukces. W każdej dziedzinie.

Nie można wykluczać scenariusza, w którym wpakujemy w aplikację całą masę danych na swój temat i przekażemy poszukiwania drugiej połówki w ręce maszyny. Na dobrą sprawę nie trzeba nic pakować - wystarczy, że zgodzimy się na ich udostępnienie, przecież te informacje już są zbierane. Dlaczego człowiek miałby to zrobić? Z czystego lenistwa, z braku czasu (dobre wytłumaczenie do wszystkiego) albo wiary w to, że komputer zrobi to lepiej. Przecież nikt nie da rady przejrzeć aplikacji, w której są miliony kont. A samo wynajdywanie nie oznacza jeszcze ślubu - komputer ma mi jedynie pomóc, podsunąć, najlepsze propozycje.

Może ktoś się spodziewa, że zaraz napiszę, że to straszne. Ale nie, nie napiszę. W gruncie rzeczy, w tym rozwiązaniu nie ma nic oburzającego. Komputer może pomóc, ale decyzja i tak należy do człowieka. Byłem już na dwóch ślubach, do których doprowadził portal randkowy. Maszyna w tych przypadkach chyba spisała się na medal, ale nie załatwiła spawy od A do Z. Śmiałem się z kolegi, że ma dziewczynę z komputera, ale dzisiaj pewnie sam bym jej szukał w Sieci. Takie czasy, nie ma sensu z tym walczyć...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

aplikacja