Felietony

Aktorzy podkładający głos to w dużej mierze element machiny promocyjnej gry

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

10

Promocja gry Master of Orion ruszyła już jakiś czas temu. Właśnie ogłoszono jacy aktorzy podłożą głosy w grze - obsada robi wrażenie i jestem pewien, że choć w pewnym stopniu sprzeda ten tytuł.

Mark Hamill, Alan Tudyk i Michael Dorn. Pierwszego z nich na pewno znacie z Gwiezdnych Wojen (oraz występu w serii Wing Commander i głosu Jokera z Batman: Arkham Knight), drugi występował w Firefly, a trzeci w Star Trek: The Next Generation. Widzicie wspólny mianownik? Aktorzy znani z kosmicznych ról, gra o kosmosie - wszystko pasuje. Dodajcie do tego Nolana Northa (Uncharted) i Troya Bakera (The Last of US), mamy zestaw nazwisk, które przez cały okres promocyjny nowej gry od Wargamingu będą się pojawiać obok tytułu Master of Orion.

Kompletnie się temu nie dziwię. Zatrudnienie nieznanych aktorów dubbingowych gwarantuje dobre ścieżki dźwiękowe bohaterów, ale nie jest w stanie sprzedać gry. A nie od dziś wiadomo, że na to, jak gra poradzi sobie w dzień premiery, pracuje się miesiącami, a czasami i latami. Jednym ze sposobów jest właśnie zatrudnianie znanych aktorów do podkładania głosów w grze.

Również u nas

Oczywiście zatrudnianie znanych osób do podkładania głosu nie jest niczym nowym i widzimy to również w naszym kraju - tylko tu chodzi o dubbing. Miałem okazję porozmawiać na ten temat z pracownikami warszawskiego studia PRL, którzy wspomnieli, że nagrywali chociażby z Bogusławem Lindą. Na pewno pamiętacie jak wcielił się w Kratosa, Boga Wojny. Czy pasował? To już musicie ocenić sami, mi polska wersja dźwiękowa przypadła do gustu, ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że nazwisko Lindy pomogło w sprzedaży gry.

Podobny zabieg Sony zastosowało przy okazji ubiegłorocznego Until Dawn, gdzie do nagrania polskiej wersji językowej gry zaproszono między innymi Olę Szwed i Martę Wierzbicką - młode aktorki znane z polskich seriali. O urodzie i kunszcie aktorskim nie będę się wypowiadał, bo nie śledzę ich karier, ich dubbing wypadł jednak przeciętnie i choć generalnie polska wersja językowa gry mi się podobała, akurat te dwa głosy wspominam najmniej ciepło. Rozumiem jednak, że pomogły w sprzedaży gry w naszym kraju i to mogła być jedna z kluczowych spraw przy ich angażu.

Bardzo dobrze wspominam natomiast Battlefield: Bad Company 2. Pazura, Baka i Zbrojewicz odwalili kawał kapitalnej roboty i chętnie wróciłbym do tego tytułu dla samego dubbingu. Ostrzegam, że w poniższym materiale znajdziecie sporo przekleństw - ale rozumiem ich zastosowanie, pasuje do klimatu gry.

Jak wybrać najlepiej? Idealnym rozwiązaniem byłby znany szerokiej publiczności aktor, posiadający przy okazji doświadczenie dubbingowe i lubiący przynajmniej od czasu do czasu zagrać. Pewnie jest w naszym kraju kilka takich osób, bo wbrew temu co mogłoby się wydawać, zainteresowanie grami pomaga w nagrywaniu dubbingu. Pozostaje mieć nadzieję, że grupa takich osób będzie rosnąć i z każdym kolejnym rokiem będziemy dostawać coraz lepsze polskie wersje gier.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Wargaming