Felietony

Agnieszka Skala: Co tam, panie, w tych startupach...?

Grzegorz Marczak
Agnieszka Skala: Co tam, panie, w tych startupach...?
5

Słowo się rzekło poprzednim razem, kiedy obiecałam, że zajmę się kolejnym pytaniem z gatunku fundamentalnych: „Co to jest startup?”. Kiedy usłyszałam je z ich ust moich dzieci, o mało nie spanikowałam... Didaskalia: dwie pary pytających oczu wpatrzonych w „matkę, która wszystko wie”... - „Yyyy...

Słowo się rzekło poprzednim razem, kiedy obiecałam, że zajmę się kolejnym pytaniem z gatunku fundamentalnych: „Co to jest startup?”. Kiedy usłyszałam je z ich ust moich dzieci, o mało nie spanikowałam...

Didaskalia: dwie pary pytających oczu wpatrzonych w „matkę, która wszystko wie”...

- „Yyyy..., kochanie, hmmm..., to taka firma-dziecko, która właśnie coś wymyśliła i sprawdza czy ktokolwiek chce tego używać, a najlepiej kupić; i bardzo często to wszystko robi i sprzedaje (lub nie sprzedaje;) w Internecie”; wstrzymuję oddech...
- „?? ??”
- „... to na przykład taka firma co zrobiła Angry Birds albo Ninga Fruits, w które gracie na moim telefonie, albo tę stronę, na której piszecie blogi, albo tę, z której słuchacie bajek o „Pippi” - tylko że startup to jest wtedy, kiedy ta firma dopiero wymyśla te rzeczy i próbuje je sprzedawać pierwszym klientom, bo potem to już jest po prostu zwykła firma”.
– „Aha!”

Uff... łatwo nie było. Temat trudny i łatwo popaść w ziejący nudą akademicki dyskurs prowadzący donikąd. Czy startup to określenie firmy czy tylko etapu w jej życiu?, czy startup to wyłącznie projekt technologiczny?, wąsko – internetowy?, jakie kryteria decydują, że projekt to startup lub nie-startup?

Powiem tak – nie znam ani wyczerpujących, ani jedynych słusznych odpowiedzi na te wszystkie pytania. Aby jednak pójść dalej z tym cyklem wpisów o edukacji, czuję się w obowiązku jakoś się do tego problemu odnieść... Dlatego przytoczę dwie definicje, które zrobiły chyba największą karierę i które sama uważam za trafione. Pierwsza jest autorstwa Erica Riesa, w wolnym tłumaczeniu Kuby Filipowskiego: „Startup to instytucja, która została stworzona po to by dostarczyć nowy produkt lub usługę w warunkach dużej niepewności”. Druga – Steve’a Blanka w moim wolnym tłumaczeniu: „Startup jest organizacją stworzoną w celu znalezienia takiego modelu biznesowego, który jest powtarzalny i skalowalny; przy czym startup nie jest małą wersją dużej firmy”.

Odpuszczę sobie tutaj dyskusję o tym co znaczy: „nowy”, „duża niepewność”, „powtarzalny”, „skalowalny” i „duża firma”. Zdaję się na Waszą intuicję. Zgadzam się też, że startup to etap poszukiwań w życiu przedsięwzięcia i że nadrzędnym jego celem jest przejście do fazy egzekucji, czyli zbudowania zdrowego przedsiębiorstwa generującego wartość. Od siebie dodałabym jednak jeszcze jeden warunek – produkt lub usługa, które oferuje startup, zostały stworzone w oparciu o jakąś specyficzną wiedzę. Nie będę się upierać, że ta wiedza musi być osadzona w technologii, choć zgadzam się, że w tej sferze drzemią obecnie największe szanse aby uzyskać wspomnianą „skalowalność”. Ale coś mi mówi, że wkrótce, w dużo większym zakresie niż dziś, będzie to szeroko rozumiana sztuka, albo edukacja, a na pewno rozrywka i „lifestyle”. Technologia staje się narzędziem i kanwą, a nie celem samym w sobie. To, że współczesne projekty zawierają w sobie online’owy aspekt wynika z naturalnego stanu rzeczy, dziś nawet gwoździe sprzedaje się przez Internet.

Na koniec wrzucę jednak niewyschnięte polano do „branżowego” ogniska... Otóż w uszach brzmi mi jeszcze apel Toma Byersa ze Stanford Technology Ventures Program, który gromko wykrzykiwał miesiąc temu w Berkeley (a głos ma słuszny, baryton): „WE NEED BIG IDEAS!” Ano właśnie. Jeśli nie będziemy mieli odwagi sięgać naprawdę wysoko, poza doraźne i geograficzne horyzonty – utkniemy na internetowym zieleniaku, sprzedając przysłowiową pietruszkę – tylko że online. To nie ma związku z schumpeterowską „twórczą destrukcją”. I to, w mojej opinii, odróżnia „startup właściwy” (wyceniany w $M) od „startupu ćwiczebnego” (wycenianego w złK). Ten ostatni też jest potrzebny, ale nie przebierajmy go w dorosłe ciuchy, nie stawiajmy na szczudłach i nie wznośmy mu kościołów.

... a za tydzień zapraszam do świata Customer Development:).

Agnieszka Skala

SPIN Szkoła Przedsiębiorczości Innovation Nest to intensywne warsztaty dla startupów z branży high-tech, na różnym etapie rozwoju – od weryfikacji pomysłu aż po rozwinięty biznes szukający nowych możliwości ekspansji. Edukujemy w duchu Customer Development.

http://spincorner.pl/
www.facebook.com/spincorner
r

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu