Recenzja

Klasyczne klocki zdetronizowane. Tetris Effect urzeka — to gra, od której nie mogę się oderwać!

Kamil Świtalski
Klasyczne klocki zdetronizowane. Tetris Effect urzeka — to gra, od której nie mogę się oderwać!
35

Tetris to klasyk, który znają wszyscy. I pisząc wszyscy, naprawdę mam to na myśli. Zestaw klocków od kilkudziesięciu lat już obecny jest w popkulturze. Bawi, frustruje, uczy cierpliwości i myślenia z wyprzedzeniem. Od czasów jego premiery widzieliśmy już co najmniej kilkadziesiąt "nietypowych" podejść do tematu, ale prawdą jest, że ten jeden, podstawowy, broni się najlepiej. I choć klasycznemu Tetrisowi z NESa wciąż niczego nie brakuje (to w końcu po tę wersję sięga się na wielu konkursach), to z pełną odpowiedzialnością jestem w stanie przyznać, że Tetris Effect zrobił na mnie takie piorunujące wrażenie... że w moim rankingu pobił nawet klasyka. Co w nim tak niezwykłego? Właściwie wszystko.

Tetris Effect: niby ten sam, a jednak inny

Tetris Effect to bardzo klasyczny w podejściu do rozgrywki temat, który korzysta z reguł debiutujących kilkadziesiąt lat temu. Tak, możemy obracać klocki stykając się z "kupką", a także odkładać jeden klocek na później, by użyć go w dogodnym nam momencie. Przy tym zależy nam na zdobyciu jak największej liczby punktów, a wszystko dodatkowo podsyca nieustannie rosnące tempo rozgrywki. Tutaj w bonusie otrzymaliśmy jeszcze znacznik Zone, który naładowany da nam kilkadziesiąt sekund czasu na dodatkowe punkty przy redukowanych liniach — które na czas jego trwania wypełniają planszę od dołu. Ale w kwestii rozgrywki to byłoby na tyle. Co zatem sprawia że Tetris Effect wywołuje tak piorunująco dobre efekty, które zauroczyły od wejścia? Oprawa. Jeżeli kiedykolwiek zastanawialiście się czy można zrobić Tetrisa jak nigdy przedtem, to odpowiedź brzmi: TAK. I ta produkcja jest tego przykładem.

Tetris Effect to niesamowite widowisko. Tak efektownie jeszcze nigdy nie było!

Tetsuya Mizuguchi, główny projektant gry, całe życie chciał przekraczać bariery i tworząc gry myślał o tym, by oddziaływały one na wszystkie zmysły. Jego Lumines czy REZ były tego idealnym dowodem. To że były ucztą dla oka to jedno, ale to jak sprytnie bawiły się muzyką dodając blasku całej zabawie to zupełnie inny temat. I podobnie jest tutaj: w Tetris Effect każdy nasz ruch skwitowany jest odpowiednią melodią czy dźwiękiem. Szumiącym, stukającym, kojącym lub drażniącym -- to już zależy od planszy, w której jesteśmy. Co ważne: wszystkie one idealnie współgrają z tym, co widzimy na ekranie — a w tle nieustannie wybuchają cząsteczki deszczu, trafiamy do miejskiej dżungli tylko po to, by chwilę później przenieść się do abstrakcyjnego wyobrażenia lasu. Albo kompletnego szaleństwa artystycznego projektantów, którzy połączyli na pozór losowe elementy, pokolorowali je i dopieścili muzyką. Pośród przygrywających tam melodii znalazły się zarówno eksperymentalne brzmienia, pop jak i coś ostrzejszego — wisienką na torcie jest fantastyczna elektronika. Co więcej: wszystko działa jak należy i urzeka od wejścia.

Tetris Effect: zabawa dla jednego, od której nie można się oderwać

Od lat Tetris pozostaje moją ulubioną produkcją — klasyczny Arcade, któremu absolutnie niczego nie brakuje. Kiedy więc zobaczyłem pierwszy trailer gry Mizuguchi'egp wiedziałem, że musi znaleźć się on na mojej konsoli czym prędzej. Jeżeli jednak liczycie na kilkadziesiąt trybów, bitwy online czy battle royale, to muszę was rozczarować: nic takiego tam nie ma. Jest natomiast kampania, która pozwala nam odblokować dostęp do kolejnych trybów. Są też takie, które nazwałbym relaksacyjnymi, gdzie powolutku, własnym tempem, układamy kolejne zestawy klocków, a w tle przygrywa nam relaksacyjna muzyka. Nie zabrakło także specjalnych wyzwań, w których gracz musi wybrnąć z sytuacji, które na pozór są beznadziejne. Do tego wszystkiego dochodzą też urocze złośliwości i utrudnienia, ot, jak chociażby odwrócenie planszy. Bo właściwie to czemu nie? Wszystkie one mają jeden wspólny mianownik: dają od groma frajdy. Prezentują się przepięknie, potrafią przykuć do konsoli i zaserwować sesję... jakby w transie!

Klasyk w doskonałej formie, jakiej jeszcze nie widzieliśmy

Tetris Effect jest idealnym dowodem na to, że zdolni twórcy potrafią nawet najbardziej ograny i oklepany pomysł zamienić w złoto nawet kilkadziesiąt lat później. Szaleństwo dla zmysłów: uczta dla oka, uczta dla ucha, a do tego klasyczna rozgrywka, której chyba nikomu nie trzeba specjalnie polecać. To frajda, to doświadczenie, to gra przez duże "G". Dla mnie warta dużo więcej, niż "kinowe doświadczenia" i otwarte światy, którymi przez lat mamią nas twórcy. Bo do niej będę wracał latami, a wszystkie tame są dla mnie jednorazówkami...

PS.
Na tę chwilę miałem szansę zapoznać się z grą wyłącznie w klasycznym trybie na telewizorze. I już tam, jak widać, robi ogromne wrażenie — wrażenie, które podobno jest potęgowane w VR — ale na tę chwilę nie miałem jeszcze szansy tego sprawdzić. Ale kiedy się to zmieni — z pewnością zaktualizuję wpis o dodatkowe spostrzeżenia.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu