Microsoft

Windows 9 - system za darmo, dla wszystkich urządzeń i pozbawiony kryzysu tożsamości

Jakub Szczęsny

Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...

63

One, one, one - wizja Nadelli zaczyna coraz śmielej wkraczać do świata Windows i wszystko wskazuje na to, że wraz z nadejściem Threshold ów zamysł zacznie być nie tylko strzępkiem doniesień z Internetu, ale rzeczywistością - taką, której jeszcze rok temu nie spodziewał się jeszcze nikt. Jeden system...

One, one, one - wizja Nadelli zaczyna coraz śmielej wkraczać do świata Windows i wszystko wskazuje na to, że wraz z nadejściem Threshold ów zamysł zacznie być nie tylko strzępkiem doniesień z Internetu, ale rzeczywistością - taką, której jeszcze rok temu nie spodziewał się jeszcze nikt. Jeden system na wszystkich urządzeniach włączonych do ekosystemu, specjalizacja dostępnych interfejsów i darmowa aktualizacja do nowszej wersji dla starszych systemów operacyjnych Windows.

Jaki jest Windows każdy widzi

Zwykło się mawiać, że każda rewolucja wymaga ofiar. Windows 8 był właśnie czymś takim - gwałtownym odejściem od tradycji i wbijaniem użytkownikom nowego rozwiązania na siłę do głowy. Przycisk Start zastąpiono pełnoekranowym centrum aplikacji nieprzystosowanych do desktopowego interfejsu urządzenia. Pojawiające się na pulpicie Charms Bar-y, brak płynnych różnic między tym, co należy do Modern UI, a co do trybu desktopowego czyni Windows 8.1 systemem nieco schizofrenicznym, bez jednolitej tożsamości. Trochę tak, jakby z tabletu chciano na siłę zrobić desktopa, a z desktopa tabletohybrydę. Jak było z tabletami z Windows 7, czy XP wiemy wszyscy - chała.

Mimo wszystko, Windows 8.1 nie jest systemem złym. Zawsze mówiłem, że podoba mi się jako system, nie bardzo jako wizja. O ile zawarcie w jednym produkcie dwóch sposobów korzystania z urządzenia (mysz i klawiatura lub dotyk) jest jak najbardziej ok, to próba połączenia tych dwóch rzeczy na siłę Microsoftowi nie wyszła. I wyjść nie mogła.

Na urządzeniach, które nastawione są na obsługę klawiaturą i myszką praca w środowisku Modern UI to katorga. Wtedy lepiej sprawdza się interfejs desktopowy. Natomiast w przypadku tabletów i hybryd, dużo lepiej pracuje się w interfejsie immersywnym.

To się zmieni

Microsoft pracuje obecnie nad następcą Windows 8.1, który będzie eliminować niedogodności, które bezpośrednio sprawiły, że kolejna odsłona okienek nie przyjęła się na rynku tak, jak tego oczekiwałby gigant z Redmond. Tym samym możemy się spodziewać Windows, w którym pierwsze skrzypce od początku do końca będzie grać ten tryb, dla którego dane urządzenie jest stworzone. I tak oto otrzymamy spójny system operacyjny na każdym typie sprzętu.

W sieci znalazły się przecież już screenshoty nowej wersji systemu, w której widać przywrócony przycisk Start do jego pierwotnego scenariusza działania - czyli listy aplikacji oraz skrótów do najważniejszych ustawień w systemie.

Tą jednolitość zapowiadał Satya Nadella całkiem niedawno. Tymczasem na branżowych portalach pojawiły się niemal rewolucyjne pogłoski, mówiące o tym, że Microsoft jest rozczarowany słabym przyjęciem Windows 8.1 i faktem, że użytkownicy nie przeszli na niego z Windows 7, ani też nie porzucili XP. Jednym z pomysłów na zachęcenie ich do nowego systemu - jego nazwa robocza to Threshold - jest możliwość darmowej aktualizacji z poziomu XP, Vista, 7 i 8. Na ile jest to prawdopodobne - nie wiadomo. Co jednak pewne, to fakt, że w statystykach systemów operacyjnych na świecie 8 i 8.1 poniosły sromotną porażkę w stosunku do swoich "starszych braci" - czyli 7 i XP.

Mieliśmy już także okazję zobaczyć, jak sprawa ma się z ostatecznym ujednoliceniem systemów operacyjnych Microsoftu. Według Nadelli i wizji Windows vNext, podstawa ekosystemu giganta ukaże się w trzech odmianach na jednej wspólnej architekturze. Tak oto Windows dalej będzie systemem podzielonym na wersje dla telefonów, komputerów oraz konsoli, jednak spajać będzie je będzie "wspólnota" aplikacji. Tak oto pisanie programów dla desktopowych i tabletowych systemów Windows, mobilnych (telefony), oraz konsolowych będzie odbywało się jednocześnie z zastrzeżeniem, że będą wyglądać one nieco inaczej i również będą one w nieco inny sposób działać. To zrozumiałe, bo jak chodzi o aplikacje dla komputerów i komórek mamy barierę w postaci typu i wielkości ekranu. W przypadku konsoli zaś mamy do czynienia z interfejsem nastawionym na obsługę komendami głosowymi i w ostateczności - padem.

Ale w co gra Microsoft?

Zastanawia mnie fakt, że według pewnych źródeł Microsoft myśli o darmowym udostępnieniu kolejnej wersji Windows. Ma być ona dostępna jako uaktualnienie nie tylko dla posiadaczy urządzeń z Windows 8.1, ale i dla tych, którzy nadal "uparcie" korzystają z siódemki, a nawet Windows XP.

Ma to pewien sens, jeśli chodzi o dotychczasowe wypowiedzi Nadelli. Zrzucił on w kilku wywiadach Windows z piedestału najważniejszej części ekosystemu (chociaż tu operujemy na półprawdzie) i wyniósł na wyżyny usługi, które odtąd mają być oczkiem w głowie korporacji. Eksternalizacja ekosystemu Windows do innych zespołów produktów oraz usług świadczy o tym, że transformacja już się zaczęła - a zapewnienia Nadelli tylko umacniają media w przekonaniu, że to jeszcze nie koniec śmiałych zmian.

Dziwi mnie jednak to, że uaktualnienie ma otrzymać także Windows XP. System niewspierany już przez Microsoft i odchodzący z przyczyn naturalnych w zapomnienie. Ów system pamięta jeszcze konstrukcje, które z pewnością nie podołałyby i tak obniżonym już wymaganiom nowych wersji Windows. Więc albo jest to przeżuta przez kilka serwisów informacyjnych informacja (i ciągle powielana zresztą), albo Microsoft rzeczywiście tak uczyni, jednak pomijając naturalnie te urządzenia, które z pewnością Windows 9 by "nie uciągnęły".

Jeśli ten scenariusz się sprawdzi, to będziemy mieć bardzo ciekawe lata na rynku nowych technologii

Microsoft nie chce i nie może pogodzić się z łatką wielkiego przegranego początku dekady na rynku. Nie chce, bo marka, renoma i dokonania zobowiązują i wstydem byłoby zaprzepaścić spuściznę poprzedniego modelu firmy, Monolitu, kolosa i niekwestionowanego lidera, który swego czasu rządził i dzielił oraz dyktował warunki.

Z drugiej strony także nie może, bo zmiana w Microsofcie i jej dalsze powodzenie to swego rodzaju być albo nie być dla giganta. Ekosystem bez mocnego, silnego i lubianego centrum, jakim jest system operacyjny to ekosystem niepełny i nawet Nadella swoimi słowami tego nie zmieni. Może próbować uszczknąć kawałek tortu z innych ekosystemów i dobrze, że tak robi - bo nie znam bardziej perspektywicznego sposobu na przekonanie do siebie rzeszy konsumentów nowych technologii. Ale w ekosystemie musi być Windows - i to nie jako dodatek, ale jako element spójnej całości. A spójności dotąd brakowało najbardziej.

Grafika: 1, 2, 3

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu