Facebook

Zasięg organiczny sięgnie zera

Karol Kopańko
Zasięg organiczny sięgnie zera
39

! Nie ma chyba właściciela fanpage’a, który nie narzekałby na spadający zasięg postów. Treści nie docierają już do fanów, a oficjalne tłumaczenie Facebooka jest mniej, więcej takie: użytkownicy produkują już tyle contentu, że niemożliwe jest jego pokazanie wszystkiego użytkownikom. Argumentacja j...

!

Nie ma chyba właściciela fanpage’a, który nie narzekałby na spadający zasięg postów. Treści nie docierają już do fanów, a oficjalne tłumaczenie Facebooka jest mniej, więcej takie: użytkownicy produkują już tyle contentu, że niemożliwe jest jego pokazanie wszystkiego użytkownikom. Argumentacja jest właściwa, choć jak to często w biznesie bywa, skrojona już pod zaplanowane działania.

Jak wynika z raportu Social@Ogilvy zasięg organiczny tylko od października spadł o połowę. Przeanalizowano dane ze 106 stron o zasięgu krajowym, a wniosek można streścić krótkim:

Bójcie się, zasięg organiczny sięgnie zera

W ciągu tylko 5 ostatnich miesięcy organiczne dotarcie do fanów spadło z 12 do 6 %. Sytuacja jeszcze gorzej wygląda w przypadku większych fanpage'y (ponad 500 tys.) tam zasięg spadł także o połowę, ale z 4 do 2 %.

Oczywiście jest to przemyślane działanie Facebooka, który kończy z polityką darmowych obiadów (na giełdzie trzeba zarabiać).Tak jak kiedyś był on medium z pogranicza owned i earned, tak teraz staje się w pełni paid.

Rodzi to zwłaszcza duży ból głowy dla marek, które w budowę ogromnych społeczności zainwestowały niemałe środki. To właśnie u nich w największym stopniu zdiagnozowałbym objawy uzależnienia. Teraz dość głupio byłoby się przyznać, że pieniądze zainwestowane w Facebooka trzeba uznać za zmarnowane. Jedynym wyjściem jest brnięcie w zaparte i traktowanie medium Zuckerberga na równi z telewizją czy prasą, gdzie za zasięg trzeba płacić.

Zmienić się powinno postrzeganie fanów. Lajk przestaje być wyrazem tego, że chce się widzieć treści z danej strony. Staje się czymś w rodzaju uznania, że w momencie kliknięcie  „Lubię to” dany fanpage robi dobrą robotę… albo przynajmniej fajnie się nazywa (jak pokazał to przykład wszelkich „X o których nie masz pojęcia…”).

Najwygodniejszym sposobem na wygodną konsumpcję treści z Facebooka, stają się więc listy zainteresowań, które swoją drogę nie są w ogóle promowane. Ciekawe dlaczego…
Biorąc pod uwagę obecne postępowanie giganta społecznościowego nie powinniśmy się do nich zbytnio przyzwyczajać.

Gil C / Shutterstock.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu