Gry

Wrześniowy wysyp gier sfinansowanych na Kickstarterze

Bartosz Filip Malinowski
Wrześniowy wysyp gier sfinansowanych na Kickstarterze
11

W świetle olbrzymiego sukcesu “Divinity: Original Sin” (tak artystycznego, jak komercyjnego), nie powinniśmy mieć już wątpliwości wobec potencjału gier finansowanych drogą crowdfundingu. Pewnie – nadal należy spodziewać się produkcji średnich i miernych. Ale te dwie, które ujrzą światło dzienne we w...

W świetle olbrzymiego sukcesu “Divinity: Original Sin” (tak artystycznego, jak komercyjnego), nie powinniśmy mieć już wątpliwości wobec potencjału gier finansowanych drogą crowdfundingu. Pewnie – nadal należy spodziewać się produkcji średnich i miernych. Ale te dwie, które ujrzą światło dzienne we wrześniu, muszą być co najmniej świetne.

Planetary Annihilation>

  • premiera: 5 września
  • producent: Uber Entertainment
  • liczba wspierających: 44 162
  • zebrane fundusze: 2 229 344 $ (z planowanych 900 000 $)

“Planetary Annihilation” to soczysty, międzyplanetarny RTS, autorstwa branżowych weteranów i autorów kultowego “Total Annihilation” (zbieżność tytułów nieprzypadkowa): programisty Jona Mavora, rysownika Steve’a Thompsona i voice actora Johna Patricka Lowrie’ego.

Założenie jest proste i sprawdzone już w “Total Annihilation” i “Supreme Commander” (pamięta ktoś jeszcze?). Gracz podbija kolejne planety, a dalej – całe galaktyki, jednocześnie rozbudowując swoją kosmo-gospodarkę i coraz bardziej finezyjną machinę wojenną (żeby zrozumieć co mam na myśli, trzeba obejrzeć załączony filmik; anihilacja planety przez inną planetę… czy można chcieć od życia czegoś więcej?).

Największe wrażenie robi chyba silnik graficzny, który zachowuje niezwykłą płynność tak przy zbliżeniach na jednostki, jak i przy przeglądaniu całych systemów planetarnych (opcję zoom potraktowano w tej produkcji całkiem dosłownie).

“Planetary Annihilation” to jedna z głośniejszych growych zbiórek z Kickstartera. Ekipa zebrała od cyfrowego Tłumu przeszło dwukrotność początkowo zakładanej kwoty pieniędzy. Dzięki dodatkowym funduszom zaimplementowano bardziej złożone rodzaje planet i jednostek, nagrano z orkiestrą epicką ścieżkę dźwiękową oraz dodano tryb Galactic War – losowaną w sposób niepowtarzalny kampanię dla jednego gracza, która umożliwi cieszenie się rozgrywką przez długi, długi czas.

Fani i wspierający testują grę już od roku, dzięki systemowy Steam Early Access, ale 5 września trafi ona wreszcie do cyfrowej dystrybucji w (miejmy nadzieję) wersji finalnej. Dotychczasowe wrażenia były bardziej niż pozytywne – zobaczymy co powie branża i mniej hardkorowi gracze, kiedy ktoś wleci im planetą w… planetę.

Wasteland 2

  • premiera: 19 września
  • producent: inXile Entertainment
  • liczba wspierających: 61 290
  • zebrane fundusze: 2 933 252 $ (z planowanych 900 000 $)

O ile “Planetary Annihilation” było wielkim sukcesem crowdfundingowym, o tyle “Wasteland 2” w zasadzie zaczęła cały ten boom. Powiem wprost: to właśnie kampania “Wasteland 2” na Kickstarterze rozpaliła we mnie miłość do crowdfundingu. W kwietniu 2012 roku CROWD udowodnił, że wciąż jest na rynku miejsce dla “oldskulowych” gier RPG i przetarł drogę dla jeszcze większych sukcesów “Pillars of Eternity” i “Torment: Tides of Numenera”. Bez “Wasteland 2” nie byłoby też czerwcowej premiery wspomnianego już “Divinity: Original Sin”.

Co można powiedzieć o “Wasteland 2”, co jeszcze nie zostało powiedziane? Chyba tylko tyle, że to pozycja obowiązkowa dla każdego fanatyka serii “Fallout”. Twórca serii, Brian Fargo, po utracie praw do wielkiego “F” postanowił wrócić do marki “Wasteland” z 1988 roku. Tuż po zebraniu starej ekipy, a na moment przed wpadnięciem w szpony korporacyjnego wydawcy, Fargo był świadkiem zbiórki Double Fine Adventure na Kickstarterze, która na dobre zmieniła zasady gry. 2 miesiące później inXile Entertainment miało już na koncie 3 miliony dolarów i fanatyczne wsparcie koneserów dobrego RPG.

“Wasteland 2” powraca do turowego sposobu rozgrywania walki, typowego dla pierwszych dwóch części “Fallouta”. Pewnym twistem jest możliwość kierowania czteroosobową drużyną rangerów, kształtowanych wizualnie i psychologicznie przez wybory gracza (system moralny ma być jednym z najbardziej nowatorskich elementów produkcji).

Podobnie jak w przypadku “Planetary Annihilation”, przeszło od roku można cieszyć się tytułem inXile w wersji Early Access. Jego najmocniejsze strony? Nielinearność, wymagająca walka, ciekawe postaci, fantastyczny setting. Najsłabsze? Nadal niedopracowany, nieprzejrzysty interfejs i szata graficzna rodem z 2003 roku.

Ale to zupełnie bez znaczenia. To pierwszy od 15 lat powrót Briana Fargo – cyfrowego artysty – do świata postapokalipsy. Nie może być dobrze, musi być świetnie. Gdyby jedna z najjaśniej świecących gwiazd crowdfundingu okazała się zaledwie płomyczkiem, świat niejednego “erpegowca” zawali się jak po rundce w “Planetary Annihilation”.

Grafiki: (1), (2), (3)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu