E-sport

„Widziałeś, to był DieStar” – poznajcie profesjonalnego gracza StarCrafta

Paweł Książek
„Widziałeś, to był DieStar” – poznajcie profesjonalnego gracza StarCrafta
13

Marcin Wieczorek, skromny, 23 – letni mieszkaniec Myszkowa. Na co dzień niczym nieróżniący się od rówieśników, poza jednym – jest profesjonalnym graczem StarCrafta II. W świecie sportów elektronicznych znanym jako DieStar. Jednak to nie sprawia, że koledzy traktują go inaczej. Wręcz przeciwnie – bar...

Marcin Wieczorek, skromny, 23 – letni mieszkaniec Myszkowa. Na co dzień niczym nieróżniący się od rówieśników, poza jednym – jest profesjonalnym graczem StarCrafta II. W świecie sportów elektronicznych znanym jako DieStar. Jednak to nie sprawia, że koledzy traktują go inaczej. Wręcz przeciwnie – bardzo go wspierają.

Kariera i… wyrzeczenia

Zanim Marcin rozpoczął profesjonalną karierę, musiał przebyć długą drogę. Sporo grał w pierwszą wersję StarCrafta, w której radził sobie całkiem nieźle. Później wyszła druga odsłona produkcji Blizzarda, ale niestety – praca była ważniejsza. Codzienne obowiązki nie pozwalały 23 – latkowi na poświęcenie się graniu. – Pracowałem po 10 godzin dziennie, więc nie było nawet sensu instalować gry – mówi.

Kiedy pozostali gracze trenowali na nowej platformie, DieStar obchodził się ze smakiem. Dopiero po dwóch miesiącach od oficjalnej premiery zaczął swoją przygodę ze StarCraftem II. Wówczas ruszył na dobre. Grał po 5 – 7 godzin dziennie, później poświęcał część czasu na oglądanie meczów Koreańczyków, aż w końcu mógł wystartować w międzynarodowych turniejach. – Grałem podczas takich imprez, jak Intel Extreme Masters, DreamHack czy Assembly – mówi.

W tym czasie poczuł, że stał się profesjonalnym graczem. W styczniu 2011 roku dołączył do francuskiej organizacji Millenium. Po podjęciu decyzji o rozpoczęciu kariery pro gamera, Marcin musiał wybrać – studia albo granie. Postanowił na rok przerwać studia, by jeszcze jako młoda osoba, która nie ma poważniejszych obowiązków, móc poświęcić się temu, co kocha.

„Widziałeś, to był DieStar”

Na szczęście, jego podejście jest na tyle dojrzałe, że rezygnując z codziennej pracy, wiedział, że będzie miał zapewnioną stabilność finansową. Przyznaje, że obecnie zarabia więcej niż jego znajomi po studiach. – Gracz na moim poziomie spokojnie może opłacić mieszkanie, mieć na jedzenie i przyjemności, a do tego może pozwolić sobie na

krótkie wakacje – mówi.

- Nie dość, że to kocham, to jeszcze zarabiam niemałe pieniądze i nie muszę pracować – dodaje.

I bardzo dobrze. Marcin jest lubiany nie tylko przez kolegów „po fachu”, czy społeczność stricte e-sportową. Zdarza się, że popularny gracz rozpoznawany jest na co dzień. – Zdarzyło mi się to kilka razy – mówi. – Na przykład w galerii handlowej dwóch młodych chłopaków przeszło obok mnie i jeden do drugiego powiedział: „widziałeś, to był DieStar”.

Ludzie czytają o nim w sieci, dlatego często jest tak, że ci, którzy rozpoznają go na ulicy to obcy ludzie. – Mówią „znam cię, czytałem o tobie, gratulacje”, to dla mnie bardzo miłe uczucie i oby takich więcej – przyznaje 23 – latek.

Co jest ważne?

Jako pro gamer, Marcin nauczył się wielu rzeczy. W codziennej grze musi podejmować szybkie decyzje, co według niego jest jedną z najważniejszych cech. – Istotne są także: umysł strategiczny, refleks, czy odporność psychiczna – mówi.

Ta ostatnia cecha przydaje się głównie na turniejach lanowych, kiedy potrzeba maksymalnego skupienia. DieStar często się denerwuje, co czasem decyduje w ważnych spotkaniach. – Mam skłonności do dużych emocji i nerwów, dlatego po przegranej, lepiej się do mnie nie zbliżać – przyznaje.

- Jednak dla gracza najważniejsza jest motywacja – mówi Marcin. – Każdy profesjonalista powinien mieć poukładane życie, mało zmartwień, bo nie można się dekoncentrować podczas ważnych meczów.

Dzień z życia profesjonalnego gracza

Nie tak łatwo nad tym wszystkim zapanować. Zwłaszcza, gdy terminarz profesjonalnego gracza zdaje się nie mieć zbyt dużo pustego miejsca. DieStar nie wygląda na stereotypowego gracza. Ani z wyglądu, ani z zachowania. Każdy dzień rozpoczyna od porannego treningu, podczas którego przez godzinę skupia się na bieganiu oraz rozciąganiu.

Po powrocie do domu wykonuje standardowe czynności każdej osoby, a następnie siada przed monitorem i ogląda streamy. Jeszcze przed obiadem znajduje czas na trening, a po zjedzeniu wraca do komputera i stara się pograć. – Oczywiście wszystko jest uzależnione od pogody, planów czy też tego, czy wieczorem odbywa się jakiś turniej – mówi 23 – latek.

Jeśli wypada mu wolny wieczór, zawsze znajdzie czas dla dziewczyny oraz znajomych. Zachowuje się jak normalny 20 – latek, niekoniecznie tak, jak myśli większość poza e-sportowego społeczeństwa. Inaczej jest podczas pobytów na obozach przygotowawczych.

Ćwiczenia w Marsylii

Millenium, czyli zespół DieStara, zapewnia graczom tzw. Gaming House. Znajduje się on w Marsylii, gdzie Marcin nie tak dawno miał okazję przebywać. Swój wyjazd wspomina całkiem dobrze. – Bardzo fajne miasto, choć trochę zaniedbane przez służby sprzątające – mówi. – Jednak ludzie są mili, przyjaźni i pomocni.

Jak to na profesjonalnego gracza przystało, do Francji nie wyleciał w celach turystycznych, a treningowych. Tak też było. Codzienna pobudka o godzinie 9, a niedługo później trening, po obiedzie znów cztery godziny grania, a na koniec dnia – wieczorny turniej. Tak pobyt Marcina wyglądał przez 14 dni, drugą część obozu przeznaczył na oglądanie streamów i nie tylko, a to przez to, że nie był przyzwyczajony do tak długich treningów.

Miał też spore towarzystwo. W tym samym domu pracuje około 25 osób. Są to przedstawiciele Millenium – redaktorzy, streamerzy, graficy, informatycy czy osoby, odpowiedzialne za porządek. Oczywiście są też inni gracze. – Przebywają tam zawodnicy StarCrafta II, League of  Legends i Call of Duty – mówi.

We Francji spędził dwa miesiące, ale jeśli miałby jeszcze raz wyjechać do domu dla graczy Millenium – swój wyjazd zaplanowałby tylko na trzy tygodnie. – Nie ma sensu tyle siedzieć, żeby nie zbzikować od nadmiaru grania – przyznaje.

A co dalej?

Lepszym rozwiązaniem jest pobyt w Polsce, gdzie Marcin ma wsparcie zarówno znajomych, jak i rodziny. – Są ze mnie dumni, cieszą się tym, co robię, a niektórzy nawet zazdroszczą, że mam takie hobby – mówi DieStar.

Podczas swojej przygody ze StarCraftem zdobywał wiele sukcesów. Wielokrotnie stawał na podium takich turniejów, jak: ESL Pro Series Poland Season VI, World Championship Series: Poland, Go4SC2 January 2012 Monthly Finals czy też Dailymotion Cup i w głowie 23 – latka nawet nie pojawiają się myśli o zakończeniu kariery profesjonalnego gracza. Dopóki sytuacja na to pozwoli, będzie poświęcał się swojej pasji. – Czerpię z tego maksymalną przyjemność, a na razie nie mam na głowie rodziny – mówi.

Marcin jednak ma ułożony plan „b”. Obecnie kończy studia na kierunku budownictwa, przy tym myśląc o przyszłości, ale na razie chce skupić się głównie na graniu, występach w polskich i europejskich turniejach oraz… jeździe motocyklem, co jest jego drugą pasją – Nie wyobrażam sobie wakacji bez motocykla, dlatego moi fani muszą mi wybaczyć, że w tym okresie trochę mniej przykładam się do SCII – mówi na koniec.

Strona fanowska DieStara na Facebooku.

fot. ESL/archiwum prywatne

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

millenium