Przeglądarki internetowe

Vivaldi to już nie tylko eksperyment. To coraz bardziej dopracowana i warta uwagi przeglądarka

Tomasz Popielarczyk
Vivaldi to już nie tylko eksperyment. To coraz bardziej dopracowana i warta uwagi przeglądarka
31

Trudno w to uwierzyć, ale przeglądarka internetowa Vivaldi została już pobrana blisko 2 mln razy. Projekt byłego szefa Opery stale się rozwija. Właśnie debiutuje wersja Technical Preview 4, która nie jest już tylko ciekawostką, ale coraz bardziej zaczyna przypominać produkt do codziennego użytku. Dlaczego warto się nią zainteresować?

O przeglądarce Vivaldi pisaliśmy już dobry kawałek czasu temu. Od tamtej pory projekt się rozwinął i nabrał kształtów. Dziś debiutuje Technical Preview 4, a wraz z nim szereg znaczących nowości.

Przede wszystkim twórcy skupili się na uczynieniu programu bardziej elastycznym. Dodano nowy, ciemny motyw kolorystyczny interfejsu (co w sumie daje nam łącznie cztery różne warianty). Użytkownik może samodzielnie dostosować rozmiar przycisków paska narzędziowego, a także zmienić położenie poszczególnych paneli z kartami i zakładkami. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby przesunąć je na dół, do lewej czy prawej strony. Jak tłumaczą twórcy, w sumie jest aż 155 milionów sposobów na spersonalizowanie przeglądarki Vivaldi, dzięki czemu każdy może dostosować program do własnych preferencji. To jeden z kluczowych elementów, którym poświęcają uwagę twórcy i ja to zdecydowanie pochwalam. Przeglądarka jest najczęściej używanym przez nas programem i dobrze mieć możliwość uczynienia ją taką, jaką chcielibyśmy aby była.

Nowy Vivaldi to również rozszerzona obsługa gestów. Dodano nowy interfejs zarządzania tym elementem, a także kilka praktycznych schematów do m.in. przełączania kart czy aktywowania klawiatury. Co więcej, teraz łatwiejsze ma być wydawanie poleceń w ten sposób z poziomu gładzików w laptopach. Opera zawsze była mocna na tym polu, więc trudno się dziwić, że Vivaldi również jest rozwijany pod takim kątem.

Bardzo ważną nowością jest eksperymentalna obsługa rozszerzeń z Chrome. Element ten już od jakiegoś czasu był tutaj dostępny i będzie stale rozwijany. Pierwsze dodatki, jak np. Adblock Plus, można już instalować i wydają się działać relatywnie stabilnie. Największym brakiem póki co jest interfejs pozwalający na zarządzanie nimi. Ikonki nie pojawiają się bowiem ani na pasku narzędziowym, ani w bocznym panelu. Tu przyjdzie użytkownikom jeszcze chwilę poczekać.

Pełną listę zmian możecie znaleźć na blogu przeglądarki. Projekt rozwija się dość dynamicznie, a dobre przyjęcie przez użytkowników z pewnością skutecznie motywuje twórców do wytężonej pracy. Po kilku chwilach spędzonych z Vivaldi muszę przyznać, że zapowiada się naprawdę dobrze. Z drugiej strony nie jest to ciągle styl przeglądarki, który mi odpowiada. Preferuję minimalizm, modularną budowę (tak, by wszelkie braki dało się uzupełniać oficjalnymi dodatkami) oraz maksymalną konfigurowalność. Vivaldi póki co ma tylko ten ostatni element, zatem czekam na więcej i liczę, że twórcy podołają wyzwaniu. Pytanie, jakie efekty to przyniesie w zdominowanej przez Chrome przeglądarkowej rzeczywistości.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu