Felietony

Uwolniłem się od słuchawkowych kabli i... nie żałuję

Jakub Szczęsny
Uwolniłem się od słuchawkowych kabli i... nie żałuję
42

Uwielbiam słuchać muzyki ze smartfona. Spotify odpalone w trakcie jazdy komunikacją miejską, albo ulubiony album w odtwarzaczu kiedy najdzie mnie ochota to rzecz absolutnie święta w moim przypadku. Także, gdy idę pieszo nie mogę się obejść bez słuchawek w uszach - w innym przypadku najzwyczajniej mi...

Uwielbiam słuchać muzyki ze smartfona. Spotify odpalone w trakcie jazdy komunikacją miejską, albo ulubiony album w odtwarzaczu kiedy najdzie mnie ochota to rzecz absolutnie święta w moim przypadku. Także, gdy idę pieszo nie mogę się obejść bez słuchawek w uszach - w innym przypadku najzwyczajniej mi się nudzi i czuję się, jakby czegoś mi brakowało. Stąd wygoda korzystania ze słuchawek to u mnie rzecz bardzo, bardzo ważna. No, właśnie.

Jak na smyczy

Odkąd pamiętam, to w jakichkolwiek słuchawkach - czy tych naprawdę drogich, czy też tanich denerwował mnie fakt notorycznego plątania się kabli od słuchawek. Nie jestem porządnisiem - jeżeli coś ląduje do torby lub plecaka, to najczęściej w bezładzie. Stąd też za każdym razem, gdy chciałem ich użyć, najpierw musiałem poświęcić kilka minut na rozsupłanie kilku pętelek i doprowadzenie słuchawek do "stanu używalności".

Czasem bywało tak, że kabel był przykrótki, a przy tym niewygodny. Schowanie kabla za koszulkę powodowało, że pas od torby, którą zawsze przepasałem przez ramię "zahaczał" o kabelek i wyrywał mi słuchawki z uszu. Natomiast, gdy kabelek swobodnie wisiał poza koszulką, zwyczajnie przeszkadzał i czasem sam wyrywałem sobie go ręką. No, nie dogodzisz.

Nie jestem także audiofilem, stąd uwierzcie mi, jak nie widzę różnicy między kolorem czerwonym i zielonym. Nie uznaję zabawy w odcienie - moje życie jest proste tak, jak białe jest białe, a czarne jest czarne. Także i musicie mi wierzyć na słowo, że nie ma dla mnie różnicy między słuchawkami bluetooth, a tymi na kablu.

U mnie nieco przypadkiem padło na słuchawki od LG Tone Infinimi (HBS 900 harman/kardon). Być może z powodu pewnych właściwości tychże słuchawek nie miałem wielkich problemów z przejściem na słuchanie muzyki bez kabli. Problemem jest stratna kompresja danych w przypadku słuchawek Bluetooth, jednak tu świetnie sprawdza się kodek aptX, dzięki któremu mogę stwierdzić, że w przypadku niektórych leżących w szufladzie pchełek różnica jest, ale na korzyść rozwiązania LG.

Ale nie o tym mowa - mówimy tu cały czas o wygodzie. I na przykład słuchawki od LG według mnie to jedna z takich konstrukcji, gdzie dba się przede wszystkim o wygodę. Kiedy akurat z nich nie korzystam, mogą spoczywać na szyi z wsuniętymi do środka pchełkami. Ale cały czas czuwają - sparowane z telefonem via bluetooth poinformują mnie bardziej pewnie o nadchodzącym połączeniu alarmem wibracyjnym zainstalowanym wewnątrz ich obudowy. Idąc przez miasto czasem mam problem z dosłyszeniem dzwonka lub z wyczuciem wibracji. Stąd też często bywało tak, że musiałem oddzwonić w kilka miejsc, gdyż komuś nie udało się ze mną skontaktować.

Nigdy nie wrócę do słuchawek przewodowych

Jeżeli zamierzacie ten wpis traktować jak recenzję moich osobistych słuchawek, to odradzam. Jedynie przekazuję Wam swoje doświadczenia w trakcie korzystania z tego typu słuchawek - sam model, czy producent to rzecz najmniej ważna. Liczy się sposób działania. Stąd też warto podsumować, co zyskałem po przejściu na bezprzewodową konstrukcję. Więcej rzeczy zrobię bez wyciągania telefonu z kieszeni, a to dla mnie ważne. Interakcja w ograniczonym na razie zakresie odbywa się głosem dzięki wbudowanej w Windows Phone protezie asystenta głosowego. Reaguje on na proste komendy - zadzwoń, otwórz, itp. O bardziej wyrafinowanych komendach nie ma mowy, ale na razie szczególnie mi to nie przeszkadza.

Sam fakt braku kabla jest bardzo ważny - ten się nie plącze i nie ma szans, żebym spóźnił się na autobus tylko dlatego, że moje słuchawki wyglądają jak jeden wielki supeł. Wcześniej była to moja zmora - nie ruszyłem się z domu, dopóki kabelki nie były idealnie rozplątane. No i nie ma takiego ryzyka "zerwania" słuchawek, bo... po prostu nie ma co zerwać.

Jedyną wadą jest to, że raz na dwa dni muszę "nakarmić" słuchawki. Na szczęście większość takich konstrukcji posiada porty microUSB, które służą do ładowania.

Słuchawki Bluetooth to świetnie rozwiązanie... o ile nie jesteście audiofilami. Jeżeli natomiast jesteście bardzo wyczuleni na jakość dźwięku, może się okazać, że będziecie odczuwać pewien niedosyt w brzmieniu niektórych tonów, a kompresja (mimo zastosowania dobrego kodeka) będzie nie do zaakceptowania.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

bluetooth