Technologie

UNI - ciekawy translator wymagający wsparcia

Maciej Sikorski
UNI - ciekawy translator wymagający wsparcia
6

Ostatnio krytykowałem na AW podejście niektórych startupów do finansowania społecznościowego, ich chęć wyszarpania kasy na dziwne pomysły, psucie środowiska crowdfundingowego. Można oczywisćie stwierdzić, że patologie zdarzają się wszędzie, ale chciałem zwrócić uwagę, iż wzrost liczby naciągaczy moż...

Ostatnio krytykowałem na AW podejście niektórych startupów do finansowania społecznościowego, ich chęć wyszarpania kasy na dziwne pomysły, psucie środowiska crowdfundingowego. Można oczywisćie stwierdzić, że patologie zdarzają się wszędzie, ale chciałem zwrócić uwagę, iż wzrost liczby naciągaczy może poważnie zaszkodzić idei, którą uważam za bardzo ciekawą. Jeśli ludzie zrażą się do finansowania społecznościowego, przepadną projekty typu UNI.

Firmy duże i małe pracują nad translatorami, które sprawią, że skończy się przekleństwo biblijnej wieży Babel: ludzie będą mogli bez problemu komunikować się bez względu na to, gdzie się urodzili, jakie poznali języki, gdzie i z kim rozmawiają. Maszyny z odpowiednim oprogramowaniem ułatwią nam życie i sprawią, że Fin nie będzie miał problemów z kupieniem jedzenia w barze ulokowanym gdzieś w chińskiej głuszy, a Czech opowie kawał meksykańskim rybakom i tamci go zrozumieją. Chociaż w tym wypadku śmiesznie byłoby i bez tłumaczenia.

Prace nad translatorami trwają i na szczęście nie omijają problemu, z którym zmaga się spora grupa ludzi na całym świecie. Mam na myśli głuchych. Przywołany we wstępie projekt UNI powstał z myślą o osobach, które mają problemy ze słuchem (poważne problemy) i przez to nie mogą się komunikować ze światem. Przynajmniej jest to bardzo utrudnione. Produkt tworzony przez amerykański startup MotionSavvy to translator przekładający język mówiony na pisany i migowy na mówiony/pisany. Jak to działa? Zamiast tłumaczyć, wolę pokazać:

Produkt opiera się na trzech elementach: tablecie, urządzeniu Motion Leap, które większość z Was pewnie kojarzy oraz specjalnym oprogramowaniu łączącym sprzętu i sprawiającym, że trzyma się to kupy. Na razie zespół pracuje z tabletem marki Dell wyposażonym w Windowsa, ale z czasem, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, projekt ma być poszerzany o nowe urządzenia/platformy. Zapewne domyślacie się, że te działania uzależnione są przede wszystkim od tego, czy startup zdobędzie pieniądze. Na razie zebrali kilka tysięcy dolarów, chcą czterdzieści. Możliwe, że się uda – zbiórka wystartowała niedawno, branżowe media zapewne zafundują im niezłą reklamę. Przynajmniej mam taką nadzieję, bo projekt na to zasługuje.

Na razie UNI pozostawia kilka pytań bez odpowiedzi, wiele rzeczy zapewne trzeba będzie szybko nadrobić, znikną jedne problemy, pojawią się inne. Nie ulega wątpliwości, że zebranie kilkudziesięciu tysięcy dolarów za pośrednictwem Indiegogo nie będzie gwarancją sukcesu. Widać jednak spory potencjał i przede wszystkim chęć tworzenia czegoś przydatnego, ułatwiającego życie konkretnej grupie ludzi. Nie twierdzę, że trzeba robić tylko produkty rozwiązujące ważne problemy i zbawiające świat, ale nie chciałbym, by te dziwne, naciągane, a czasem wręcz bezsensowne zdominowały rynek. Skoro są narzędzia typu Leap Motion i można je w ciekawy sposób wykorzystać, to warto spróbować, trochę się wysilić.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu