Komputery i laptopy

Zaciekła wojna o producenta pamięci NAND, w grze WD, Apple i Foxconn

Kamil Pieczonka
Zaciekła wojna o producenta pamięci NAND, w grze WD, Apple i Foxconn
2

Japoński koncern Toshiba od pewnego czasu ma bardzo poważne problemy finansowe związane z ogromnymi stratami działu odpowiedzialnego za technologie atomowe. Jeżeli spółka do końca marca 2018 roku nie znajdzie środków na ich pokrycie (a potrzebuje na to nawet kilku miliardów USD), to grozi jej nawet zdjęcie akcji z giełdy w Tokyo i bankructwo. Rozwiązaniem miała być sprzedaż działu zajmującego się produkcją pamięci NAND, ale cały proces przebiega jak po grudzie.

Toshiba próbuje sprzedać swój dział pamięci NAND już od niemal ośmiu miesięcy i pomimo, że cały proces wydaje się dobiegać końca to nie ma pewności, że transakcja dojdzie do skutku. A nie jest to byle jaka transakcja, bo według ostatnich doniesień Bloomberga, umowa może opiewać na bagatela 18 miliardów USD. Jesteście zapewne ciekawi, kto jest w stanie wyłożyć takie pieniądze i dlaczego dział NAND japońskiego koncernu jest aż tyle warty. Otóż problem polega na tym, że chętnych na drugiego po Samsungu producenta pamięci NAND na świecie (z udziełem w rynku nieco poniżej 20%), jest trzech i żaden z nich nie chce zrezygnować z zakupu chwytając się każdej możliwej taktyki.

Pamięci NAND to biznes przyszłości

Nikt nie ma chyba wątpliwości, że pamięci NAND to jedna z najważniejszych gałęzi produkcji układów półprzewodnikowych. Jest to tzw. pamięć nieulotna, czyli taka, która nie potrzebuje zasilania aby utrzymać zapisane dane. Tego typu kości wykorzystywane są między innymi w coraz popularniejszych i coraz większych dyskach SSD, smartfonach oraz kartach pamięci czy pendrive'ach. Trudno jest znaleźć urządzenie elektroniczne, które nie korzystałoby z kości NAND, a przypominam, że Toshiba jest drugim pod względem wartości, producentem tych pamięci na świecie i posiada własne fabryki zdolne do ich produkcji. Dominująca pozycja Samsunga, który ma ponad 40% rynku na dłuższą metę nie przysłużyłaby się nikomu. Ani nam, użytkownikom końcowym, ani takim producentom jak chociażby Apple, którzy muszą kupować komponenty do swoich urządzeń od innych partnerów.

Każdy ma chrapkę na fabryki Toshiby

Wśród chętnych do przejęcia od Toshiby jej biznesu związanego z pamięciami NAND nie brakuje bardzo znany firm, choć ze względu na kwotę większość z nich przystępowało do negocjacji w konsorcjach. Jednemu z takich przedsięwzięć lideruje Western Digital, który w maju zeszłego roku kupił SanDiska, znanego producenta kart pamięci i dysków SSD. SanDisk przy współpracy z Toshibą, zajmował się również produkcją pamięci NAND. Stąd bierze się zresztą cały spór, bo Western Digital uważa, że już posiada "kawałek" Toshiby przez przejętą spółkę joint-venture, a Toshiba wcale się z tym nie zgadza. W tej sprawie toczą się zresztą dwa procesy sądowe. Innym chętnym na Toshibę był też Foxconn, znany producent przeróżnych sprzętów elektronicznych na czele z iPhonem (to tej firmie Apple zleca produkcję swoich urządzeń).

Ostatecznie jednak wszystko wskazuje na to, że zwycięzcą licytacji zostanie konsorcjum, którego liderem jest fundusz Bain Capital i to pomimo tego, że jeszcze 3 dni temu najbliżej finalizacji umowy było WD. Według ostatnich doniesień na stole leży oferta warta 18 miliardów USD. W konsorcjum uczestniczą jeszcze takie firmy jak SK Hynix (koreański producent pamięci NAND), japońska Hoya oraz grupa amerykańskich firm na czele z Apple, Dellem, Kingstonem oraz... firmą Seagate znaną z produkcji dysków HDD. Nie wiadomo, kto ile dokładnie dołoży się do tych 18 miliardów USD, ale w sieci można znaleźć informacje, że Seagate zainwestuje około 1,25 miliarda USD, a Bain Capital ostatnio poprosił Apple o zwiększenie swojego udziału z 3 do nawet 7 miliardów USD.

Zakup to pierwszy krok, potrzeba jeszcze inwestycji

Na dzień dzisiejszy wydaje się, że to Bain Capital jest najbliżej finalizacji umowy, ale Toshiba cały czas toczy spór z Western Digital. Nie jest wykluczone, że aby sfinalizować sprzedaż będzie musiała wyłączyć z transakcji biznes, który dzieli z amerykanami. Dobrze poinformowane źródła twierdzą, że jest to tylko około 5% wartości całej umowy i o tyle mogłaby zostać obniżona wspominana wyżej cena. Trzeba też mieć na uwadze, że nowy nabywca będzie musiał jeszcze sporo zainwestować. Uruchomienie nowej fabryki, która będzie mogła przetwarzać w sumie od 80 do nawet 100 tysięcy wafli krzemowych na miesiąc może pochłonąć kolejne 8 miliardów USD. Western Digital, którego dzisiejsza wycena giełdowa to nieco ponad 25 miliardów USD, może takiej inwestycji nie udźwignąć. Wedle memorandum podpisanego z Bain Capital, rozmowy powinny zostać sfinalizowane do końca września i być może wtedy będziemy mogli już oficjalnie napisać, kto kupił dużą część Toshiby.

Autorem zdjęcia fabryki Toshiby jest Shingo Kawamoto/Bloomberg.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu