Google

Google zamyka projekt, o który walczyło z Facebookiem. Nie będzie Internetu z dronów?

Maciej Sikorski
Google zamyka projekt, o który walczyło z Facebookiem. Nie będzie Internetu z dronów?
3

Internet z dronów i balonów? Kilka lat temu wydawało się, że ten plan może zostać szybko zrealizowany. Google nie tylko o tym mówiło, ale też wykonywało konkretne kroki, pakowało pieniądze w startupy, infrastrukturę oraz pracowników, którzy mieli to urzeczywistnić. Atmosferę podgrzewał fakt, że podobne działania zainicjował Facebook - obserwowaliśmy wyścig. Efekty? Szału nie ma. I chyba nie będzie: internetowy gigant nie zamierza rozwijać projektu dronów dostarczających Sieć w słabiej rozwiniętych częściach globu.

Titan Aerospace to firma, która swego czasu przyciągała uwagę mediów na całym świecie. Prognozowano, że gracz trafi w ręce Facebooka, ale stało się inaczej, korporacji Zuckerberga sprzed nosa zwinęło ów podmiot Google. Niebieski serwis nie został jednak z pustymi rękami, przejęto inny startup, a efektem jest dron o nazwie Aquila. Jego testy trwają już trochę czasu, zaliczono nawet wypadek, który musiał zmarszczyć brwi decydentom Facebooka. W przypadku tego drona działo się sporo, nie brakowało doniesień medialnych na jego temat.

Trochę inaczej było z Google i Titan Aerospace: brakowało pokazów, chwalenia się osiągnięciami, snucia wizji. Przynajmniej w ostatnim czasie. Teraz okazuje się, że nie powinno to dziwić: Google (Alphabet) ponoć już rok temu zakończyło (zawiesiło?) ten projekt. Stwierdzono, że stwarza on zbyt dużo problemów natury technicznej i ekonomicznej. Ludzi przenoszono do projektu Wing (latające skrzydło) oraz Loon, czyli balonów, które mają dostarczać Internet. To ostatnie rozwiązanie uznano za bardziej perspektywiczne.

Ktoś może spytać: jak to możliwe, że Google, korporacja, która w każdym kwartale zarabia miliardy dolarów, rezygnuje z czegoś tłumacząc to naturą finansową? W odpowiedzi wypada napisać, że i w takich przypadkach potrzebna, a nawet konieczna jest dyscyplina. Obecnie dba o nią Ruth Porat, szefowa finansów ściągnięta z Wall Street. Stara się, by akcjonariusze byli zadowoleni i nie narzekali, że pieniądze zarobione w Sieci są wyrzucane na ryzykowne projekty. Najwyraźniej za taki uznano rozwój Titan Aerospace. Na tym jednak nie koniec.

Jeśli wierzyć pogłoskom, Google zamierza także pozbyć się firmy Terra Bella. Nabyto ją w roku 2014 (wtedy też kupiono Titan Aerospace) za pół miliarda dolarów. Wówczas nazywała się jeszcze Skybox Imaging. Biznes wykorzystuje satelity do wykonywania zdjęć i filmów naszej planety. To materiały o wysokiej rozdzielczości i... sporym znaczeniu - chyba nie trzeba tłumaczyć po co Google takie rzeczy. Skoro jednak firma czerpie korzyści ze swojego nabytku, dlaczego miałaby się go pozbywać? Odpowiedzią znowu będzie ekonomia: korporacja nie musi utrzymywać swojej floty satelitów, by mieć dostęp do wspomnianych danych - kupi je wydając kilkadziesiąt milionów dolarów rocznie.

Najwyraźniej korporacja z Mountain View robi porządki. Dokonuje cięć, by skupić się na innych projektach? Nie można tego wykluczać. Warto też wziąć pod uwagę, że nabycie Titan Aerospace nie musiało być podyktowane potrzebą tworzenia dronów - może po prostu nie chcieli, by ten biznes trafił w ręce Facebooka? Strata tej firmy, to w jakimś sensie zysk Google. Kto wie, gdzie ze swoimi dronami byłby dzisiaj biznes Zuckerberga, gdyby udało mu się przejąć wspomniany startup? Przecież przy przejmowaniu WhatsApp za wielkie pieniądze też powtarzano, że Facebook robi to, by popsuć szyki konkurencji. Stara metoda...

Bez względu na to, co powodowało Google, staje się jasne, że Internet z dronów prędko się nie pojawi: Facebook ma kłopoty techniczne (ale też natury społecznej i prawnej), a jego główny konkurent nie zamierza się rozwijać w tym kierunku. Trudno oczekiwać progresu w takiej sytuacji. Jeśli jednak nie z dronów, to może z balonów...?


Niedawno uruchomiliśmy serwis z Pracą w IT! Gorąco zachęcamy do przejrzenia najnowszych ofert pracy oraz profili pracodawców

/\/>

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu