Muzyka

Tidal podsumowuje pierwszy rok istnienia. Bardzo udany rok, ale liderów dogonić już się nie uda

Tomasz Popielarczyk
Tidal podsumowuje pierwszy rok istnienia. Bardzo udany rok, ale liderów dogonić już się nie uda
1

Serwis Tidal wszedł pewnym krokiem do czołówki usług streamingu muzyki. Dziś twórcy podsumowują rok działalności. Bardzo udany rok.

Tidal ma dziś 3 mln użytkowników w 46 krajach na całym świecie. Nie jest to oczywiście poziom Spotify, które ma dziesięciokrotnie więcej... płacących użytkowników, a ich ogólna liczba sięga 100 mln. Twórcy jednak tłumaczą, że nie jest już tylko zwykłym serwisem ze streamingiem muzyki, lecz czymś o wiele więcej - nowatorską przestrzenią rozrywki. Jej baza liczy obecnie 40 mln piosenek i 130 tys. klipów wideo w wysokiej rozdzielczości. A wideo to nie wszystko (dodajmy, że Spotify od pewnego czasu również inwestuje w tego typu treści), bo Tidal oferuje również dostęp do transmisji na żywo z różnych wydarzeń (koncertów, wystąpień), a także materiałów na wyłączność zza kulis. Co więcej serwis jako jedyny oferuje streaming HiFi, gdzie muzyka jest strumieniowania w formacie bezstratnym (bitrate 1411 kbps).

Serwis pod wieloma względami rozwija się inaczej niż Spotify. Przede wszystkim stoją za nim artyści, więc działanie Tidala stawia wykonawców na pierwszym miejscu, dając im większą kontrolę nad treściami i, prawdopodobnie, bardziej satysfakcjonujące warunki finansowe. Z tego też powodu, w serwisie pojawia się duża liczba materiałów na wyłączność. Jak czytamy w komunikacie prasowym:

Premiera ostatniego albumu muzycznej ikony, Prince’a, miała miejsce wyłącznie w TIDALU. Podobnie jak dziewięć albumów innych artystów i zespołów np. The Dead Weather czy ostatni singiel Beyoncé zatytułowany „Formation”. Z kolei album „ANTI” Rihanny, który również miał swoją premierę w TIDALU, został pobrany z serwisu 1,4 miliona razy w ciągu mniej niż 24 godzin, dzięki czemu zyskał miano platynowej płyty w najkrótszym czasie w historii RIAA (Zrzeszenie Amerykańskich Wydawców Muzyki). Ponadto ostatni album Kanye Westa – „The Life of Pablo”, który jest dostępny tylko w TIDALU, został odtworzony w serwisie 250 milionów razy w ciągu pierwszych dziesięciu dni.

Czy jest co chwalić? Nie sądzę. Jestem przeciwnikiem zamykania treści w ramach jednej platformy, jeżeli nie były one wcześniej wyprodukowane przez dany serwis. O ile produkcje Netfliksa dostępne wyłącznie na Netfliksie są ok, to już Taylor Swift w Apple Music i liczne grono artystów w Tidalu to najgorszy możliwy sposób na przyciąganie klientów.

Tidal był też wyłącznym partnerem prezentowanego przez Kanye Westa pokazu mody Yeezy Sezon 3, obejrzanego przez ponad 23 milionów fanów, co stanowi rekord livestreamu w pierwszym roku działalności serwisu. W ciągu ostatniego roku dzięki usłudze transmitowane na żywo było 44 globalne imprezy i koncerty, w tym: Indochine, TIDAL X: 1020 oraz papieska wizyta w Stanach Zjednoczonych.

W ramach serwisu działają też programy Tidal Rising i Tidal Discovery, które mają wspierać nowych i wschodzących artystów. Dzięki nim w ubiegłym roku na platformie pojawiło się ponad tysiąc utworów niezależnych twórców. Dzięki serwisowi otrzymali oni również możliwość wystąpienia na ważnych imprezach i koncertach, jak TIDAL X: 1020 czy Made in America. Warto dodać, że ten pierwszy, zorganizowany z okazji przekroczenia liczby miliona subskrybentów był wydarzeniem charytatywnym. Dochód 1,5 mln dolarów został przekazany na organizacje dobroczynne.

Czy to wszystko wystarczy, żeby Tidal mógł realnie konkurować ze Spotify czy Apple Music? Obawiam się, że nie. Konkurencja zostawiła serwis daleko w tyle i ilościowa rywalizacja wydaje się właściwie niemożliwa. Twórcy wydają się zdawać z tego sprawę - spójrzmy jak budowany jest zasięg w Polsce, współpracująca z serwisem sieć Play zaoferowała bezpłatny dostęp do usługi wszystkim swoim abonentom na 2 lata. Będę brutalny, ale przyszłość Tidala widzę w ciemnych barwach. Spodziewam się, że prędzej czy później trafi w ręce większego gracza: Apple'a, Spotify, a może nawet Google'a.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu