Mobile

Test Motoroli Moto X. Tak powinien działać każdy smartfon z Androidem!

Tomasz Popielarczyk
Test Motoroli Moto X. Tak powinien działać każdy smartfon z Androidem!
35

Motorola odrodziła się pod skrzydłami Google'a, a teraz w rękach Lenovo rusza na podbój świata. Ostatnie wyniki firmy napawają dużym optymizmem. Nie biorą się one oczywiście znikąd, bo same urządzenia tej marki również są chwalone i cenione. Od niedawna możemy się o tym przekonywać sami, bo Motorola...

Motorola odrodziła się pod skrzydłami Google'a, a teraz w rękach Lenovo rusza na podbój świata. Ostatnie wyniki firmy napawają dużym optymizmem. Nie biorą się one oczywiście znikąd, bo same urządzenia tej marki również są chwalone i cenione. Od niedawna możemy się o tym przekonywać sami, bo Motorola wróciła do Polski, a wraz z nią m.in. Moto X, którą przez minione tygodnie testowałem.

Moto X to bez wątpienia smartfon, którego w dość wąskim portfolio Motoroli można określić flagowcem. Druga generacja tego modelu została zaprezentowana we wrześniu ubiegłego roku. Do Polski trafiła jednak dopiero w grudniu. Cena w okolicach 1,6 tys. złotych czyni go przedstawicielem mocnej średniej półki. Kogo powinien zainteresować?

Wygląd i wykonanie

Solidne wykonanie wśród flagowców wcale nie jest kwestią taką oczywistą (spójrzcie na Samsunga albo LG). W przypadku Motoroli Moto X zdecydowanie nie ma powodów do narzekania. Ramka urządzenia została wykonana z metalu, co już samo w sobie jest dużym atutem. Do tego należy dodać zabezpieczoną powłoką Gorilla Glass 3 oraz niesamowity tylny panel. Ten może mieć wiele postaci. Do mnie trafiła wersja ze skóry, ale są też modele drewniane. Każde tworzywo ma kilka wariantów kolorystycznych, co daje w sumie ogromną liczbę możliwość. Pod tym względem Moto X jest zdecydowanie wyjątkowym i niepowtarzalnym urządzeniem. Oczywiście o żadnym trzeszczeniu, wyginaniu i poluzowaniach nie ma tutaj mowy.

Wspomniana ramka ma nieregularny, mocno profilowany, opływowy kształt. Ma to związek z kształtem tylnego panelu, który jest również wypukły i tym samym znacznie lepiej leży w dłoni. Po prawej stronie, tradycyjnie znajdziemy guziki do regulacji głośności oraz sterowania zasilaniem/usypianiem (ten drugi jest prążkowany, przez co bardzo trudno je pomylić). Na górze ulokowano port słuchawkowy 3,5 mm minijack oraz szufladkę na kartę Nano SIM. Złącze Micro USB umieszczono natomiast na dolnej krawędzi. Tu i ówdzie w oczy rzucają się małe plastikowe wstawki, które mają zapobiegać problemom z łącznością. Do atutów całej konstrukcji trzeba zaliczyć niewielką grubość - 10 mm to może nie rekordowa wartość, ale godna pochwały. W oczy rzuca się brak slotu na karty pamięci, a to oznacza, że jesteśmy skazani wyłącznie na to, co zaserwuje nam producent.

Tafla szkła na froncie jest lekko wypukła, co przypomina trochę rozwiązanie zastosowane w Nexusie 4. Dzięki temu, korzystając z gestów wykorzystujących krawędź ekranu, nie zahaczamy palcem o ramkę. Nad i pod ekranem widać dwie maskownice. Ukryto tutaj nie tylko mikrofon i głośnik rozmów, ale również głośniki multimedialne, które grają bardzo przyzwoicie. Nie zabrakło oczywiście też obiektywu przedniej kamerki i zestawu czujników. Warto zaznaczyć, że Moto X jest pod tym względem lepiej wyposażona od konkurencji, bo posiada dodatkowe sensory analizujące ruch dłoni nad ekranem. Jest to wykorzystywane m.in. do sterowania gestami, o czym w dalszej części recenzji.

Osobny akapit warto poświęcić obiektywowi tylnej kamerki, gdzie diody doświetlające LED mają postać pierścienia. Wygląda to fantastycznie i przynosi bardzo dobre efekty w praktyce, o czym również później. Ciekawym dodatkiem jest też wklęsłe logo Motoroli przypominające trochę przycisk. Przyznaję, że początkowo myślałem, że właśnie taką rolę ono pełni. Szkoda, że jest inaczej, bo mógłby to być funkcjonalny dodatek.

Wyświetlacz, bateria i łączność

Moto X posiada normalny, jak na dzisiejsze standardy, wyświetlacz o przekątnej 5,2 cala. Pracuje on w rozdzielczości 1920 x 1080 px, co daje zagęszczenie pikseli rzędu 424 PPI. Ramki wokół ekranu są stosunkowo cienkie - jak zapewnia producent, obszar wyświetlania stanowi 73,1 proc. całej powierzchni przodu urządzenia.

Zastosowanie znalazła tutaj technologia AMOLED, której cechy są dość powszechnie znane. Nie mogłem tutaj znaleźć żadnych rażących odchyleń od normy. Wręcz przeciwnie, byłem pod wrażeniem świetnych kątów widzenia, fenomenalnego kontrastu i głębokiej czerni oraz satysfakcjonującej jasności (choć w tym ostatnim przypadku nie jest to pierwsza liga). Kolory, jak przystało na AMOLED, są żywe i mocno nasycone. Pewnie znajdą się osoby, którym to będzie przeszkadzało. Dla mnie otrzymany efekt był w pełni zadowalający.

Motorola Moto X posiada litowo-jonowy akumulator o pojemności 2300 mAh. To niezbyt wiele, co szybko daje się we znaki. Smartfon nie ma raczej większego problemu, żeby wytrzymać pełny dzień stosunkowo intensywnego użytkowania, ale wówczas na noc trzeba go zostawić pod ładowarką. Przy normalnym użytkowaniu spokojnie te półtora, a może nawet dwa dni słuchawka powinna przetrwać. Podobnie jak w przypadku jasności, nie jest to jednak pierwsza liga i do innych flagowców trochę tutaj brakuje.

Jeśli chodzi o łączność, to nie zaobserwowałem żadnych ponadprzeciętnych dodatków, ale też nie ma tutaj większych braków. Dwuzakresowy moduł WiFi 802.11 ac dobrze sprawdza się w różnych sytuacjach, Bluetooth 4.0 dobrze współpracuje ze smartwatchem LG, soundbarem oraz słuchawkami, a GPS ze wsparciem dla A-GPS i GLONASS stosunkowo szybko łapie fiksa. Nie zapomniano również o NFC, które okazuje się coraz częściej przydatne. Niektórych rozczarować może brak tunera FM, ale nie jest to znowu element pierwszej potrzeby.

System i oprogramowanie

Motorola Moto X pracuje już pod kontrolą systemu Android 5.0 Lollipop. Jest to czysty, nieskalany żadnymi dodatkami i nakładkami graficznymi od producenta system. W połączeniu z bardzo wydajnym procesorem Qualcomm Snapdragon 801 dysponującym czterema rdzeniami o taktowaniu 2,5 GHz oraz 2 GB RAM-u daje to niesamowite doświadczenia z użytkowania. System działania fantastycznie - płynnie, żwawo i bez żadnych przycięć, klatkujących animacji lub spowolnień. Tak powinien działać każdy smartfon z Androidem. Wierzcie mi, wiem co piszę - na co dzień korzystam z LG G3, który pewnie mógłby pochwalić się tym samym, gdyby nie ta nieszczęsna rozdzielczość ekranu Quad HD...

Mimo, że mamy do czynienia z czystym Androidem, producent wyposażył Moto X w kilka dodatków, które stanowią o jego wyjątkowości. Najważniejszym jest obsługa gestów bez dotykania ekranu. Smartfon potrafi wykryć naszą aktywność i wyświetlić na ekranie godzinę wraz z bieżącymi powiadomieniami. Dotknięcie każdego z nich wywołuje konkretne efekty - fragment wiadomości wraz ze zdjęciem nadawcy, wydarzenie z kalendarza itp. Wówczas podświetlane są jedynie piksele niezbędne do pokazania treści, a reszta wyświetlacza pozostaje wygaszona, więc zapotrzebowanie na energię jest minimalne. Motorola w ten sposób doskonale wykorzystała możliwości technologii AMOLED.

Na tym gesty się nie kończą. Możemy bowiem poprzez machnięcie dłonią nad ekranem wyłączyć budzik, a dwukrotnie obracając nadgarstkiem podczas trzymania telefonu aktywujemy aparat. To drobiazgi, ale gdy już ich wykorzystywanie wejdzie nam w nawyk, okazują się szalenie praktyczne.

Wśród dodatków od Motoroli pojawiły się również polecenia głosowe (tylko w języku angielskim - żadna nowość), usprawnienia związane z obsługą zestawu głośnomówiącego lub słuchawki Bluetooth, a także profile, w ramach których możemy skonfigurować zachowanie telefonu w określonych sytuacjach czy o określonych porach dnia.

Testowany model miał zaledwie 16 GB pamięci wewnętrznej, a po odjęciu miejsca zajmowanego przez system zostało nam już jedynie 8,21 GB. To mało, biorąc pod uwagę, że nie mamy tutaj slotu na kartę pamięci, który mógłby nam posłużyć do rozszerzenia możliwości urządzenia. Na szczęście problem niedoboru nie dotyczy pamięci RAM - zastosowane 2 GB w pełni wystarczają.

Snapdragon 801 to układ z najwyższej półki. Choć właśnie na rynek wchodzą układy z numerkami 805 i 810, ten z pewnością jeszcze przez przynajmniej rok będzie sobie doskonale radził z wszelkimi wyzwaniami. Zresztą wystarczy spojrzeć na wyniki benchmarków. Nie odzwierciedlają one jednak w pełni tego, jak smartfon działa, a to jeden z jego największych atutów., o czym już wspomniałem. Naturalnie nie ma też najmniejszego problemu z najbardziej zaawansowanymi grami z Google Play, jak Modern Combat 5, Asphalt 8, Dead Trigger 2, Real Boxing czy Real Racing 3.

 Aparat i jakość zdjęć

Testowana Motorola Moto X została wyposażona w aparat z matrycą 13 Mpic oraz sensorem marki Sony. Pozwala to na fotografowanie w rozdzielczości 4160 x 3120 px. Nie zabrakło też funkcji rejestrowania wideo w jakości 4K. Nie poszalejemy tutaj jednak ze względu na rozmiar takiego wideo - jedna minuta to blisko 400 MB, a więc znacznie efektywniej jest używać trybu Full HD. Aparat został doposażony dwiema diodami LED, które mają nietuzinkową postać pierścienia otaczającego obiektyw. W połączeniu z dedykowaną aplikacją, w której znajdziemy masę ustawień, filtrów i trybów, daje to dość satysfakcjonujące rezultaty. LG G3, z którego korzystam obecnie na co dzień (i który ma identyczną matryce wspartą laserowym autofocusem) musiał skapitulować w rywalizacji z Motorolą. Testowane urządzenie potrafi złapać ostrość, dobrze dobiera kolory i jest w stanie okiełznać w niektórych sytuacjach szumy. Do ideału daleko, ale jest nieźle.

Zdjęcia w rozmiarze 600 px. Aby zobaczyć rzeczywisty rozmiar i jakość, należy w nie kliknąć.

Podsumowanie

Motorola Moto X na pewno nie jest smartfonem idealnym. Brakuje mu slotu na kartę pamięci, nieco jaśniejszego ekranu, tunera radia FM, mocniejszej baterii i kilku innych drobiazgów. Sęk w tym, że te drobiazgi będą pewnie przeszkadzały tylko części użytkowników. Pozostałych porwie jakość wykonania, ciekawie wykonany tylny panel, mocne podzespoły, świetny aparat i czysty Android 5.0 Lollipop z efektownymi (i efektywnymi) dodatkami od producenta. Moto X to wspaniałe urządzenie, które na wielu polach może śmiało stawać w szranki ze znacznie droższymi modelami. Mimo wszystko, sama cena tego sprzętu mogłaby być nieco niższa i zamykać się w ok. 1,4-1,5 tys. złotych. Jeżeli szukacie solidnego smartfona i zobaczycie gdzieś tę Motkę za tyle, bierzcie bez wahania.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu