Recenzja

Test ADATA AE800. Zdecydowanie więcej niż dysk twardy

Tomasz Popielarczyk
Test ADATA AE800. Zdecydowanie więcej niż dysk twardy
3

Co jest lepsze: sprzęt pełniący dobrze jedną konkretną rolę czy uniwersalne narzędzie o trzech różnych zastosowaniach? Odpowiedź wcale nie jest taka oczywista, szczególnie w przypadku zewnętrznego dysku ADATA AE800, który nie tylko jest przenośnym magazynem na dane, ale również powerbankiem i punkte...

Co jest lepsze: sprzęt pełniący dobrze jedną konkretną rolę czy uniwersalne narzędzie o trzech różnych zastosowaniach? Odpowiedź wcale nie jest taka oczywista, szczególnie w przypadku zewnętrznego dysku ADATA AE800, który nie tylko jest przenośnym magazynem na dane, ale również powerbankiem i punktem dostępowym WiFi.

ADATA AE800 to przykład produktu wszechstronnego, który sprawdzi się w wielu zastosowaniach. Producentowi udało się umieścić w jednej obudowie trzy różne funkcje: baterię 5200 mAh, dysk twardy 500 GB oraz moduł WiFi 802.11 b/g/n. Z pozoru wydaje się to mieszanką wybuchową. W praktyce jednak wszystkie te moduły efektywnie się dopełniają, sprawając, że AE800 może pełnić rolę powerbanku, przenośnego dysku lub sieciowego punktu dostępowego zapewniającego internet ośmiu urządzeniom klienckim. Jak jednak spisuje się w tych wszystkich scenariuszach? Czy aby nie znajduje w tym wypadku zastosowania zasada, że kiedy coś jest do wszystkiego, to tak naprawdę nie nadaje się do niczego?

Błyszczę się!

Konstrukcja AE800 raczej rozczarowuje. Dysk jest co prawda masywny (waży 280 gramów) i solidnie skonstruowany – bez żadnego trzeszczenia obudowy czy luzów. Sęk w tym, że do jego wykonania użyto błyszczącego plastiku (czarnego na wierzchu i spodzie, srebrnego na krawędziach), który szybko zbiera rysy i odciski palców. Jeżeli miałby wskazać najmniej praktyczne tworzywo dla tego typu produktu, to właśnie byłby to ten materiał.

Na wierzchu umieszczono jedynie logotyp producenta oraz cztery kolorowe diody: stan baterii, ładowanie, transfer danych oraz WiFi. Krótsza krawędź nieopodal kryje złącze Micro USB 3.0 oraz USB 2.0 służące do ładowania baterii urządzeń zewnętrznych. Sęk w tym, ze potrzebujemy własnego kabelka – producent załączył jedynie ten do transferu danych z komputerem.

Na lewej krawędzi, tuż przy dolnym rogu znajdziemy guziczek zasilania, a także malutki otwór służący do resetowania sprzętu. Pozostałe krawędzie są niezagospodarowane.

Spód to cztery małe gumowe stopki, które utrzymują dysk w stabilnej pozycji na płaskiem powierzchni. Tutaj umieszczono też tabliczkę znamionową.

Całość mierzy 134 x 80 x 22 mm, co nie odbiega raczej w żaden sposób od większości dysków zewnętrznych. Sprzęt dobrze leży w dłoni i byłbym skłonny nawet dać mu plusa za obudwoę, ale ten błyszczący plastik wszystko psuje.

Umiem wszystko!

ADATA AE800 to bardzo wszechstronne urządzenie. Przede wszystkim możemy je wykorzystać jako przenośny bank energii. Zastosowane ogniwo litowo-polimerowe o pojemności 5200 mAh pozwoli nam dwukrotnie naładować do pełna większość smartfonów. Niestety producent nie podaje ile cykli ładowania przewidział dla swojego urządzenia. Pozostaje mieć nadzieję, że nie jest to jakaś symboliczna liczba. Podstawowym problemem jest to, że nie możemy korzystać z funkcji bezprzewodowej transmisji danych i jednocześnie ładować smartfona – albo jedno, albo drugie.

A skoro o bezprzewodowej komunikacji mowa, ADATA AE800 oferuje dość rozbudowane funkcje. Przede wszystkim dysk pozwala na transmisję danych po WiFi z wykorzystaniem protokołu Samba/WebDAV. A zatem może ono współpracować z właściwie każdą platformą – począwszy od Windowsa, OS X i Linuksa, a na Androidzie i iOS skończywszy. Jeśli chodzi o te dwie ostatnie platformy, twórcy opracowali aplikacje mobilne. Tej z AppStore nie testowałem, ale wersja dla Androida woła o pomstę do nieba – wygląda przestarzale, oferuje jedynie podstawowe funkcje i mechanizmy, a przy tym nie jest przysotosowana do efektywnej współpracy z tabletami. Najgorsze, że z tej koszmarnej produkcji prawdopodobnie będziemy musieli korzystać, bo za jego pośrednictwem zaktualizujemy firmware dysku i uzyskamy dostęp do panelu konfiguracyjnego.

Dysk może działać również jako mostek i zapewniać maksymalnie ośmiu klientom dostęp do internetu. Twórcy zadbali o to, by możliwe było zabezpieczenie utworzonej w tym celu sieci. Możemy także wymusić tryb oszczędzania energii, aby zapewnić sobie dłuższe działanie bez ładowania.

Czego brakuje? Wsparcia dla DLNA. Transmisja danych po WebDAV może i jest efektywna, ale dla zwykłego użytkownika to czarna magia. Tymczasem umieszczając na dysku nasze zdjęcia i filmy, moglibyśmy z powodzeniem połączyć się z emitowaną przez niego siecią i z poziomu eksploratora Windows, Androida czy nawet stojącego w salonie telewizora uzyskać dostęp do plików – bez żadnych dodatkowych czynności konfiguracyjnych.

Nie można też zapominać o podstawowym zastosowaniu tego urządzenia. Jak ADATA AE800 spisuje się w roli klasycznego dysku zewnętrznego? Przeprowadziłem kilka prostych testów z użyciem programów CrystalDiskMark oraz ATTO Disk Benchmark. Na sam koniec uzyłem systemowego eksploratora Windows do skopiowania ważącego ponad 1 GB filmu w formacie MKV. Wszystko to oczywiście po podłączeniu dysku do portu USB 3.0 w laptopie. Rezultaty zamieszczam poniżej.

Jak widać dysk prezentuje się całkiem solidnie pod tym względem. Trochę rozczarowuje prędkość zapisu 512k, gdzie udało się wyciągnąć zaledwie 22,3 MB/s. Przy zapisywaniu i odczytywaniu z wykorzystaniem systemowego eksploratora prędkość była wahała się w granicach 110-113 MB/s. To satysfakcjonujące wyniki.

Czy warto mnie mieć?

Dysk ADATA AE800 znajdziemy w sklepach internetowych już za ok. 350 złotych. Za tę cenę otrzymujemy nie tylko całkiem solidny magazyn danych o przyzwoitych osiągach, ale również (a może przede wszystkim) dwa inne urządzenia: powerbank i punkt dostępowy WiFi. To wszystko czyni z modelu AE800 całkiem kuszącą propozycję.

Jest jednak kilka elementów, które rozczarowują. Przede wszystkim rozczarowało mnie wykonanie obudowy – błyszczący plastik to najgorsza możliwa opcja. Wiele do życzenia pozostawia też aplikacja mobilna, której nie poleciłbym nikomu. Zabrakło mi też wsparcia dla DLNA, ale z tego co się orientuję nie ma aktualnie na rynku analogicznych urządzeń z taką funkcją – szkoda. Jeżeli jesteście w stanie przymknąć oko na te wpadki, a właśnie szukacie czegoś solidnego na pliki (i co istotne – zadowolicie się pojemnością 500 GB) to może być całkiem trafny wybór.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

wifidyskrecpowerbank