Ciekawostki technologiczne

Gdy sztuka spotyka się z walcem. Nieukończone dzieła Pratchetta zniszczone

Jakub Szczęsny
Gdy sztuka spotyka się z walcem. Nieukończone dzieła Pratchetta zniszczone
19

"Jeden dysk, jeden walec". Jak na ironię losu, Terry'ego Pratchetta najszerzej zna się na świecie ze "Świata Dysku", kultowej wręcz powieści science-fiction, która ustaliła pewne kanony w tym gatunku. Oprócz tego, niesamowicie płodny pisarz napisał sporo innych, równie ciekawych powieści i mnóstwo pomysłów zwyczajnie nie ukończył. Jego wolą było zniszczenie dzieł, które nie doczekały się finalizacji.

Okazuje się, że wola Terry'ego Pratchetta została wypełniona. Walec drogowy wyszedł na spotkanie dyskowi twardemu, na którym Pratchett zapisywał swoje pomysły oraz części dzieł, które niestety, ale nie doczekały się napisania zakończenia. Genialna sztuka w wykonaniu zmarłego w 2015 roku pisarza nie miała żadnych szans w spotkaniu z ciężką i potężną maszyną, która zowie się Lord Jericho. Urządzenie składujące dane zostało spektakularnie uszkodzone.

Taka była wola Pratchetta

Terry Pratchett to nie tylko genialny pisarz science-fiction, ale również bardzo ciekawy, czasami nieco ekscentryczny człowiek. Neil Gaiman, z którym zmarły w 2015 roku mistrz napisał "Dobry omen" powiedział w wywiadzie dla The Times, że ostatnią wolą autora legendarnego "Świata Dysku" było to, aby wszystkie jego nieukończone prace zostały zniszczone wraz z urządzeniami, z których korzystał. Przekazał on nawet swojemu przyjacielowi sposób, w jaki ma to być zrobione. Miało się to odbyć właśnie za pomocą walca drogowego. Tak też się stało.

 

Okazuje się, że wola Terry'ego Pratchetta została wypełniona. Walec drogowy wyszedł na spotkanie dyskowi twardemu, na którym Pratchett zapisywał swoje pomysły oraz części dzieł, które niestety, ale nie doczekały się napisania zakończenia. Genialna sztuka w wykonaniu zmarłego w 2015 roku pisarza nie miała żadnych szans w spotkaniu z ciężką i potężną maszyną, która zowie się Lord Jericho. Urządzenie składujące dane zostało spektakularnie uszkodzone.

Taka była wola Pratchetta

Terry Pratchett to nie tylko genialny pisarz science-fiction, ale również bardzo ciekawy, czasami nieco ekscentryczny człowiek. Neil Gaiman, z którym zmarły w 2015 roku mistrz napisał "Dobry omen" powiedział w wywiadzie dla The Times, że ostatnią wolą autora legendarnego "Świata Dysku" było to, aby wszystkie jego nieukończone prace zostały zniszczone wraz z urządzeniami, z których korzystał. Przekazał on nawet swojemu przyjacielowi sposób, w jaki ma to być zrobione. Miało się to odbyć właśnie za pomocą walca drogowego. Tak też się stało.

 

Dla fanów Pratchetta to oczywiście niesamowicie smutne wydarzenie - ci ciągle mieli nadzieję, że nieukończone dzieła zostaną w późniejszym czasie wydane po to, aby upamiętnić genialnego pisarza. Na otarcie łez będą oni mogli obejrzeć urządzenie, na którym zawarte były owe materiały wespół z innymi sprzętami, z których korzystał Terry Pratchett. Jeżeli jesteście fanami tego pisarza i koniecznie chcecie zobaczyć sprzęt, na którym zawarte są nieukończone dzieła, w muzeum Salisbury odbędzie się wystawa. Elektronika należąca do autora będzie wystawiana od 16 września do 13 stycznia 2017 roku. Bilety ponoć rozchodzą się jak ciepłe bułeczki.

A może jednak coś zostało po Terrym Pratchetcie?

Fani już prześcigają się w domysłach, które mogłyby dać części niezadowolonych z obrotu spraw osób. Według nich, Rob Wilkins, który miał być odpowiedzialny za proces zniszczenia elektroniki należącej do Pratchetta mógł wcześniej stworzyć kopie danych, które po latach mógłby opublikować celem upamiętnienia autora - mimo brzmienia jego ostatniej woli. Inne koncepcje zawierają w sobie działanie w ukryciu. Według jednej z nich, Wilkins miałby zwyczajnie próbować sprzedać materiały Pratchetta na czarnym rynku kolekcjonerskim, gdzie mogłyby być naprawdę cennym elementem kolekcji. Ja jestem zdania, że wola pisarza - jakkolwiek ona nie brzmi powinna zostać od początku do końca uszanowana. Tylko w taki sposób będzie można podkreślić rangę pisarza, który niestety z tego świata odszedł.

Dla fanów Pratchetta to oczywiście niesamowicie smutne wydarzenie - ci ciągle mieli nadzieję, że nieukończone dzieła zostaną w późniejszym czasie wydane po to, aby upamiętnić genialnego pisarza. Na otarcie łez będą oni mogli obejrzeć urządzenie, na którym zawarte były owe materiały wespół z innymi sprzętami, z których korzystał Terry Pratchett. Jeżeli jesteście fanami tego pisarza i koniecznie chcecie zobaczyć sprzęt, na którym zawarte są nieukończone dzieła, w muzeum Salisbury odbędzie się wystawa. Elektronika należąca do autora będzie wystawiana od 16 września do 13 stycznia 2017 roku. Bilety ponoć rozchodzą się jak ciepłe bułeczki.

A może jednak coś zostało po Terrym Pratchetcie?

Fani już prześcigają się w domysłach, które mogłyby dać części niezadowolonych z obrotu spraw osób. Według nich, Rob Wilkins, który miał być odpowiedzialny za proces zniszczenia elektroniki należącej do Pratchetta mógł wcześniej stworzyć kopie danych, które po latach mógłby opublikować celem upamiętnienia autora - mimo brzmienia jego ostatniej woli. Inne koncepcje zawierają w sobie działanie w ukryciu. Według jednej z nich, Wilkins miałby zwyczajnie próbować sprzedać materiały Pratchetta na czarnym rynku kolekcjonerskim, gdzie mogłyby być naprawdę cennym elementem kolekcji. Ja jestem zdania, że wola pisarza - jakkolwiek ona nie brzmi powinna zostać od początku do końca uszanowana. Tylko w taki sposób będzie można podkreślić rangę pisarza, który niestety z tego świata odszedł.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu