Felietony

Terroryści przygarnęli nasze zabawki i robią z nich użytek. To poważny kłopot

Maciej Sikorski

Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...

63

Od kilku dni zastanawiam się nad możliwościami, jakie dają terrorystom nowe technologie. Pewnie nie ogarniam nawet 1/10 z nich, ale wystarczy to, co przyszło do głowy przez te kilkadziesiąt godzin. Z owoców rozwoju technologicznego korzystają wszyscy - bandyci też i trzeba o tym ciągle pamiętać. Nar...

Od kilku dni zastanawiam się nad możliwościami, jakie dają terrorystom nowe technologie. Pewnie nie ogarniam nawet 1/10 z nich, ale wystarczy to, co przyszło do głowy przez te kilkadziesiąt godzin. Z owoców rozwoju technologicznego korzystają wszyscy - bandyci też i trzeba o tym ciągle pamiętać. Narzędzia, które my uznajemy za pomocne, oni również za takie mają i pewnie ochoczo ich używają. Paradoks: zwalczając zachodnią cywilizację, terroryści wykorzystują jej nowinki...

Wczoraj Jakub pisał o "wojnie", jaką Anonimowi wypowiedzieli ISIS. Z niektórymi fragmentami się zgadzam, z innymi nie - uważam, że Państwu Islamskiemu można wyrządzić krzywdę w Sieci, bo z pomocą tego narzędzia da się dzisiaj zaszkodzić każdemu. Nie jestem jednak pewien czy to właśnie Anonimowi będą okaleczać terrorystów. Jeśli ci ostatni oberwą to pewnie z rąk/klawiatur wojskowych. W ten sposób można przecież ich namierzać, utrudniać zdobywanie i przekazywanie funduszy, szkodzić komunikacji, dezorientować. Zakładam, że wojskowi znają sposoby i mają narzędzia, o których nie śniło się filozofom. Pytanie, czy i w jakim stopniu z nich skorzystają?

Temat na osobną dyskusję. Mnie bardziej teraz interesuje to, jak z rozwoju technologicznego Zachodu korzystają terroryści. Do ich rąk trafiają przecież rozwiązania, które kilka dekad temu były marzeniem futurologów. Mogą np. bez większych przeszkód korzystać ze świetnych map, poznawać całe dzielnice czy nawet miasta bez konieczności przemieszczania się po nich. Wystarczy Google Street View. W Internecie odnajdą mnóstwo zdjęć i filmów prezentujących miejsca, które mogą ich interesować. Obce miasto szybko przestaje być obce, maszyna po nim oprowadzi i poprowadzi.

Kolejna kwestia to komunikacja - w ich kieszeniach znajdują się smartfony, dzięki którym są w stanie szybko nawiązać kontakt, dać sygnał do ataku, pomóc w ucieczce. Z poziomu tego urządzenia mogą płacić, za jego sprawą są w stanie nagrać film czy zrobić zdjęcie miejsca/człowieka. Wielki zestaw szpiega w małym pudełku. Za sprawa nowoczesnych narzędzi finansowych są w stanie omijać sieci zastawiane na ich kasę przez służby. To z pomocą Internetu mogą mylić trop i wprowadzać organy ścigania w błąd.

Korzystają z mediów społecznościowych ISIS czy inna grupa terrorystyczna jest w stanie wprowadzać chaos oraz dezinformację, może kaptować nowych członków, głosić swoje "racje". Wcześniej nie mieli dostępu do prasy, radia czy telewizji, teraz realizują swoje cele ze znacznie mocniejszym "przekaźnikiem". W Sieci zbierają dane, obserwują nastroje społeczne, dzięki czemu poznają słabe punkty przeciwnika (czyli nas). Kto wie, może prowokują i wszczynają burdy w Sieci, by dzielić społeczeństwa? Nie od dzisiaj wiadomo, że w ten sposób łatwiej osiągnąć sukces. Europejczycy kłócą się w social media w kwestiach związanych z tym problemem, a terroryści tylko uśmiechają się pod nosem i dolewają oliwy do ognia. Niemożliwe? Nie byłbym tego taki pewien...

Pisząc o obserwowaniu trzeba też wspomnieć o innych mediach, innych częściach Internetu. Niepokojące jest to, że na tacy podajemy terrorystom dość istotne informacje. Policja może prosić o zachowanie dyskrecji, ale kult newsów zwycięża. W efekcie można się dowiedzieć, które drogi są obstawione, które dzielnice będą sprawdzane, kogo pojmano, na czyj trop wpadły służby. Widzimy to my, widzą to także oni. Czasem te informacje są na wagę złota. Albo życia. Naszego lub ich. Jeśli serwisy czy stacje telewizyjne postanowią być cicho, wiadomości będą dostarczać obywatele: tu film, tam zdjęcie, tu istotny status, tam ważny tweet. Komuś może się wydawać, że to nieistotne, ale każda informacja ma swoją wartość.

To wszystko dzieje się w części Sieci, z której wszyscy korzystamy. A co odbywa się po jej "ciemnej" stronie? Szary człowiek (jak ja) nie ma o tym pojęcia, służby pewnie to monitorują, ale i one nie dotrą wszędzie. Sieć stała się zbyt rozbudowana, zbyt wielowątkowa - to cały pakiet narzędzi, które terroryści wykorzystają, by siać spustoszenie, realizować swoje plany. Trzeba o tym pamiętać, nie można patrzeć na ISIS (a na nich sprawa się nie koczy) jak na dzikusów, którzy nie potrafią włączyć telefonu. Mają specjalistów od nowych technologii, doceniają ich wartość i używają do swoich celów. To niestety bardzo zła informacja...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu