E-sport

TaZ o kuluarach esportu — "Młodzi gracze są roszczeniowi i chcą wszystkiego na już"

Artur Janczak
TaZ o kuluarach esportu — "Młodzi gracze są roszczeniowi i chcą wszystkiego na już"
16

Wiktor "TaZ" Wojtas podzielił się w wywiadzie wieloma ciekawymi informacjami zaa kulis esportowego świata. Poruszono temat pieniędzy, odpowiedzialności, podziału wygranych, a nawet niedojrzałego nastawienia młodych graczy. Dziś sława i wysokie pensje to nic specjalnego, a kiedyś trzeba było grać za darmo. Bez wsparcia rodziny, poświecenia swojego życia i ogromu ciężkiej pracy TaZ nigdy nie zaszedłby na sam szczyt. Miewał kłopoty w szkole, musiał zrezygnować z pewnych rzeczy, ale wierzył, że to wszystko ma sens. Widział przyszłość CS-a taką, jaka jest dziś, a było to ponad 15 lat temu. Wiele ryzykował, aby stać się legendą.

Michał Szafrański znany przede wszystkim za sprawą bloga Jak Oszczędzać Pieniądze i książki Finansowy Ninja przeprowadził świetny wywiad z Wiktorem „TaZem” Wojtasem. Padło w nim wiele ważnych tematów esportowych, a także prywatnych rzeczy, finansów i wiele więcej. Jako jedni z pierwszych mogliśmy sprawdzić cały materiał i przygotować dla Was stosowny tekst. Nigdy wcześniej nie poruszono tego typu rzeczy z kuluarów świata profesjonalnych graczy.

Kiedyś nikt nie zarabiał na graniu w CS-a

Dla tych, którzy nie wiedzą Wiktor „TaZ” Wojtas jest obecnie zawodnikiem drużyny Virtus.pro przesuniętym na ławkę rezerwowych. Od wielu lat zarabia na życie, grając profesjonalnie w Counter-Strike: Global Offensive. Zanim jednak zaczęła się jego esportowa kariera, to pierwsze kroki w strzelankach FPP stawiał w produkcji id Software – Quake. Wszystko za sprawą brata, który z kolegami utworzył sieć do wspólnej zabawy. Dopiero potem nadszedł czas na CS-a. To właśnie ten tytuł pochłonął bez reszty Wiktora. W pewnym momencie pasja zmieniła się w pracę. Oczywiście, nie był to szybki i łatwy proces. W czasach gimnazjum pojawiły się pierwsze przeszkody. TaZ jeżdżąc na turnieje, miał ciągłe nieobecności w szkole i musiał tłumaczyć się z nich swoim nauczycielom. Wtedy pojawiły się też takie pytania, jak: Dobra, czy ja tak naprawdę jestem w tym dobry? Czy ja mam w tym jakiś potencjał, żeby zarobić na przyszłość? Edukacja była dla niego istotna. Na szczęście miał ogromne wsparcie u swoich rodziców.

Kiedy trzeba było postawić pierwsze kroki w swojej karierze, jego tata wstawał specjalnie o 3 nad ranem, aby po pracy móc później odebrać swojego syna z kawiarenki internetowej, gdzie trenował. Nie była to pojedyncza sytuacja, a proces trwający w pewnym momencie przez cały rok. Ponad 15 lat temu coś takiego jak profesjonalne granie w tytuły komputerowe było nie do pomyślenia. Pule nagród o wysokości pół miliona dolarów nikomu się jeszcze wtedy nawet nie śniły. Mama i tata uwierzyli jednak w to, co widziała ich pociecha. Nie zawsze TaZ był idealny, bo w końcu spędzał wiele godzin przed monitorem, ale oni starali się go nauczyć wszystkiego, aby w przyszłości wyrósł na porządnego człowieka. Zaufali mu w temacie esportu, co na pewno nie było dla nich łatwe. W końcu chodziło o CS-a, z którego wtedy jeszcze nikt nie mógł wyżyć, nawet w innych krajach. Wiktor mocno podkreślił, że bez rodziców nigdy nie osiągnąłby tego, co ma w tej chwili.

Pasja zmieniła się w pracę, ale nieco w inny sposób

W pewnym momencie pasja przerodziła się w prawdziwą pracę, ale proces ten nie był tak dosłowny, jak może się wydawać. TaZ powiedział: „Dla mnie sporty elektroniczne to jest jak miłość”. Granie w CS-a zawodowo zawsze sprawiało mu tyle przyjemności, że traktował to cały czas jak hobby z młodych lat. Dochodziły do tego pieniądze, wielkie imprezy, rzesza fanów, ale to nadal była wspaniała zabawa przy komputerze. Jeżeli chodziłoby tylko o fundusze, to nigdy nie zaszedłby tak daleko. Człowiek musi czerpać radość z tego co robi, inaczej nigdy nie uda mu się dotrzeć na sam szczyt. Teraz, po zmianach w zespole dotarło do niego, że przecież jest rodzina, o którą musi dalej dbać. Żona od zawsze była dla niego ogromnym wsparciem i nawet jak chciał coś zrobić w domu, to wolała, aby jednak ćwiczył i grał. Doskonale zdaję sobie sprawę, że dla Wiktora CS-a to coś więcej, że on po prostu kocha sporty elektroniczne.

Jednym z ważniejszych punktów całego wywiadu jest temat dotyczący pieniędzy. Padły słowa, że łatwy i szybki zarobek dla młodych osób może być bardzo destrukcyjny. Do takich rzeczy trzeba po prostu dojrzeć. TaZ nie wydawał pieniędzy na prawo i lewo. Dość wcześniej zrozumiał, że zdobytą gotówkę trzeba było szanować, a nie trwonić na przyjemności. W jego przypadku było jednak tak, że minęły lata, zanim zaczął otrzymywać godziwe wynagrodzenie. Nic nie przyszło mu od razu, a ciężką pracą dotarł do momentu w karierze, gdzie w końcu zaczęto systematycznie płacić za granie w CS-a. Na jego drodze było wiele osób, które kłamały, dawały niekorzystne kontrakty czy oszukiwały. Odczuł to wszystko na własnej skórze. Przez długi czas w ogóle nie otrzymywał żadnych pieniędzy za wykonaną pracę, ale zawsze wierzył, że ten stan ulegnie zmianie. Kiedy brakowało pensji, trzeba było nadal grać, nadal walczyć i się nie poddawać.

6 miesięcy bez pieniędzy

Będąc pod skrzydłami MeetYourMakers Wiktor nie musiał się martwić i pieniądze, do czasu, gdy firma ta zbankrutowała. Przez kolejne sześć miesięcy nie uzyskiwał żadnych przychodów, więc wraz z innymi podjął decyzję, że trzeba wygrywać turnieje, bo inaczej nic się nie zmieni. W momencie gdy pochodzi się z ery, kiedy człowiek musiał dawać z siebie ponad 100%, aby cokolwiek uzyskać, to dziś szanuje się każdą złotówkę. Nie wszyscy jednak to robią, a wielu młodych uważa, że im się po prostu należy. Weszli do esportowego świata, kiedy ten jest w naprawdę dobrej kondycji. Według nich można być roszczeniowym i ciągle wołać więcej. Teraz półprofesjonalny zawodnik może zarabiać od 5000 do 40 000 dolarów miesięcznie. Kwoty te będą tylko rosły, bo największe marki nie weszły jeszcze w tę dziedzinę. Mercedes stawia dopiero pierwsze kroki, a już mówi o tym cały świat. Kiedy Coca-Cola, Snickers i inni pojawią się na koszulkach, to dopiero wtedy pojawią się ogromne pieniądze.

Brakuje natomiast takich ludzi, którzy będą mogli podpowiadać tym młodym graczom, co należy robić. Jak traktować pieniądze, żeby czytali kontrakty i uświadamiali ich o całej spoczywającej na nich odpowiedzialności. Jeżeli nadal będzie tak, że chcą wszystkiego na już, to nic dobrego z tego nie wyniknie. Tak funkcjonuje cały dzisiejszy świat. Mamy wiele rzeczy na wyciągnięcie ręki i na nic nie trzeba czekać. Nie oznacza to, że kierunek ten jest właściwy. Dzięki internetowi ekosystem esportowy naprawdę wiele zyskał, ale jest to również narządzie, które wielu może pogrążyć. Nie znając go i obchodząc się z nim w zły sposób, młody gracz może bardzo sobie zaszkodzić. Wszyscy dobrze wiemy, że w sieci nic nie ginie, a nie wiadomo, czy w przyszłości ktoś nie wyciągnie jakichś brudów.

Polska nie jest w czołówce, ale goni resztę świata

Polska nadal nie dogoniła reszty świata i jeżeli chodzi o zarobki, to w innych krajach wciąż zarabia się lepiej niż u nas. Nie oznacza to jednak, że jest źle. Na rodzimym gruncie jest już dużo ciekawych inwestycji, dużych marek i sponsorów, którzy inwestują swoje pieniądze w esport. Tutaj świetnymi przykładami będą takie zespoły jak: Kinguin, PRIDE czy AGO. Może i gracze z tych formacji nie zarabiają tyle, co światowa czołówka, ale wspaniale się rozwijają i patrząc na polskie realia, nie powinni mieć powodów do narzekań. Oczywiście, są to jedynie przypuszczenia Wiktora, a nie twarde dane, którymi się podzielił. Warto tutaj wspomnieć o takim Codewise Unicorns. Drużyna ta zrobiła bardzo dobry PR, za sprawą akcji charytatywnej na WOŚP. Organizacje, za którymi nie stoją wielkie pieniądze, potrafią walczyć o wszystko, o każdy metr, o każdy centymetr w esportowym świecie. To powinno im się w przyszłości zwrócić. Teraz uczą się biznesu od postaw, gdzie liczy się jedna złotówka. Za kilka lat będą się uczyć, co zrobić z milionem takich monet. Nauka wydawania pieniędzy jest w tym ekosystemie szalenie istotna i dobrze, że są organizacje, które to rozumieją.

Ważnym aspektem, jeżeli chodzi o pieniądze, jest podział wygranych w turniejach. Wiktor powiedział, że w zależności od organizacji pula może zostać zmniejszona od 10 do 40 procent. Każdy szuka sposobu na swoją inwestycję, choć skupianie się na nagrodach z majorów i innych wydarzeń, nie jest dobrą drogą według TaZa. Lepiej zatrzymać się przy 10%-15%, a zarobki czerpać z całego PR-u związanego z drużyną. Pieniądze, jakie są do wygrania na danej imprezie, potrafią być bardzo silnym bodźcem dla zawodników. Jeżeli to będzie ich cel, a ktoś potem zabiera z tego prawie połowę, to morale w zespole mogą mocno spaść. Esport jest już w takim punkcie, że sposobów na zarobek jest naprawdę wiele i mądre organizacje doskonale zdają sobie z tego sprawę. Jednak im więcej ich to zrozumie, tym lepiej dla każdej ze stron.

W karierze trzeba uważać na wiele rzeczy. Na przykład kontrakty.

Istotną rzeczą w karierze esportowca są również kontrakty i inne źródła dochodów. Podobno nie każdy dokładnie czyta to, co dostaje od organizacji do podpisania. Niektórzy ślepi wierzą, że wszystko będzie dobrze, a nie zawsze tak jest. TaZ podkreślił, aby sprawdzać umowy, zanieść do prawnika i skonsultować je z innymi stronami. Kiedy już ktoś zgodzi się na warunki, to te mogą dotyczyć nawet takich aspektów, jak sam wizerunek danej osoby. Na przykład Pasha wystąpił w reklamie Media Markt. Nie wiecie natomiast, że musiał to zrobić. Terminy były oczywiście odpowiednio dostosowane, aby odbiło się to jak najmniej na zespole Virtus.pro, ale to kontrakt zobowiązywał do występu w takim przedsięwzięciu. Ma to również swoje dobre strony, bo za takie dodatkowe zaangażowanie w inne rzeczy, dany zawodnik może otrzymać również pieniądze. Raz będzie to promocja produktu, innym razem będzie to odmienna forma i tak dalej. Dochodzą do tego również streamy.

Michał zapytał, czy osoby z drużyny Virtus.pro mają swoich agentów. Wiktor uświadomił go, że takowych nie mają, ale to tylko kwestia czasu. Tacy ludzie w końcu będą po prostu niezbędni i tyle. Bez nich zawodnicy nie poradzą sobie z kontraktami, indywidualnymi umowami, transferami czy warunkami odejścia z zespołu. Im bardziej esport będzie się rozwijał, tym specjalistów z różnych dziedzin będzie przybywać. Wtedy ktoś będzie się tymi zawodowcami dobrze opiekował i zadba o ich wszystkie potrzeby. W tym momencie jest z tym naprawdę różnie. Jedne umowy pozwalają na przykład na jakieś dodatkowe aktywności, dzięki którym można również coś zarobić. Inne natomiast zabraniają takich rzeczy. Trzeba tutaj znaleźć dobry kompromis, aby każda ze stron mogła być zadowolona.

Dla CS-a TaZ poświecił życie

W pewnym sensie Wiktor poświęcił całe swoje życie, aby dotrzeć na sam szczyt. Miał normalne dzieciństwo, gdzie spotykał się ze znajomymi, grał w koszykówkę i tak dalej. W pewnym momencie Counter-Strike tak go wciągnął, że musiał zrezygnować z tego, co robił na co dzień. Zdał sobie sprawę, że musi poświęcić mu cały czas, bo kiedy on nie gra, to na świecie jest ktoś, kto nadal trenuje. Wydawało mu się, że każda sekunda jest cenna, a im więcej siebie odda treningom, tym lepsze będą rezultaty. W ten sposób spędzał ze wspomnianym tytułem większość swojego życia. Musiał być w pełni skupiony, doskonalić się pod każdym możliwym względem, inaczej nie miałoby to sensu. Ważnym elementem było również znalezienie zgranego zespołu, bo jak wiadomo, CS to produkcja drużynowa. Gra indywidualna to jedno, ale liczy się praca całego składu. Czy zatem im więcej ktoś gra, tym będzie stawał się coraz lepszy? Wiktor uważa, że po części tak, a na pewno jego poziom będzie stabilniejszy. Wiele czynników wpływa na to, jakie uda się efekty uzyskać. Niemniej jednak pełne skupienie na treningach, współpraca, opracowywanie taktyk to aspekty, które dadzą najwięcej.

Wywiad Michała z Wiktorem obejmuje jeszcze wiele ciekawych tematów. Nie chce natomiast przelewać wszystkich na wirtualny papier. Najważniejsze rzeczy związane z finansami Wam przekazałem, natomiast jedna z najlepszych rozmów z esportowcem w historii znajduje się poniżej. Wiem, że to około dwóch godzin, ale wierzcie mi, nie będziecie żałować ani minuty. To naprawdę tak dobry materiał. Koniecznie go sprawdźcie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu