Świat

Sukces SpaceX: rakieta Falcon 9 wylądowała po wykonaniu misji

Maciej Sikorski
Sukces SpaceX: rakieta Falcon 9 wylądowała po wykonaniu misji
5

Ten rok, zwłaszcza jego końcówka, to dobry czas dla fanów podboju kosmosu. Galaktyki jeszcze nie udało się opuścić (o ile to w ogóle możliwe), człowiek nie postawił nawet stopy na nieodległym Marsie. Ale dwie firmy dokonały tego, o co starały się przez kilka lat: udowodniły, że rakieta wielokrotnego...

Ten rok, zwłaszcza jego końcówka, to dobry czas dla fanów podboju kosmosu. Galaktyki jeszcze nie udało się opuścić (o ile to w ogóle możliwe), człowiek nie postawił nawet stopy na nieodległym Marsie. Ale dwie firmy dokonały tego, o co starały się przez kilka lat: udowodniły, że rakieta wielokrotnego użytku to nie bujda. W listopadzie sukces odniósł Jeff Bezos, przed świętami prezent zrobił sobie Elon Musk - jego SpaceX jednak będzie mógł zaliczyć ten rok do udanych.

Blue Origin rzuca wyzwanie

Nie będę ponownie opisywał, czego dokonała firma Jeffa Bezosa - odsyłam do swojego tekstu poświęconego tej sprawie. W wielkim skrócie można napisać, że odzyskali rakietę, ich wizja relatywnie taniej turystyki kosmicznej stała się bardziej wiarygodna. Pojazd New Shepard wystartował i bez większych problemów wrócił na Ziemię - wcześniej wzniósł się na wysokość ponad 100 km. Z tej okazji Bezos umieścił nawet pierwszy wpis na Twitterze. Gratulował mu wówczas m.in. Elon Musk. Gratulował, ale też podkreślał ważną rzecz: Blue Origin ogranicza się do lotów suborbitalnych, a SpaceX celuje w loty orbitalne. Dlatego nie można pisać/mówić, że Musk przegrał z Bezosem. Panowie, ich firmy, chcą zrealizować różne zadania.

Ten rok, zwłaszcza jego końcówka, to dobry czas dla fanów podboju kosmosu. Galaktyki jeszcze nie udało się opuścić (o ile to w ogóle możliwe), człowiek nie postawił nawet stopy na nieodległym Marsie. Ale dwie firmy dokonały tego, o co starały się przez kilka lat: udowodniły, że rakieta wielokrotnego użytku to nie bujda. W listopadzie sukces odniósł Jeff Bezos, przed świętami prezent zrobił sobie Elon Musk - jego SpaceX jednak będzie mógł zaliczyć ten rok do udanych.

Blue Origin rzuca wyzwanie

Nie będę ponownie opisywał, czego dokonała firma Jeffa Bezosa - odsyłam do swojego tekstu poświęconego tej sprawie. W wielkim skrócie można napisać, że odzyskali rakietę, ich wizja relatywnie taniej turystyki kosmicznej stała się bardziej wiarygodna. Pojazd New Shepard wystartował i bez większych problemów wrócił na Ziemię - wcześniej wzniósł się na wysokość ponad 100 km. Z tej okazji Bezos umieścił nawet pierwszy wpis na Twitterze. Gratulował mu wówczas m.in. Elon Musk. Gratulował, ale też podkreślał ważną rzecz: Blue Origin ogranicza się do lotów suborbitalnych, a SpaceX celuje w loty orbitalne. Dlatego nie można pisać/mówić, że Musk przegrał z Bezosem. Panowie, ich firmy, chcą zrealizować różne zadania.

Warto zaznaczyć, że loty orbitalne to poważniejsze wyzwanie, wymaga ono od rakiety znacznie większej mocy, mowa o innych siłach i problemach. Problemach, które do tej pory nękały Space X...

Nieudane starty i lądowania

Jeżeli śledzicie ten temat, pewnie przypominacie sobie wpadkę firmy Muska sprzed dwóch kwartałów. Rakieta Falcon 9 eksplodowała wówczas krótko po starcie. Udało się zlokalizować usterkę, wyjaśnić, co było przyczyną katastrofy i w efekcie przebudowano sprzęt, ale strat to nie cofnęło. W powietrzu eksplodowały miliony dolarów, długie przygotowania, praca całego zespołu, a częściowo też nadzieje na to, że uda się osiągnąć sukces. Tym większy musiał być zgrzyt zębów, gdy Bezos chwalił się osiągnięciem Blue Origin. Zaznaczę przy tym, że to nie była pierwsza klapa SpaceX - wcześniej testowano m.in. lądowanie rakiety na barce, a efekty były raczej przygnębiające - krótki film poniżej wyjaśnia sprawę.

Sokół wylądował

Po porażkach nie załamano rąk, pracowano dalej. I to się opłaciło - firma SpaceX zrealizowała to, o czym od lat mówiła: rakieta wystartowała, wykonała misję i wróciła na Ziemię. Pojazd składał się z dwóch modułów, zadaniem jednego z nich było dostarczenie na orbitę kilkunastu satelitów - po oddzieleniu się od rakiety kontynuował on swoje zadanie. Oczy pracowników SpaceX, speców, mediów i fanów kosmonautyki były jednak skierowane na drugi moduł: ten, który wcześniej spisywano na straty.

Udało się, element wylądował, a zdjęcia i filmy prezentujące to wydarzenie robią naprawdę duże wrażenie. Chociaż nie jestem człowiekiem, który ma nad łóżkiem plakat z Sojuzem, a na ścianach nie wiszą zdjęcia członków misji Apollo, to z dużą uwagą obserwowałem osiągniecie firmy Muska. Po prostu przyjemnie się na to patrzy, kiwa się głową z uznaniem czytając wpisy Muska i pracowników firmy w mediach społecznościowych. Na zdjęciach widać, że rakieta wygląda po locie naprawdę dobrze i sprawia wrażenie modułu, który rzeczywiście można ponownie wykorzystać. A grafika, na której nałożono na siebie najważniejsze momenty lotu przyciąga na dłużej wzrok.

Dlaczego to takie istotne?

Osoby niezorientowane w temacie zapytają zapewne: co w tym takiego ciekawego, dlaczego to ważne wydarzenie? Chodzi przede wszystkim o koszty, konkretnie o ich obcinanie. Ponowne wykorzystanie drogiego elementu sprawia, że budżet misji może być znacznie niższy. Zwłaszcza, że ten element można "posadzić" pionowo w konkretnym miejscu. Loty na orbitę mogą się dzięki temu odbywać częściej, więcej firm czy organizacji będzie stać na to, by rozpocząć badania kosmosu lub je zintensyfikować. Upraszcza się transport ładunków (na razie tylko ich) na Międzynarodową Stację Kosmiczną, zachęca się inwestorów do większego zainteresowania branżą kosmiczną.

W tle mamy jeszcze coś, marzenie Elona Muska: loty człowieka na Marsa. Sukces SpaceX to kolejny krok w tym kierunku. Nie oznacza to oczywiście, że teraz firma ma już "z górki", że za pięć lat będziemy oglądać lądowanie człowieka na Czerwonej Planecie. Nie, do tego droga daleka. Ale zmierzamy we właściwym kierunku. Kiedyś ten rozwój napędzany był przez wyścig mocarstw, dzisiaj na pierwszy plan wysuwają się prywatne firmy i miliarderzy, którzy mają szansę przejść do historii.

Jak już pisałem: dla fanów tej tematyki, kocówka roku jest naprawdę udana.

Warto zaznaczyć, że loty orbitalne to poważniejsze wyzwanie, wymaga ono od rakiety znacznie większej mocy, mowa o innych siłach i problemach. Problemach, które do tej pory nękały Space X...

Nieudane starty i lądowania

Jeżeli śledzicie ten temat, pewnie przypominacie sobie wpadkę firmy Muska sprzed dwóch kwartałów. Rakieta Falcon 9 eksplodowała wówczas krótko po starcie. Udało się zlokalizować usterkę, wyjaśnić, co było przyczyną katastrofy i w efekcie przebudowano sprzęt, ale strat to nie cofnęło. W powietrzu eksplodowały miliony dolarów, długie przygotowania, praca całego zespołu, a częściowo też nadzieje na to, że uda się osiągnąć sukces. Tym większy musiał być zgrzyt zębów, gdy Bezos chwalił się osiągnięciem Blue Origin. Zaznaczę przy tym, że to nie była pierwsza klapa SpaceX - wcześniej testowano m.in. lądowanie rakiety na barce, a efekty były raczej przygnębiające - krótki film poniżej wyjaśnia sprawę.

Sokół wylądował

Po porażkach nie załamano rąk, pracowano dalej. I to się opłaciło - firma SpaceX zrealizowała to, o czym od lat mówiła: rakieta wystartowała, wykonała misję i wróciła na Ziemię. Pojazd składał się z dwóch modułów, zadaniem jednego z nich było dostarczenie na orbitę kilkunastu satelitów - po oddzieleniu się od rakiety kontynuował on swoje zadanie. Oczy pracowników SpaceX, speców, mediów i fanów kosmonautyki były jednak skierowane na drugi moduł: ten, który wcześniej spisywano na straty.

Udało się, element wylądował, a zdjęcia i filmy prezentujące to wydarzenie robią naprawdę duże wrażenie. Chociaż nie jestem człowiekiem, który ma nad łóżkiem plakat z Sojuzem, a na ścianach nie wiszą zdjęcia członków misji Apollo, to z dużą uwagą obserwowałem osiągniecie firmy Muska. Po prostu przyjemnie się na to patrzy, kiwa się głową z uznaniem czytając wpisy Muska i pracowników firmy w mediach społecznościowych. Na zdjęciach widać, że rakieta wygląda po locie naprawdę dobrze i sprawia wrażenie modułu, który rzeczywiście można ponownie wykorzystać. A grafika, na której nałożono na siebie najważniejsze momenty lotu przyciąga na dłużej wzrok.

Dlaczego to takie istotne?

Osoby niezorientowane w temacie zapytają zapewne: co w tym takiego ciekawego, dlaczego to ważne wydarzenie? Chodzi przede wszystkim o koszty, konkretnie o ich obcinanie. Ponowne wykorzystanie drogiego elementu sprawia, że budżet misji może być znacznie niższy. Zwłaszcza, że ten element można "posadzić" pionowo w konkretnym miejscu. Loty na orbitę mogą się dzięki temu odbywać częściej, więcej firm czy organizacji będzie stać na to, by rozpocząć badania kosmosu lub je zintensyfikować. Upraszcza się transport ładunków (na razie tylko ich) na Międzynarodową Stację Kosmiczną, zachęca się inwestorów do większego zainteresowania branżą kosmiczną.

Ten rok, zwłaszcza jego końcówka, to dobry czas dla fanów podboju kosmosu. Galaktyki jeszcze nie udało się opuścić (o ile to w ogóle możliwe), człowiek nie postawił nawet stopy na nieodległym Marsie. Ale dwie firmy dokonały tego, o co starały się przez kilka lat: udowodniły, że rakieta wielokrotnego użytku to nie bujda. W listopadzie sukces odniósł Jeff Bezos, przed świętami prezent zrobił sobie Elon Musk - jego SpaceX jednak będzie mógł zaliczyć ten rok do udanych.

Blue Origin rzuca wyzwanie

Nie będę ponownie opisywał, czego dokonała firma Jeffa Bezosa - odsyłam do swojego tekstu poświęconego tej sprawie. W wielkim skrócie można napisać, że odzyskali rakietę, ich wizja relatywnie taniej turystyki kosmicznej stała się bardziej wiarygodna. Pojazd New Shepard wystartował i bez większych problemów wrócił na Ziemię - wcześniej wzniósł się na wysokość ponad 100 km. Z tej okazji Bezos umieścił nawet pierwszy wpis na Twitterze. Gratulował mu wówczas m.in. Elon Musk. Gratulował, ale też podkreślał ważną rzecz: Blue Origin ogranicza się do lotów suborbitalnych, a SpaceX celuje w loty orbitalne. Dlatego nie można pisać/mówić, że Musk przegrał z Bezosem. Panowie, ich firmy, chcą zrealizować różne zadania.

Warto zaznaczyć, że loty orbitalne to poważniejsze wyzwanie, wymaga ono od rakiety znacznie większej mocy, mowa o innych siłach i problemach. Problemach, które do tej pory nękały Space X...

Nieudane starty i lądowania

Jeżeli śledzicie ten temat, pewnie przypominacie sobie wpadkę firmy Muska sprzed dwóch kwartałów. Rakieta Falcon 9 eksplodowała wówczas krótko po starcie. Udało się zlokalizować usterkę, wyjaśnić, co było przyczyną katastrofy i w efekcie przebudowano sprzęt, ale strat to nie cofnęło. W powietrzu eksplodowały miliony dolarów, długie przygotowania, praca całego zespołu, a częściowo też nadzieje na to, że uda się osiągnąć sukces. Tym większy musiał być zgrzyt zębów, gdy Bezos chwalił się osiągnięciem Blue Origin. Zaznaczę przy tym, że to nie była pierwsza klapa SpaceX - wcześniej testowano m.in. lądowanie rakiety na barce, a efekty były raczej przygnębiające - krótki film poniżej wyjaśnia sprawę.

Sokół wylądował

Po porażkach nie załamano rąk, pracowano dalej. I to się opłaciło - firma SpaceX zrealizowała to, o czym od lat mówiła: rakieta wystartowała, wykonała misję i wróciła na Ziemię. Pojazd składał się z dwóch modułów, zadaniem jednego z nich było dostarczenie na orbitę kilkunastu satelitów - po oddzieleniu się od rakiety kontynuował on swoje zadanie. Oczy pracowników SpaceX, speców, mediów i fanów kosmonautyki były jednak skierowane na drugi moduł: ten, który wcześniej spisywano na straty.

Udało się, element wylądował, a zdjęcia i filmy prezentujące to wydarzenie robią naprawdę duże wrażenie. Chociaż nie jestem człowiekiem, który ma nad łóżkiem plakat z Sojuzem, a na ścianach nie wiszą zdjęcia członków misji Apollo, to z dużą uwagą obserwowałem osiągniecie firmy Muska. Po prostu przyjemnie się na to patrzy, kiwa się głową z uznaniem czytając wpisy Muska i pracowników firmy w mediach społecznościowych. Na zdjęciach widać, że rakieta wygląda po locie naprawdę dobrze i sprawia wrażenie modułu, który rzeczywiście można ponownie wykorzystać. A grafika, na której nałożono na siebie najważniejsze momenty lotu przyciąga na dłużej wzrok.

Dlaczego to takie istotne?

Osoby niezorientowane w temacie zapytają zapewne: co w tym takiego ciekawego, dlaczego to ważne wydarzenie? Chodzi przede wszystkim o koszty, konkretnie o ich obcinanie. Ponowne wykorzystanie drogiego elementu sprawia, że budżet misji może być znacznie niższy. Zwłaszcza, że ten element można "posadzić" pionowo w konkretnym miejscu. Loty na orbitę mogą się dzięki temu odbywać częściej, więcej firm czy organizacji będzie stać na to, by rozpocząć badania kosmosu lub je zintensyfikować. Upraszcza się transport ładunków (na razie tylko ich) na Międzynarodową Stację Kosmiczną, zachęca się inwestorów do większego zainteresowania branżą kosmiczną.

W tle mamy jeszcze coś, marzenie Elona Muska: loty człowieka na Marsa. Sukces SpaceX to kolejny krok w tym kierunku. Nie oznacza to oczywiście, że teraz firma ma już "z górki", że za pięć lat będziemy oglądać lądowanie człowieka na Czerwonej Planecie. Nie, do tego droga daleka. Ale zmierzamy we właściwym kierunku. Kiedyś ten rozwój napędzany był przez wyścig mocarstw, dzisiaj na pierwszy plan wysuwają się prywatne firmy i miliarderzy, którzy mają szansę przejść do historii.

Jak już pisałem: dla fanów tej tematyki, kocówka roku jest naprawdę udana.

W tle mamy jeszcze coś, marzenie Elona Muska: loty człowieka na Marsa. Sukces SpaceX to kolejny krok w tym kierunku. Nie oznacza to oczywiście, że teraz firma ma już "z górki", że za pięć lat będziemy oglądać lądowanie człowieka na Czerwonej Planecie. Nie, do tego droga daleka. Ale zmierzamy we właściwym kierunku. Kiedyś ten rozwój napędzany był przez wyścig mocarstw, dzisiaj na pierwszy plan wysuwają się prywatne firmy i miliarderzy, którzy mają szansę przejść do historii.

Ten rok, zwłaszcza jego końcówka, to dobry czas dla fanów podboju kosmosu. Galaktyki jeszcze nie udało się opuścić (o ile to w ogóle możliwe), człowiek nie postawił nawet stopy na nieodległym Marsie. Ale dwie firmy dokonały tego, o co starały się przez kilka lat: udowodniły, że rakieta wielokrotnego użytku to nie bujda. W listopadzie sukces odniósł Jeff Bezos, przed świętami prezent zrobił sobie Elon Musk - jego SpaceX jednak będzie mógł zaliczyć ten rok do udanych.

Blue Origin rzuca wyzwanie

Nie będę ponownie opisywał, czego dokonała firma Jeffa Bezosa - odsyłam do swojego tekstu poświęconego tej sprawie. W wielkim skrócie można napisać, że odzyskali rakietę, ich wizja relatywnie taniej turystyki kosmicznej stała się bardziej wiarygodna. Pojazd New Shepard wystartował i bez większych problemów wrócił na Ziemię - wcześniej wzniósł się na wysokość ponad 100 km. Z tej okazji Bezos umieścił nawet pierwszy wpis na Twitterze. Gratulował mu wówczas m.in. Elon Musk. Gratulował, ale też podkreślał ważną rzecz: Blue Origin ogranicza się do lotów suborbitalnych, a SpaceX celuje w loty orbitalne. Dlatego nie można pisać/mówić, że Musk przegrał z Bezosem. Panowie, ich firmy, chcą zrealizować różne zadania.

Warto zaznaczyć, że loty orbitalne to poważniejsze wyzwanie, wymaga ono od rakiety znacznie większej mocy, mowa o innych siłach i problemach. Problemach, które do tej pory nękały Space X...

Nieudane starty i lądowania

Jeżeli śledzicie ten temat, pewnie przypominacie sobie wpadkę firmy Muska sprzed dwóch kwartałów. Rakieta Falcon 9 eksplodowała wówczas krótko po starcie. Udało się zlokalizować usterkę, wyjaśnić, co było przyczyną katastrofy i w efekcie przebudowano sprzęt, ale strat to nie cofnęło. W powietrzu eksplodowały miliony dolarów, długie przygotowania, praca całego zespołu, a częściowo też nadzieje na to, że uda się osiągnąć sukces. Tym większy musiał być zgrzyt zębów, gdy Bezos chwalił się osiągnięciem Blue Origin. Zaznaczę przy tym, że to nie była pierwsza klapa SpaceX - wcześniej testowano m.in. lądowanie rakiety na barce, a efekty były raczej przygnębiające - krótki film poniżej wyjaśnia sprawę.

Sokół wylądował

Po porażkach nie załamano rąk, pracowano dalej. I to się opłaciło - firma SpaceX zrealizowała to, o czym od lat mówiła: rakieta wystartowała, wykonała misję i wróciła na Ziemię. Pojazd składał się z dwóch modułów, zadaniem jednego z nich było dostarczenie na orbitę kilkunastu satelitów - po oddzieleniu się od rakiety kontynuował on swoje zadanie. Oczy pracowników SpaceX, speców, mediów i fanów kosmonautyki były jednak skierowane na drugi moduł: ten, który wcześniej spisywano na straty.

Udało się, element wylądował, a zdjęcia i filmy prezentujące to wydarzenie robią naprawdę duże wrażenie. Chociaż nie jestem człowiekiem, który ma nad łóżkiem plakat z Sojuzem, a na ścianach nie wiszą zdjęcia członków misji Apollo, to z dużą uwagą obserwowałem osiągniecie firmy Muska. Po prostu przyjemnie się na to patrzy, kiwa się głową z uznaniem czytając wpisy Muska i pracowników firmy w mediach społecznościowych. Na zdjęciach widać, że rakieta wygląda po locie naprawdę dobrze i sprawia wrażenie modułu, który rzeczywiście można ponownie wykorzystać. A grafika, na której nałożono na siebie najważniejsze momenty lotu przyciąga na dłużej wzrok.

Dlaczego to takie istotne?

Osoby niezorientowane w temacie zapytają zapewne: co w tym takiego ciekawego, dlaczego to ważne wydarzenie? Chodzi przede wszystkim o koszty, konkretnie o ich obcinanie. Ponowne wykorzystanie drogiego elementu sprawia, że budżet misji może być znacznie niższy. Zwłaszcza, że ten element można "posadzić" pionowo w konkretnym miejscu. Loty na orbitę mogą się dzięki temu odbywać częściej, więcej firm czy organizacji będzie stać na to, by rozpocząć badania kosmosu lub je zintensyfikować. Upraszcza się transport ładunków (na razie tylko ich) na Międzynarodową Stację Kosmiczną, zachęca się inwestorów do większego zainteresowania branżą kosmiczną.

W tle mamy jeszcze coś, marzenie Elona Muska: loty człowieka na Marsa. Sukces SpaceX to kolejny krok w tym kierunku. Nie oznacza to oczywiście, że teraz firma ma już "z górki", że za pięć lat będziemy oglądać lądowanie człowieka na Czerwonej Planecie. Nie, do tego droga daleka. Ale zmierzamy we właściwym kierunku. Kiedyś ten rozwój napędzany był przez wyścig mocarstw, dzisiaj na pierwszy plan wysuwają się prywatne firmy i miliarderzy, którzy mają szansę przejść do historii.

Jak już pisałem: dla fanów tej tematyki, kocówka roku jest naprawdę udana.

Jak już pisałem: dla fanów tej tematyki, kocówka roku jest naprawdę udana.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu