Apple

Steve Jobs się mylił – ludzkie oko jest doskonalsze niż się wydaje

Karol Kopańko
Steve Jobs się mylił – ludzkie oko jest doskonalsze niż się wydaje
55

. Swoją przygodę ze światem ze światem elektronicznej rozrywki zaczynałem od sprzętu, który do dziś darzę olbrzymim sentymentem – Commodore 64. Do czytnika wystarczyło włożyć odpowiednio przewiniętą kasetę, poczekać aż jej zawartość zostanie wczytana do pamięci, wpisać kilka komend z klawiatury,...

.

Swoją przygodę ze światem ze światem elektronicznej rozrywki zaczynałem od sprzętu, który do dziś darzę olbrzymim sentymentem – Commodore 64. Do czytnika wystarczyło włożyć odpowiednio przewiniętą kasetę, poczekać aż jej zawartość zostanie wczytana do pamięci, wpisać kilka komend z klawiatury, mając nadzieję na brak „errorów” i… grać!

Grać, podziwiając wirtualny świat przedstawiony w rozdzielczości 320 na 200 pikseli… Dziś taka rozdzielczość jest zarezerwowana już dla reliktów przeszłości w postaci dwucalowych feature phonów, ale wtedy dawała radę nawet na 21 calach.

Czasy szkoły to już jednak krok naprzód. W 15 calowe monitory CRT z rozdzielczością 800x600 pikseli. Wtedy była to normalność, a i nikt się nie przejmował szkodliwym promieniowaniem, jakie było nieodzowne dla tego typu konstrukcji. Potem przyszła rewolucja w postaci płaskich monitorów LCD, a najnowszą historię, związaną z Retiną od Apple wszyscy już znamy. A to m.in. dlatego, że reklamował ją sam magik marketingu, Steve Jobs

Jest pewna magiczna granica dla ludzkiego  oka, która wynosi 300 pikseli na cal, kiedy trzymasz ekran w odległości ok. 30 cm od twarzy.

Te zdania wypowiedziane zostały przy okazji prezentacji rewolucyjnego (jak zwykle…) ekranu iPhone’a 4, który miał zapewniać, że ludzkie oko nie będzie w stanie rozróżnić pojedynczego piksela wpakowanego w trzyipółcalowy ekran o rozdzielczości qHD (960x540). Tyle słowa Jobsa, a praktyka pokazała, że producenci za nic mają sobie granice. Obecnie w najnowszych smartfonach dominują przecież nieco większe wyświetlacze o rozdzielczościach dochodzących do FullHD. Mało tego, już ponad dwa lata temu Toshiba pokazała prototyp ekranu, gdzie na powierzchni 6,1 cala upchnięto 4 Mpix (2560x1600).

Tyle jeśli chodzi o highendy, ale warto zauważyć, że w takiej Polsce, wciąż najpopularniejszą rozdzielczością na smartfonach jest ta, odpowiadająca pierwszemu iPhone’owi, a 720p czai się jeszcze gdzieś w drugiej połowie stawki. Duży odsetek „innych” sugeruje także, że w użyciu pozostaje wciąż jeszcze wiele mniejszych rozdzielczości. (Bo w końcu telefon służy do dzwonienia…)

Zupełnie inaczej za to prezentuje się sytuacja jeśli chodzi o „technologicznego tygrysa” – Koreę Południową, tam rozdzielczości HD okupują dwa pierwsze miejsca. Jednak Koreańczycy prowadzą w wielu innowacyjnych kategoriach, o czym miałem okazję przekonać się przy okazji tworzenia artykułu o najszybszym Internecie na świecie.

Po co mi tyle pikseli?

Kiedy standard FullHD coraz odważniej poczynał sobie na premierach nowych smartfonów, zaczęły się pojawiać głosy narzekania, dowodzące, że tworzenie tak „gęstych” wyświetlaczy nie ma sensu ponieważ ludzie i tak nie będą w stanie dostrzec wielości szczegółów wyświetlanego obrazu. Generalnie argumentowano za Jobsem, że ewolucja ludzkiego oka nie nadąża za rozwojem technologii, a dodatkowe piksele to tylko marnotrawstwo mocy obliczeniowej i czasu pracy na baterii.

Z drugiej strony pojawiają się też głosy (zwłaszcza pod moim piątkowym artykułem o tanim 7-calowym tablecie 800x480), że mała rozdzielczość potrafi wyrządzić krzywdę oczom i ogólnie można się pokaleczyć o wystające piksele ;)

Postanowiłem, więc przyjrzeć się jak naprawdę wygląda sytuacja. Przyjęło się sądzić, że rozdzielczość ludzkiego oka jest tak duża, że potrafi ono odróżnić od siebie obiekty o postrzeganej wielkości do ok. 1 minuty kątowej. Jeśli nie jesteście zaznajomieni z tym terminem, to już służę porównaniem. Przeciętna wielkość tarczy Księżyca dla obserwatora z Ziemi wynosi ok. 30 minut. Jest to „kąt pomiędzy skrajnymi promieniami tworzącymi obraz tego obiektu, dobiegającymi do punktu, w którym znajduje się obserwator” (za Wikipedia).

W tym świetle oznaczałoby to, że Księżyc składa się w naszych oczach (a raczej mózgu) z 30 kropek. Jeśli byłby odpowiednio mniejszy, albo znajdował się dalej, tak, że jego wielkość wynosiłaby 1 minutę kątową to byłby dla nas pojedynczą kropką. Identycznie, jeśli zbliżylibyśmy do siebie dwa odpowiednio dalekie (lub małe) obiekty, tak, że byłyby one dla nas, mniejsze niż 1’, to widzielibyśmy je jako jeden.

Tyle słowem wytłumaczenia, a teraz chciałbym się powołać na bardzo ciekawy artykuł, który prezentuje wiele wyników badań dowodzących, że ludzkie oko, jest doskonalsze niż sądziliśmy. Okazuje się bowiem, że nasz wzrok potrafi odróżnić obiekty nawet do wielkości 0,3 minuty kątowej! W tym świetle apple’owska Retina wydaje się być już dawno przestarzałym sprzętem, gdyż optymalna ilość pikseli na cal wynosi aż 900!

Oto tabela prezentująca wyniki badań po przeliczeniu na wielkości ekranów popularnych sprzętów:

Okazuje się, że badanie prowadzone przez Apple można obecnie powiązać z jakością wzroku jaką dysponują ludzie starsi. Bowiem to właśnie w podeszłym wieku jakość postrzeganego obrazu spada do 300 ppi. Inne badania pokazują jednak, że nawet osoby, mające słabszy wzrok, mają wrażenie patrzenia na bardziej szczegółowy obraz kiedy porównują Retinę, z dokładniejszymi ekranami. Te wyniki są jednak jeszcze bardzo ciekawe w kontekście prasy drukowanej w 300 ppi – czy ona także powinna zwiększyć swoją rozdzielczość dla wygody czytelników?

Najprawdopodobniej więc wyścig na piksele będzie toczył się jeszcze długo, póki nie zostaną osiągnięte wielkości przebijające 900 ppi i dające nam złudzenie obcowania z rzeczywistym obrazem. Choć do tego czasu ekrany smartfonów mogą przenieść się już raczej bezpośrednio na nasze oczy w postaci soczewek z wbudowanymi ekranami.

Future woman via Shutterstock

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu