Recenzja

SteelSeries ma dwie nowe, świetne myszki. Testujemy Rival 310 i Sensei 310

Paweł Winiarski
SteelSeries ma dwie nowe, świetne myszki. Testujemy Rival 310 i Sensei 310
20

Serie Rival i Sensei firmy SteelSeries mają na całym świecie wielu fanów. Nikogo nie powinien więc dziwić fakt, że duńska firma tworzy coraz nowsze odsłony swoich urządzeń. Miałem niewątpliwą przyjemność używać świeżutkich modeli Rival 310 i Sensei 310. Powiem tak - to udane urządzenia. I to bardzo.

Dwie myszy w jednym teście? Jest ku temu powód, podobnie jak ich premiera w tym samym czasie i ta sama cena. Skłamałby mówiąc, że różnice między Rival 310 i Sensei 310 są tylko kosmetyczne. Choć obie myszki posiadają ten sam świetny sensor, ważą prawie tyle samo, wyglądają bardzo podobnie i stworzono je z takich samych materiałów - mają jedną zasadniczą funkcjonalną różnicę. Rival 310 jest myszą przeznaczoną dla osób praworęcznych, Sensei 310 jest natomiast myszą symetryczną. Oznacza to, że zbudowana jest tak, by zapewnić komfort zarówno użytkownikom prawo, ja i leworęcznym.

Wygląd, wykonanie i ergonomia

Obie myszy wykonane są z czarnego matowego plastiku - prawy i lewy przycisk oddzielono od grzbietu gustowną szparą. Matowy plastik jest trochę chropowaty, przez co chwyt wydaje się pewniejszy, a myszki nie ślizgają się w dłoni. Jednocześnie nie pojawiają się na nich odciski palców - ale na skórę dłoni działają trochę jak tarka, przez co łatwo je ubrudzić. W obu myszach zastosowano też szarą gumę, umieszczając ją na bokach urządzeń. Elementy te są miłe w dotyku i wydają się być grubsze niż w modelach, których obie myszki są bezpośrednimi następcami.

Przyciski w myszy Steelseries

Między lewym i prawym przyciskiem myszy ulokowano przyjemnie kręcącą się rolkę, którą pokryto gumą z fakturą - w tym samym kolorze, co boczne gumowe wykończenia. Rolkę można oczywiście wcisnąć. Za nia, ale już na grzbiecie, umieszczono natomiast przycisk do zmiany dpi, na końcu grzbietu dodatkowo podświetlane logo producenta. Świeci się ono na te same kolory co podświetlenie rolki. Jako ciekawostkę dodam, że zastosowano tu Prism Sync, które umożliwia zsynchronizowanie ustawień podświetlenia pomiędzy wszystkimi urządzeniami SteelSeries, które wspierają tę technologię.

Obok przeciwpoślizgowych gum znalazły się dodatkowe przyciski - w modelu Rival 310 dwa po lewej stronie, w przypadku w pełni symetrycznej Sensei 310 dwa po lewej i dwa po prawej.

Od spodu myszki wyglądają bardzo podobnie. Obie mają trzy odklejane „ślizgacze” oraz logo producenta. Obie myszki to urządzenia przewodowe, a kabel ma 2 metry długości.

 

W pełni programowalnych przycisków Rival 310 posiada 6, Sensei 310 o 2 więcej. Klik każdego z nich jest przyjemny, przy czym boczne wydają się minimalnie twardsze od górnych. Producent zapewnia, że zastosowane w obu myszach przełączniki wytrzymają aż 50 milionów kliknięć. Odważne słowa i ciekawy jestem ile faktycznie zniosą oba gryzonie.

Z uwagi na swój dopasowany do prawej dłoni kształt, minimalnie lepiej leży w dłoni Rival 310. Z drugiej strony nie nadaje się dla osób leworęcznych. Tu świetnie sprawdzi się Sensei 310, którego tak samo komfortowo używać będą lewo, jak i praworęczni użytkownicy. Dzięki zastosowaniu tych a nie innych materiałów, obie myszki świetnie leżą w dłoniach i się w nich nie ślizgają. Ślizgają się natomiast bardzo przyjemnie ślizgacze, przez co myszka sunie płynnie zarówno po podkładce, jak i po gołym stole. Bardzo przypadł mi do gustu elastyczny przewód, który łatwo ułożyć tak, by nie zawadzał, jednoczenie nie odkształca się on co widać zaraz po wyciągnięciu myszek z pudełek. Oba urządzenia ważą około 90 gramów.

Wiem, że pudełko to ostatnie, na co powinno się zwracać uwagę - są jednak klienci, dla których zgrabny i estetyczny pakunek świadczy o jakości urządzenia. W przypadku nowych myszek SteelSeries opakowanie jest miłe dala oka. Małe, zgrabne pudełko stworzono z twardej tektury, po jego otwarciu zobaczycie mysz ulokowaną w świetnie dopasowanej piance. Nie zabezpieczono jej w żaden dodatkowy sposób, pianka jest jednak na tyle ciasna, że mysz nie przemieszcza się po opakowaniu. Poza myszką i kilkoma papierkami nie znajdziecie tu jednak żadnych dodatkowych elementów.

Rival 310

Sensor i oprogramowanie

W obu myszach zastosowano nowy sensor optyczny TrueMove3. Jeśli wierzyć specyfikacji producenta, nie posiada on żadnego opóźnienia i akceleracji, powinien więc odzwierciedlać ruchy użytkownika 1 do 1. Nie jestem e-sportowcem (a podobno dla takich osób zaprojektowano obie myszy) i nie będę w stanie w pełni docenić możliwości - nie mam jednak zarzutów jeśli chodzi o przenoszenie moich ruchów na ekran.

Na oficjalnej stronie producenta znajdziecie oprogramowanie w wersji 3.10.12 - w wersjach dla Windowsa oraz systemu operacyjnego od Apple. W obu przypadkach nie było problemów z instalacją, podłączenie obu myszy sprawiło, że błyskawicznie pojawiły się one w oknach i umożliwiły konfigurację. Oprogramowanie SteelSeries Engine 3 umożliwia zaprogramowanie przycisków, zmianę dpi (od 100 do 120000), zmianę koloru podświetlenia (paleta barw RGB, kilka trybów podświetlenia), zmianę polling rate, aktualizację oprogramowania myszy. Do tego ustawimy tam poziom dodatkowej akceleracji, kontrolę predykcji, stworzymy też makra.

Ciekawostką (bo nie wydaje mi się, by było to specjalnie przydatne) jest sygnalizowanie kolorem przy pomocy Game Sense. Podczas zabawy myszka może informować kolorami o ustawionych wcześniej akcjach w grze.


To bardzo dobrze myszki

Jako osoba praworęczna, lepiej leżała mi w dłoniach mysz Rival 310, choć w tym temacie Sensei 310 nie mam nic do zarzucenia. To ładne, precyzyjne, dobrze skonstruowane kontrolery, do których trudno się o coś przyczepić. Najlepiej oczywiście sprawdza się nowy sensor i zaryzykuję stwierdzenie, że w tej chwili na rynku nie ma nic lepszego.

Obie myszy wyceniono na 279 złotych i będą one dostępne w polskich sklepach od 15 sierpnia. Nie jestem do końca przekonany, czy zwykły użytkownik wykorzysta dobrodziejstwa nowego sensora optycznego TrueMove3 i jego 12000 dpi, ale jeśli choć trochę zależy Wam na wirtualnym strzelaniu - Rival 310 i Sensei 310 sprawdzą się świetnie. Zaryzykuję stwierdzenie, że to myszy idealne do e-sportu, ale to oczywiście zweryfikują kolejne miesiące. Choć jak sami pewnie się domyślacie, w profesjonalnym sporcie elektronicznym pojawia się ten producent, który podpisze odpowiednie umowy.

Czy warto? Jeśli macie do wydania około 300 złotych i szukacie bardzo dobrej, dopracowanej, eleganckiej i przede wszystkim dokładnej (a zarazem szybkiej) myszy przewodowej, Rival 310 i Sensei 310 będą świetnym wyborem.

Kup Steelseries Rival 310 w Komputronik.pl

Kup Steelseries Sensei 310 w Komputronik.pl

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu