To mnie drażni.

Społecznościowy ekshibicjonizm – czyli ciemna strona Facebooka

Jakub Szczęsny

Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...

34

Każdy poranek wygląda u mnie podobnie. Godzina ósma (o ile nie zaśpię), witam się z ekipą Antyweba na Slacku. Cześć, cześć, ogłoszenia parafialne, rozpoczyna się praca. Za chwilę zagwiżdże gwizdek od czajnika, zaleję kawę odrobiną wody, resztę uzupełnię mlekiem. Kawa jest chłodna, więc wypiję ją na...

Każdy poranek wygląda u mnie podobnie. Godzina ósma (o ile nie zaśpię), witam się z ekipą Antyweba na Slacku. Cześć, cześć, ogłoszenia parafialne, rozpoczyna się praca. Za chwilę zagwiżdże gwizdek od czajnika, zaleję kawę odrobiną wody, resztę uzupełnię mlekiem. Kawa jest chłodna, więc wypiję ją na szybko, w pięć minut - do pierwszego tego dnia gwoździa do trumny. Gaszę papierosa, siadam na chwilę w fotelu - w głowie się kręci. Przeglądam Facebooka. Zaczyna się.

Spójrz, jakiego mam pięknego bobasa

Uwielbiam dzieci. Z nikim nie potrafię tak bawić się, jak z nimi. Pod tym względem prawdopodobnie zatrzymałem się w rozwoju i szaleję za klockami lego, budowaniem baz z koców i foteli, udawaniem, że podłoga to lawa. Dzieci są szczere, naturalne, beztroskie i niczego nie udają. Są także wdzięczne i zabawne. W hierarchii najlepszych kumpli, moi siostrzeńcy są najwyżej. Z nikim tak dobrze nie ogląda mi się meczy. Robimy sobie głupie zdjęcia, nagrywamy głupie filmiki, a potem się z nich śmiejemy.

No, właśnie. Dzieci są super. Wiedzą to także rodzice. Własne dzieci zawsze są najlepsze, najmądrzejsze, najładniejsze i w ogóle nie broją. Ja tego nie neguję, jak będę mieć swoje, to zapewne będę mówić tak samo. Jednego nie zrobię na pewno. Z pewnością nie wrzucę zdjęcia, na którym nie są kompletnie ubrane, albo nie będę wrzucać ich hurtowo. Wszystko jest fajne, ale nie do przesady.

Wyobraźcie sobie, że widzicie na Facebooku zdjęcie bobasa w trakcie, przed lub po kąpieli. Dziecko golusieńkie, jak je Bóg stworzył. Co myślicie? Głupota - na Facebooku grasują różnej maści zwyrodnialcy, którzy taką fotkę dodaliby sobie do potwornego i obrzydliwego katalogu zdjęć. A co na to rodzice? "Patrzcie, jaki siusiaczek, ale będzie mieć powodzenie". Ukrywam post, nie chcę tego widzieć. To naprawdę się dzieje?

Dzieci dla mnie to taki sam człowiek jak dorosły, tylko mniejszy. Mniej rozumie, może trochę mniej ze względu na postępujący cały czas, lecz nieukończony rozwój psychofizyczny. Dzieci mają prawo do godności, muszą być traktowane z należytym im szacunkiem. Szacunek powinien obejmować także to, że nikt chyba nie chciałby, by kolega, mama, tata publikowali zdjęcia, na których na przykład nie mamy majtek. Niektórzy o tym zapominają i jest to karygodne. Zwłaszcza, że jak już coś trafi do Internetu, to raczej go nie opuszcza. Będzie istnieć tam aż do czasu, gdy Internet się zapadnie, zapcha, wybuchnie, albo wyparuje.

Równie dziwne jest to, gdy rodzic wrzuca szybernaście do potęgi entej zdjęć swojego malucha. Kurczę, cieszę się, że ktoś właśnie doczekał się potomka. No, ale nie mogę się tym cieszyć drugi tydzień z rzędu, codziennie będąc zasypywanym kolejnymi ujęciami - "Kubuś wypił mleczko", "Kubuś zrobił bach", "Kubuś zrzucił kwiatka", "Kubuś zrobił kupkę". Jeżeli ktoś jeszcze tego nie wie, to... takie zdjęcia potem absolutnie #nikogo. Ok, można powiedzieć, że: "Będę wrzucał zdjęcia swojego dzieciątka tyle razy, ile mi się podoba, a Ty się od tego odstosunkuj". Oczywiście, że się odstosunkowuję i innym radzę to samo. Nie śledzę Twoich postów.

Idzie Komunia i aż się boję

Rokrocznie na Facebooku odbywa się istny maraton zdjęć - w okolicach maja, kiedy to ośmiolatkowie po raz pierwszy przystępują do Pierwszej Komunii Świętej. Dla katolika jest to wydarzenie ogromne, dziecko osiąga pewien pułap dojrzałości, co potwierdza pełnym uczestnictwem w liturgii. Ceremonia ceremonią, a wokół tego jest tak ciekawa otoczka, że mógłbym na ten temat rozwodzić się godzinami - przede wszystkim w kontekście tego, co mi się nie podoba. Sakrament to rzecz święta - z nim nie polemizuję mimo innego... wróć. Braku jakiegokolwiek przekonania religijnego. Obrzędy, święta, zwyczaje oraz historię jakiejkolwiek (mądrej) religii szanuję.

Gorzej wychodzi mi jednak z przeboleniem wspomnianej wyżej otoczki. Pamiętam swoją Pierwszą Komunię i w sumie, to mam wrażenie, że wszystko rozbiło się o pieniądze, imprezę, lokal, prezenty i afterparty. A w tym wszystkim przecież chodziło o co innego. Wszyscy życzyli mi zdrowia, szczęścia, dziwowali się, jaki to jestem duży, mądry, tratatata. Nikt nie pogratulował mi awansu w jakiejś hierarchii. Tak, jakby biała alba, przejęcie księdza, przygotowania znaczyły tyle, co nic.

Patologiczną formę tej otoczki przenosi się na Facebooka. Różne dziwności z kreacjami dziewczynek, przepych i sztukę dla samej sztuki przechodziłem. Jakoś nigdy mnie to nie poruszało. Ale zdjęcia prezentów, pieniędzy, quada dla drugoklasisty (gratuluję komuś pomysłu - jest idiotyczny) to już przesada. Ejże, Szanowni Katolicy! Niektórzy z Was nazywają mnie bezbożnikiem i nie pojmują, jak ja w ogóle mogę żyć bez chodzenia do kościoła, poszczenia, spowiadania się, ale wydaje mi się, że czasem bardziej stosuję się do tego, czego nauczał Was Jezus. Jeżeli ja jestem głupi i Bóg rzeczywiście podgląda, jak poczynamy sobie na ziemi, to strzela w niebie takie facepalmy, że aniołowie uszy zatykają. I zapewne on sam uznaje, że wrzucanie zdjęć komunijnych - walących po oczach: "będę spłacać kredyt", "miałem kupę hajsu, dalej mam kupę hajsu, ale mniejszą" to i głupota i straszliwa nieostrożność. Przybijam natomiast piątkę Katolikom, którzy olewają otoczkę, robią zwykłą ceremonię i prezenty traktują tylko jak tradycyjny dodatek. Z niczym nie można przesadzać, bo dziecko powinno mieć swoje święto. Zwłaszcza, że wszyscy mają, a... dzieci są czasem okrutne. Lepiej nie dawać im powodów, by wyśmiewały naszą latorośl, bo "mniej hajsów dostał".

Twitter nie lepszy

Każdy poranek wygląda u mnie podobnie. Godzina ósma (o ile nie zaśpię), witam się z ekipą Antyweba na Slacku. Cześć, cześć, ogłoszenia parafialne, rozpoczyna się praca. Za chwilę zagwiżdże gwizdek od czajnika, zaleję kawę odrobiną wody, resztę uzupełnię mlekiem. Kawa jest chłodna, więc wypiję ją na szybko, w pięć minut - do pierwszego tego dnia gwoździa do trumny. Gaszę papierosa, siadam na chwilę w fotelu - w głowie się kręci. Przeglądam Facebooka. Zaczyna się.

Spójrz, jakiego mam pięknego bobasa

Uwielbiam dzieci. Z nikim nie potrafię tak bawić się, jak z nimi. Pod tym względem prawdopodobnie zatrzymałem się w rozwoju i szaleję za klockami lego, budowaniem baz z koców i foteli, udawaniem, że podłoga to lawa. Dzieci są szczere, naturalne, beztroskie i niczego nie udają. Są także wdzięczne i zabawne. W hierarchii najlepszych kumpli, moi siostrzeńcy są najwyżej. Z nikim tak dobrze nie ogląda mi się meczy. Robimy sobie głupie zdjęcia, nagrywamy głupie filmiki, a potem się z nich śmiejemy.

No, właśnie. Dzieci są super. Wiedzą to także rodzice. Własne dzieci zawsze są najlepsze, najmądrzejsze, najładniejsze i w ogóle nie broją. Ja tego nie neguję, jak będę mieć swoje, to zapewne będę mówić tak samo. Jednego nie zrobię na pewno. Z pewnością nie wrzucę zdjęcia, na którym nie są kompletnie ubrane, albo nie będę wrzucać ich hurtowo. Wszystko jest fajne, ale nie do przesady.

Wyobraźcie sobie, że widzicie na Facebooku zdjęcie bobasa w trakcie, przed lub po kąpieli. Dziecko golusieńkie, jak je Bóg stworzył. Co myślicie? Głupota - na Facebooku grasują różnej maści zwyrodnialcy, którzy taką fotkę dodaliby sobie do potwornego i obrzydliwego katalogu zdjęć. A co na to rodzice? "Patrzcie, jaki siusiaczek, ale będzie mieć powodzenie". Ukrywam post, nie chcę tego widzieć. To naprawdę się dzieje?

Dzieci dla mnie to taki sam człowiek jak dorosły, tylko mniejszy. Mniej rozumie, może trochę mniej ze względu na postępujący cały czas, lecz nieukończony rozwój psychofizyczny. Dzieci mają prawo do godności, muszą być traktowane z należytym im szacunkiem. Szacunek powinien obejmować także to, że nikt chyba nie chciałby, by kolega, mama, tata publikowali zdjęcia, na których na przykład nie mamy majtek. Niektórzy o tym zapominają i jest to karygodne. Zwłaszcza, że jak już coś trafi do Internetu, to raczej go nie opuszcza. Będzie istnieć tam aż do czasu, gdy Internet się zapadnie, zapcha, wybuchnie, albo wyparuje.

Równie dziwne jest to, gdy rodzic wrzuca szybernaście do potęgi entej zdjęć swojego malucha. Kurczę, cieszę się, że ktoś właśnie doczekał się potomka. No, ale nie mogę się tym cieszyć drugi tydzień z rzędu, codziennie będąc zasypywanym kolejnymi ujęciami - "Kubuś wypił mleczko", "Kubuś zrobił bach", "Kubuś zrzucił kwiatka", "Kubuś zrobił kupkę". Jeżeli ktoś jeszcze tego nie wie, to... takie zdjęcia potem absolutnie #nikogo. Ok, można powiedzieć, że: "Będę wrzucał zdjęcia swojego dzieciątka tyle razy, ile mi się podoba, a Ty się od tego odstosunkuj". Oczywiście, że się odstosunkowuję i innym radzę to samo. Nie śledzę Twoich postów.

Idzie Komunia i aż się boję

Rokrocznie na Facebooku odbywa się istny maraton zdjęć - w okolicach maja, kiedy to ośmiolatkowie po raz pierwszy przystępują do Pierwszej Komunii Świętej. Dla katolika jest to wydarzenie ogromne, dziecko osiąga pewien pułap dojrzałości, co potwierdza pełnym uczestnictwem w liturgii. Ceremonia ceremonią, a wokół tego jest tak ciekawa otoczka, że mógłbym na ten temat rozwodzić się godzinami - przede wszystkim w kontekście tego, co mi się nie podoba. Sakrament to rzecz święta - z nim nie polemizuję mimo innego... wróć. Braku jakiegokolwiek przekonania religijnego. Obrzędy, święta, zwyczaje oraz historię jakiejkolwiek (mądrej) religii szanuję.

Gorzej wychodzi mi jednak z przeboleniem wspomnianej wyżej otoczki. Pamiętam swoją Pierwszą Komunię i w sumie, to mam wrażenie, że wszystko rozbiło się o pieniądze, imprezę, lokal, prezenty i afterparty. A w tym wszystkim przecież chodziło o co innego. Wszyscy życzyli mi zdrowia, szczęścia, dziwowali się, jaki to jestem duży, mądry, tratatata. Nikt nie pogratulował mi awansu w jakiejś hierarchii. Tak, jakby biała alba, przejęcie księdza, przygotowania znaczyły tyle, co nic.

Patologiczną formę tej otoczki przenosi się na Facebooka. Różne dziwności z kreacjami dziewczynek, przepych i sztukę dla samej sztuki przechodziłem. Jakoś nigdy mnie to nie poruszało. Ale zdjęcia prezentów, pieniędzy, quada dla drugoklasisty (gratuluję komuś pomysłu - jest idiotyczny) to już przesada. Ejże, Szanowni Katolicy! Niektórzy z Was nazywają mnie bezbożnikiem i nie pojmują, jak ja w ogóle mogę żyć bez chodzenia do kościoła, poszczenia, spowiadania się, ale wydaje mi się, że czasem bardziej stosuję się do tego, czego nauczał Was Jezus. Jeżeli ja jestem głupi i Bóg rzeczywiście podgląda, jak poczynamy sobie na ziemi, to strzela w niebie takie facepalmy, że aniołowie uszy zatykają. I zapewne on sam uznaje, że wrzucanie zdjęć komunijnych - walących po oczach: "będę spłacać kredyt", "miałem kupę hajsu, dalej mam kupę hajsu, ale mniejszą" to i głupota i straszliwa nieostrożność. Przybijam natomiast piątkę Katolikom, którzy olewają otoczkę, robią zwykłą ceremonię i prezenty traktują tylko jak tradycyjny dodatek. Z niczym nie można przesadzać, bo dziecko powinno mieć swoje święto. Zwłaszcza, że wszyscy mają, a... dzieci są czasem okrutne. Lepiej nie dawać im powodów, by wyśmiewały naszą latorośl, bo "mniej hajsów dostał".

Twitter nie lepszy

Uderzę w przykład głośny, ale tylko dlatego, że pewnym ludziom pewne rzeczy nie pasują. I tak oto Pan Jacek Kurski na swoim twitterowym profilu nieco popłynął. Sądzę, że prywatnie Pan Jacek jest "swoim chłopem", da się z nim normalnie porozmawiać, takich ludzi lubię, cenię i szanuję. Mam awersję do person, które po objęciu jakiegoś ważnego stanowiska, czy dorobienia się szybcikiem fajnej sumy nagle połykają kija od szczoty. Ale... no Panie Jacku. Nie przystoi pisać takich rzeczy, jeżeli jest się politykiem. Nie każdy jest Jakubem Szczęsnym, nie każdy jest tak wyrozumiały i niekoniecznie każdy weźmie poprawkę na to, że każdy z nas lubi przekląć, wypić, nieco się powygłupiać. Trzeba ostrożnie. Bardzo ostrożnie.

Wśród przykładów bezmyślności pomijam to, że kobieta chwali się, że jej mąż właśnie wylądował w Zakładzie Karnym, a przy okazji deklaruje swoją instrumentalną miłość do służb porządkowych. Na temat wypadku, w którym zginął kibic również mam swoje zdanie. Zginął człowiek i człowieka szkoda. Ale robienie z tego powodu fanpage'a (na potrzeby farmy fanów - niektórzy tego nie wiedzą), robienie nagonki na "policyjną k....", osobę, która wykonała rozkaz i zastosowała się do procedur to już szczyt idiotyzmu. Swoją drogą - nie o tym ten tekst, ale zapytam - jak to jest, że jak kibic okopie policjanta, to nic się nie dzieje, ale jak policjant wykonując czynności służbowe, nieumyślnie okaleczy, bądź zabije kibica - nagle jest straszliwa awantura?

Drodzy Czytelnicy. Dziękuję, że dobrnęliście do końca. Życzę Wam samych wartościowych treści na tablicach, udanych imprez komunijnych, mądrych, pięknych i przede wszystkim zdrowych dzieci. Życzę także umiaru - chociaż jestem pewien, że zapewne go macie. Dobranoc! :)

Grafika: 1, 2, 3, 4

Uderzę w przykład głośny, ale tylko dlatego, że pewnym ludziom pewne rzeczy nie pasują. I tak oto Pan Jacek Kurski na swoim twitterowym profilu nieco popłynął. Sądzę, że prywatnie Pan Jacek jest "swoim chłopem", da się z nim normalnie porozmawiać, takich ludzi lubię, cenię i szanuję. Mam awersję do person, które po objęciu jakiegoś ważnego stanowiska, czy dorobienia się szybcikiem fajnej sumy nagle połykają kija od szczoty. Ale... no Panie Jacku. Nie przystoi pisać takich rzeczy, jeżeli jest się politykiem. Nie każdy jest Jakubem Szczęsnym, nie każdy jest tak wyrozumiały i niekoniecznie każdy weźmie poprawkę na to, że każdy z nas lubi przekląć, wypić, nieco się powygłupiać. Trzeba ostrożnie. Bardzo ostrożnie.

Wśród przykładów bezmyślności pomijam to, że kobieta chwali się, że jej mąż właśnie wylądował w Zakładzie Karnym, a przy okazji deklaruje swoją instrumentalną miłość do służb porządkowych. Na temat wypadku, w którym zginął kibic również mam swoje zdanie. Zginął człowiek i człowieka szkoda. Ale robienie z tego powodu fanpage'a (na potrzeby farmy fanów - niektórzy tego nie wiedzą), robienie nagonki na "policyjną k....", osobę, która wykonała rozkaz i zastosowała się do procedur to już szczyt idiotyzmu. Swoją drogą - nie o tym ten tekst, ale zapytam - jak to jest, że jak kibic okopie policjanta, to nic się nie dzieje, ale jak policjant wykonując czynności służbowe, nieumyślnie okaleczy, bądź zabije kibica - nagle jest straszliwa awantura?

Drodzy Czytelnicy. Dziękuję, że dobrnęliście do końca. Życzę Wam samych wartościowych treści na tablicach, udanych imprez komunijnych, mądrych, pięknych i przede wszystkim zdrowych dzieci. Życzę także umiaru - chociaż jestem pewien, że zapewne go macie. Dobranoc! :)

Grafika: 1, 2, 3, 4

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu