Tesla

Można już zamawiać dach solarny Tesli. To może być przyszłość budownictwa i energetyki

Maciej Sikorski
Można już zamawiać dach solarny Tesli. To może być przyszłość budownictwa i energetyki
25

Samochody sprzedają od lat, uzupełnili ofertę o akumulator dla domu, teraz przyszedł czas na dach solarny. Mowa oczywiście o Tesli, która rozwija ideę energetyki prosumenckiej. Kilka kwartałów temu Elon Musk zaprezentował światu projekt dachówek pełniących rolę paneli słonecznych, teraz firma przechodzi od słów do czynów: klienci mogą już zamawiać ten produkt. Jeżeli to rozwiązanie się sprawdzi, czeka nas mała rewolucja w budownictwie i... znacznie większa w energetyce.

Solar Roof, czyli dach solarny kojarzyć będzie się teraz przede wszystkim z Teslą, ale sam pomysł nie pochodzi od tej firmy. Podobnie było z domowymi akumulatorami czy samochodami elektrycznymi. Sęk w tym, że korporacja Muska może to robić lepiej, atrakcyjniej wizualnie i przede wszystkim głośniej. Przez lata takie działanie charakteryzowało Apple: wymyślają koło na nowo i słychać głośne "wow". Chociaż ten produkt nie trafi prędko na większość domów, miną pewnie lata, nim się upowszechni (jeśli do tego dojdzie), to zwróci uwagę świata na rozwiązania tego typu. To wielki plus.

Na pierwszy rzut oka dachy wytwarzane przez Teslę nie różnią się od tych tradycyjnych. I to jest olbrzymi atut: właściciel domu nie musi instalować paneli słonecznych na dachu, w który zainwestował duże pieniądze, a który ma być atrakcyjny wizualnie, jeśli chce czerpać energię z promieni słonecznych: dachówka staje się po prostu panelem. Produkt składa się z trzech warstw, jedna to samo ogniwo, jest element nadający kolor i teksturę, wreszcie mamy wytrzymałe szkło chroniące taką płytkę.

Warto podkreślić, że cały dach nie będzie pokrywany dachówkami solarnymi - elementy z ogniwami zazwyczaj mają stanowić 30-40% powierzchni. Wynika to m.in. z zapotrzebowania na energię elektryczną w danym gospodarstwie czy zacienienia. Jeżeli jednak ktoś będzie miał większe potrzeby i możliwości, może pokryć nawet 2/3 dachu dachówkami solarnymi (dodam, że wizualnie nie różnią się one od tych bez ogniw). Trzeba tylko mieć na uwadze, że im więcej ogniw, tym wyższy koszt całej instalacji. A skoro już o pieniądzach mowa...

Elon Musk od dnia premiery powtarza, że to rozwiązanie ma być atrakcyjne cenowo. Droższe od tradycyjnego dachu w chwili instalacji, ale z biegiem lat "nadpłata" będzie się zwracać, bo mieszkańcy zaoszczędzą na energii elektrycznej. Na stronie firmy znajdziemy kalkulator, który pomoże to wszystko wyliczyć. Czy można dzisiaj jasno powiedzieć, że to się opłaci? Myślę, że nie. Trzeba poczekać przynajmniej kilka lat, by zdobyć więcej danych. W bardziej słonecznych stanach czy krajach Śródziemnomorskich pewnie będzie to całkiem ciekawe rozwiązanie.

Ale znajdą się miejsca, gdzie nawet po kilku dekadach użytkowania dach nie da takich efektów, na jakie mógłby liczyć klient. Zresztą, sporą rolę będą tu także odgrywać ceny energii elektrycznej czy tempo rozprzestrzeniania się aut elektrycznych - przecież dla użytkownika pojazdów Tesli będzie to stacja paliw. Przypomnę w tym miejscu, że nowi klienci Tesli nie mogą już za darmo korzystać z superchargerów. Jeżeli zatem ktoś weźmie to wszystko pod uwagę i zdecyduje się na cały ekosystem amerykańskiego producenta, wyliczenia będą już wyglądać zupełnie inaczej. Na takich ludzi czeka pewnie firma.

Co z gwarancją i wytrzymałością? W kwestii "energetycznej" producent daje 30 lat. Ale gdy mowa o wytrzymałości, czas jest wydłużony do momentu, w którym... przestanie istnieć dom. Dobry chwyt marketingowy. Korporacja podkreśla, że dachówki są odporne na uszkodzenia, nie brakuje filmików z testami, które to wykazują. Jest zatem atrakcyjnie wizualnie, bezpiecznie i z dodatkową funkcją: domowej elektrowni.

Zainstalowanie takiego dachu ma trwać kilka dni, cały proces bierze na siebie firma. Pierwsi zamówienia mogą składać mieszkańcy Kalifornii, w kolejnych miesiącach oferta będzie kierowana do ludzi w innych stanach, od 2018 roku ma ruszyć międzynarodowa sprzedaż. Na wstępie dostępne będą dwa modele dachówek, potem dojdą dwa kolejne, z czasem oferta pewnie zostanie poszerzona. Z biegiem lat dachówki mogą być ulepszane, rosnąć powinna ich wydajność. A wraz ze wzrostem skali produkcji spadać może cena. Gdyby zatem rynek odpowiednio się nakręcił...

Solar Roof, czyli dach solarny kojarzyć będzie się teraz przede wszystkim z Teslą, ale sam pomysł nie pochodzi od tej firmy. Podobnie było z domowymi akumulatorami czy samochodami elektrycznymi. Sęk w tym, że korporacja Muska może to robić lepiej, atrakcyjniej wizualnie i przede wszystkim głośniej. Przez lata takie działanie charakteryzowało Apple: wymyślają koło na nowo i słychać głośne "wow". Chociaż ten produkt nie trafi prędko na większość domów, miną pewnie lata, nim się upowszechni (jeśli do tego dojdzie), to zwróci uwagę świata na rozwiązania tego typu. To wielki plus.

Na pierwszy rzut oka dachy wytwarzane przez Teslę nie różnią się od tych tradycyjnych. I to jest olbrzymi atut: właściciel domu nie musi instalować paneli słonecznych na dachu, w który zainwestował duże pieniądze, a który ma być atrakcyjny wizualnie, jeśli chce czerpać energię z promieni słonecznych: dachówka staje się po prostu panelem. Produkt składa się z trzech warstw, jedna to samo ogniwo, jest element nadający kolor i teksturę, wreszcie mamy wytrzymałe szkło chroniące taką płytkę.

Warto podkreślić, że cały dach nie będzie pokrywany dachówkami solarnymi - elementy z ogniwami zazwyczaj mają stanowić 30-40% powierzchni. Wynika to m.in. z zapotrzebowania na energię elektryczną w danym gospodarstwie czy zacienienia. Jeżeli jednak ktoś będzie miał większe potrzeby i możliwości, może pokryć nawet 2/3 dachu dachówkami solarnymi (dodam, że wizualnie nie różnią się one od tych bez ogniw). Trzeba tylko mieć na uwadze, że im więcej ogniw, tym wyższy koszt całej instalacji. A skoro już o pieniądzach mowa...

Elon Musk od dnia premiery powtarza, że to rozwiązanie ma być atrakcyjne cenowo. Droższe od tradycyjnego dachu w chwili instalacji, ale z biegiem lat "nadpłata" będzie się zwracać, bo mieszkańcy zaoszczędzą na energii elektrycznej. Na stronie firmy znajdziemy kalkulator, który pomoże to wszystko wyliczyć. Czy można dzisiaj jasno powiedzieć, że to się opłaci? Myślę, że nie. Trzeba poczekać przynajmniej kilka lat, by zdobyć więcej danych. W bardziej słonecznych stanach czy krajach Śródziemnomorskich pewnie będzie to całkiem ciekawe rozwiązanie.

Ale znajdą się miejsca, gdzie nawet po kilku dekadach użytkowania dach nie da takich efektów, na jakie mógłby liczyć klient. Zresztą, sporą rolę będą tu także odgrywać ceny energii elektrycznej czy tempo rozprzestrzeniania się aut elektrycznych - przecież dla użytkownika pojazdów Tesli będzie to stacja paliw. Przypomnę w tym miejscu, że nowi klienci Tesli nie mogą już za darmo korzystać z superchargerów. Jeżeli zatem ktoś weźmie to wszystko pod uwagę i zdecyduje się na cały ekosystem amerykańskiego producenta, wyliczenia będą już wyglądać zupełnie inaczej. Na takich ludzi czeka pewnie firma.

Co z gwarancją i wytrzymałością? W kwestii "energetycznej" producent daje 30 lat. Ale gdy mowa o wytrzymałości, czas jest wydłużony do momentu, w którym... przestanie istnieć dom. Dobry chwyt marketingowy. Korporacja podkreśla, że dachówki są odporne na uszkodzenia, nie brakuje filmików z testami, które to wykazują. Jest zatem atrakcyjnie wizualnie, bezpiecznie i z dodatkową funkcją: domowej elektrowni.

Zainstalowanie takiego dachu ma trwać kilka dni, cały proces bierze na siebie firma. Pierwsi zamówienia mogą składać mieszkańcy Kalifornii, w kolejnych miesiącach oferta będzie kierowana do ludzi w innych stanach, od 2018 roku ma ruszyć międzynarodowa sprzedaż. Na wstępie dostępne będą dwa modele dachówek, potem dojdą dwa kolejne, z czasem oferta pewnie zostanie poszerzona. Z biegiem lat dachówki mogą być ulepszane, rosnąć powinna ich wydajność. A wraz ze wzrostem skali produkcji spadać może cena. Gdyby zatem rynek odpowiednio się nakręcił...

Jak już wspomniałem, na razie jest to ciekawostka - zwłaszcza dla nas. Ale ta ciekawostka zwiastuje nowe rozwiązania w zakresie rozwoju energetyki. Ta ostatnia będzie rozpraszana, co nie tylko zmniejsza straty, ale też pozytywnie wpływa na środowisko. Dach wytwarzający energię, akumulator naścienny (z czasem może ogniwa instalowane bezpośrednio w ścianach) i samochód elektryczny w garażu? Ja to kupuję. Chociaż na razie nie dosłownie - za wysokie progi...

Jak już wspomniałem, na razie jest to ciekawostka - zwłaszcza dla nas. Ale ta ciekawostka zwiastuje nowe rozwiązania w zakresie rozwoju energetyki. Ta ostatnia będzie rozpraszana, co nie tylko zmniejsza straty, ale też pozytywnie wpływa na środowisko. Dach wytwarzający energię, akumulator naścienny (z czasem może ogniwa instalowane bezpośrednio w ścianach) i samochód elektryczny w garażu? Ja to kupuję. Chociaż na razie nie dosłownie - za wysokie progi...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu