Felietony

SNL Polska wzbudza kontrowersje i dzieli widzów. Mnie się podobało

Konrad Kozłowski
SNL Polska wzbudza kontrowersje i dzieli widzów. Mnie się podobało
33

Wczorajsza premiera SNL Polska udowodniła kilka rzeczy. Po pierwsze i najważniejsze - to nie jest program dla wszystkich i z tym trzeba się będzie pogodzić. Po drugie przed Showmax i zespołem odpowiedzialnym za polską edycję SNL jeszcze dużo pracy. Po trzecie potrzebujemy tego typu produkcji.

Piotr Adamczyk, pierwszy prowadzący w historii SNL Polska, rozpoczął odcinek od monologu, którego głównym tematem były kulisy scen z filmu Testosteron oraz jego teatralny występ, gdy... pękły mu spodnie, a on przez 3 godziny nie mógł zejść ze sceny. Choć widać było, że sprawia mu to sporą frajdę i uważam, że podjęto dobry wybór nominując go do tej roli, to nie udało się nie zauważyć, że delikatna trema i stres zrobiły swoje.

To dopiero pierwszy odcinek SNL Polska

Odrobina nerwowej atmosfery towarzyszyła tak naprawdę niemal całej ekipie przez cały odcinek. Cechami charakterystycznymi SNL są występy na żywo i zabójcze tempo, bo czasu na przygotowanie scenografii i/lub charakteryzacji do następnego skeczu jest niewiele. Dzięki temu, że amerykańskie SNL jest emitowane w telewizji, ekipa może złapać oddech w czasie dłuższych przerw reklamowych. Tych na Showmax brakuje... przynajmniej w tradycyjnej formie. Wyjściem z tej sytuacji okazały się reklamy nagrane wcześniej przez  zespół SNL (romocja środka ASAP pomagającego zmierzyć się z deadline'ami przez zwarcie pośladków oraz Braveranu do rozpalania konara) i podsumowując krążące po sieci opinie, to właśnie one okazały się najsłabszym punktem całego programu.

Sinusoida niezłych żartów przeplatanych nieudanymi dowcipami to dowód na to, że przełożenie formatu zza wielkiej wody na polskie realia nie jest łatwe. Ogólne założenia SNL nie są wszystkim znane i reakcja widowni w studiu, jak i widzów przed odbiornikami, była mieszana. Nietrafione gagi zostały przemilczane, choć zdarzało się, że te udane również umknęły uwadze publiczności. Moje przeczucia się sprawdziły i na scenie najlepiej wypadł Sebastian Stankiewicz, który najpierw wcielił się w Patryka Jakiego odwiedzającego Jarosława Kaczyńskiego (wejściowy skecz), a później w Grzegorza Latę goszczącego u Lewandowskich.

Nie będzie tematów tabu?

W pierwszym odcinku SNL Polska nie stroniono od tematów politycznych, co pokazuje, że twórcy zamierzają dobitnie komentować te wydarzenia w swoim programie - na jakim poziomie i z jaką skutecznością? Skecz przedstawiający rozterki Ryszarda "Petrusia Pana" Petru spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem, natomiast otwierający odcinek jarący Jarosław Kaczyński tylko dwu- lub trzykrotnie naprawdę rozbawił widzów. O tym, że SNL Polska nie zamierza się ograniczać i niektóre wydarzenia oraz nastroje w kraju zostaną sparodiowane, najlepiej pokazał segment z teleturniejem "Milion w narodzie", gdzie w roli graczy zobaczyliśmy... papieży. Do udanych należy też zaliczyć prezentację nowej opcji przejazdu Uber Taryfa m. in. z disco polo i światłami dyskotekowymi w Polonezie ze stereotypowym taksiarzem za kierownicą.

Niemałe emocje wzbudziła sekcja "Weekend update", czyli przegląd wydarzeń tygodnia w formie programu informacyjnego z przymrużeniem oka, lecz dosadnymi przytykami, przez co oberwało się między innymi Mateuszowi Kijowskiemu, prezydentowi Andrzejowi Dudzie, Pawłowi Kukizowi i Donaldowi Tuskowi. Były tematy czarnych protestów, ordynacji wyborczej i ustaw o sądzie najwyższym oraz KRS.

Jest dobrze, ale może być lepiej - na pewno będę oglądał

Biorąc pod uwagę całość programu i wszystkie istotne dla produkcji czynniki (wśród których na pierwszym miejscu znajdzie się fakt premiery na żywo) debiut zaliczę raczej do udanych, lecz ze sporym kredytem zaufania, o który tak prosił Adamczyk na samym wstępie. Specyfika SNL wymaga od aktorów i ekipy produkcyjnej "dotarcia się" w programach realizowanych na żywo - próby z pewnością nie oddają w całości tego, co czeka ich w sobotnie wieczory. Showmax zaplanował jeszcze trzy darmowe transmisje na YouTube i jest to jasny sygnał, że dał sobie cztery szanse na przekonanie widzów, którzy później mogliby wykupić subskrypcję

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu