Edukacja

Państwo wprowadza zakaz używania smartfonów w szkole. Będzie lepiej?

Maciej Sikorski
Państwo wprowadza zakaz używania smartfonów w szkole. Będzie lepiej?
88

Czy uczniowie powinni nosić ze sobą do szkoły telefony, w obecnych czasach najczęściej będą to smartfony? Zdania w tej kwestii są bardzo podzielone: część nauczycieli i rodziców stwierdzi, że dawniej bez tego sprzętu można było wytrzymać nie tylko 6-8 godzin, ale wręcz całą dobę (bo ich nie było), ich przeciwnicy będą przekonywać, że nie można się zamykać na nowinki, że argumenty w stylu "kiedyś było inaczej" są mizerne - nowoczesne narzędzia powinny być wykorzystywane w kształceniu i nie ma sensu walczyć z postępem. Kto ma rację? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Ale za jakiś czas przekonamy się, czym pachnie usunięcie inteligentnych telefonów ze szkół.

Smartfony, szerzej wszystkie telefony, mają zniknąć z francuskich szkół niższego stopnia. I to już od kolejnego roku szkolnego, a zatem od września 2018 roku. Tak zdecydowało ministerstwo edukacji, te zmiany będą forsowne dalej. Na dobrą sprawę, jest to rozszerzenie już obowiązujących przepisów: francuscy uczniowie nie mogą używać tej elektroniki podczas lekcji. Problem polega na tym, że spora część z nich nie stosuje się do zakazów i nauczyciele mają kłopot z utrzymaniem porządku. Pojawiła się zatem myśl, że jeśli smartfony zostaną zakazane w szerszym zakresie, sytuacja się poprawi.

W tym wszystkim chodzi nie tylko o spokój nauczycieli, ale też zachęcanie dzieci do rozwijania kontaktów "na żywo". Dawno nie byłem w szkole, ale teraz podobno uczniowie mają w trakcie przerw wzrok wbity w komórkę i nie słychać rozmów. I taki obrazek jest powszechny, nie dotyczy to wyłącznie Francji. Jeśli zatem smartfony znikną, zaczną się rozmowy, gry i zabawy wszelkiego typu. Będzie po prostu jak dawniej, głośno i sympatycznie, zniknie świat kreowany w serialach typu Black Mirror. Tak uważają zwolennicy zakazu.

Na tym etapie zapala się u mnie pierwsza lampka ostrzegawcza, bo pamiętam, że dawniej może i nie było smartfonów, ale ludzie siedzieli podczas przerw z gazetami czy książkami i też nie zawsze garnęli się do rozmów. A gry i zabawy nierzadko kończyły się rozbitą głową (blizny mam do dzisiaj), złamaną ręką albo szkolną aferą. Nie twierdzę, że zawsze było niebezpiecznie, lecz nie ma sensu idealizować przeszłości: jeśli teraz uczniowie siedzą spokojnie i przewijają palcem ekran, ma to swoje plusy.

W zakazie dostrzegam też problem organizacyjny i podążam tu śladem francuskich komentatorów: część dzieci, zapewne większość, i tak przyniesie telefon do szkoły, nierzadko na życzenie rodziców. Co zrobić z tą elektroniką? Uczniowie będą zdawać smartfony wchodząc do szkoły? Setki urządzeń znajdą się w jednej szafce? Kto będzie tego pilnował, odpowiadał za to, by na koniec dnia urządzenie trafiło do właściciela? Można się spodziewać pomyłek, kolejek, a nawet kradzieży, pojawi się nowe pole do konfliktów. To trudno zorganizować nawet w tych szkołach, w których każdy uczeń ma swoją szafkę. Kiepskim rozwiązaniem może się także okazać zagłuszanie tego sprzętu - wszak zrobienie z tego "cegły" przeczy zdrowemu rozsądkowi: to może być doskonałe narzędzie edukacyjne.

O tym wciąż zapominają przeciwnicy inteligentnych telefonów czy tabletów w szkołach: ten sprzęt może pomóc w nauce. Po co osobny kalkulator, skoro jest w telefonie? To samo z aparatem fotograficznym czy sprzętem do odtwarzania muzyki. W tym niewielkim urządzeniu po podpięciu do Sieci mamy encyklopedie, masę aplikacji, które przydadzą się na każdym przedmiocie. Nawet małe laboratorium można z tego zrobić. Jestem przekonany, że przy wykorzystaniu smartfona, da się ożywić lekcje historii, fizyki czy geografii, mniej osób powie, że umiera na nich z nudów albo nie rozumie nawet prostych rzeczy. To wszystko jest w zasięgu.

To, że smartfony mogą być przydatne, nie oznacza, iż uczniowie powinni z nimi siedzieć nieustannie - zarówno podczas lekcji, jak i przerw. Doskonale rozumiem obawy i argumenty zwolenników zakazu, nie wyobrażam sobie, że upominam co kilka minut część klasy, bo nie potrafią oderwać wzroku od małego ekranu. Czy zmiany forsowane we Francji okażą się skuteczne? Przekonamy się. Prędzej czy później kroki na tym polu będą musiały wykonać także inne państwa. Polski to nie ominie...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

hot