Ciekawostki technologiczne

Ta aplikacja na smartfona pozwala samodzielnie zbadać jakość spermy

Maciej Sikorski
Ta aplikacja na smartfona pozwala samodzielnie zbadać jakość spermy
25

Smartfony można wykorzystywać w przeróżny sposób, stanowią dzisiaj platformę dla wielu rozwiązań. Trafiałem już na projekty umożliwiające badanie wzroku czy układu oddechowego, sprawdzanie poziomu trzeźwości czy nawet mierzenia radioaktywności lub zawartości cukru w owocach. Ostatnio znalazłem kolejny ciekawy przykład: telefon z dodatkami i apka umożliwiające badanie nasienia. Wielu mężczyznom (parom), to może pomóc.

Seem, bo o tym rozwiązaniu mowa, nie jest produktem nowym, ma już ponad rok, ale trafiłem na ów pomysł dopiero parę dni temu, przyczyniła się do tego nagroda, jaką zgarnął projekt. Wyróżniono go w Cannes za niesztampowe podejście i kreatywność. Słusznie. Z czym konkretnie mamy do czynienia?

Zestaw składa się z niewielkiego pudełka oraz aplikacji, póki co współpracuje ona chyba wyłącznie z iOS. Co znajdziemy w pudełku? Kubek na spermę, przyrząd do jej przenoszenia oraz soczewkę, którą nakłada się na kamerę smartfona i w ten sposób zamienia w mikroskop. Proces jest dość prosty: nasienie trafia do kubka, tam musi chwilę odstać, potem próbka jest pobierana i trafia na soczewkę. Aplikacja robi swoje i filmuje plemniki, następnie je liczy i określa motorykę. Uzyskiwane są dane, które mogą się okazać bardzo przydatne. Trzeba przy tym zaznaczyć, że informacje są przekazywane w przystępny sposób - człowiek nie musi się znać na badaniu nasienia, wykresy spróbują mu to wyjaśnić.

Ktoś zada pytanie: po co to wszystko? Odpowiedź jest prosta: mężczyźni cierpią na bezpłodność lub mają okresowe problemy z nasieniem. Ale wielu z nich nie dopuszcza tej myśli do siebie, jeśli para nie może zajść w ciążę, za "winną" uznawana jest kobieta. I nierzadko poddaje się terapii, która nie przynosi rezultatów, bo... nie może. Mężczyźni nie przyjmują do wiadomości, że to z nimi może być coś nie tak, jednocześnie nie chcą się udać na badania. Onanizować się w szpitalu do kubka? To nie przejdzie.

Seem rozwiązuje sprawę o tyle, że badanie można przeprowadzić w domu, gdy będzie się na to gotowym, bez stresu i konieczności informowania świata o "problemach". Pojawiło się rozwiązanie przypominające test ciążowy, który też może być zastosowany w różnych okolicznościach przyrody, głównie w domu. Twórcy produktu, japońska firma Recruit Lifestyle Co., przekonują przy tym, że ich zestaw nie jest wyrocznią, ostatnią instancją - to wskaźnik, iż coś może być na rzeczy i należy udać się na bardziej szczegółowe badania. Dobrze, że aplikacja nie jest stawiana w roli alternatywy dla lekarza.

Dobra rzecz. Produkt, który odpowiada na realne potrzeby. Jeżeli działa tak, jak przekonują twórcy (a ponoć potwierdzają to wyniki), może pomóc wielu parom, przyspieszy lub ułatwi powiększenie rodziny. A wszystko za sprawą smartfona. Można drwić z tych urządzeń, ale tkwi w nich naprawdę wielki potencjał, pewnie jesteśmy dopiero na początku jego odkrywania i wykorzystywania. Mam nadzieję, że projektów podobnych do Seem będzie przybywać - na pomoc czekają miliony ludzi na świecie. Jednocześnie jest to wielka szansa dla dużych i małych firm. Jeśli macie pomysł na wykorzystanie smartfona w niecodzienny sposób, nie chowajcie go w szufladzie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu