Recenzja

Router bez antenek nie tylko do małego mieszkania? Sprawdzamy TP-LINK Archer C20i

Tomasz Popielarczyk
Router bez antenek nie tylko do małego mieszkania? Sprawdzamy TP-LINK Archer C20i
15

Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie router nie jest tylko bezdusznym urządzeniem, które najlepiej postawić gdzieś w kącie pokoju i o nim zapomnieć. Lubię jak dobrze wygląda, przyciąga wzrok i sprawia, że odwiedzający mnie znajomi rzucają pytania w stylu "a co to za cudo?". Taki właśnie jest Archer C2...

Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie router nie jest tylko bezdusznym urządzeniem, które najlepiej postawić gdzieś w kącie pokoju i o nim zapomnieć. Lubię jak dobrze wygląda, przyciąga wzrok i sprawia, że odwiedzający mnie znajomi rzucają pytania w stylu "a co to za cudo?". Taki właśnie jest Archer C20i, budżetowy router TP-Linka, który może stać się ozdobą salonu, pokoju, sypialni każdego użytkownika.

Archer C20i to sprzęt zupełnie inny niż opisywany w ubiegłym miesiącu TP-Link Archer D7. Tutaj otrzymujemy urządzenie o nieco węższych możliwościach, choć nieznacznie... Za to dużą różnicę robi cena - Tam płaciliśmy za router 500 złotych. Tutaj możemy go mieć za 150 złotych. To niebagatelna kwestia. A przypominam, że ciągle mówimy o urządzeniu pracującym w dwóch zakresach i wspierającym standardm 802.11 ac. Niemożliwe? A jednak.

Zawartość pudełka jest w tym przypadku standardowa. Poza samym urządzeniem znajdziemy kabel Ethernet, zasilacz, płytkę ze sterownikami oraz broszurki z instrukcją obsługi i innymi informacjami. Nic szczególnego - ogólnie przyjęty standard.

Ładniutki

To oczywiście kwestia gustu, ale dla mnie TP-Link Archer C20i jest urządzeniem wyjątkowej urody. Producent zdecydował się na pochyłą konstrukcję i wyposażył swój router w niewielką stopkę. W rezultacie powstał sprzęt, który przypomina trochę lusterko, z tym, że jest cały czarny i wykonany z matowego (tył) oraz błyszczącego (front i stopka) plastiku.

Na przodzie mamy jedynie logo producenta oraz rząd siedmiu świecących na niebiesko diod LED. Są one stosunkowo małe, wręcz subtelne - biorę to za zamierzone działanie, które ma spory wpływ na warstwę wizualną. Jedynie prawą krawędź zagospodarowano. W dość niewielkich odstępach umieszczone tutaj zostały przyciski zasilania, WPS (pełniący również funkcję resetu) i włączania/wyłączania modułu WiFi. Tutaj również znajduje się port USB 2.0. Urządzenie posiada funkcję serwera druku, więc z powodzeniem możemy tutaj podłączyć dowolną drukarkę. Niestety złącze jest tylko jedno, więc jeżeli zechcecie wykorzystać router jako sieciowy magazyn na dokumenty i podłączyć do niego pendrive'a, będziecie musieli posiłkować się HUB-em. Niestety nie sprawdzałem tego w praktyce, więc nie wiem, czy zdaje egzamin.

Poziome linie na tyle pełnią rolę otworów wentylacyjnych. Jest ich tutaj stosunkowo mało w porównaniu z niektórymi routerami, ale nie wpływa to jakoś szczególnie na kulturę pracy. Router nie nagrzewa się do niepokojących temperatur. Przez cały okres testów pozostawał letni.

W delikatnym wgłębieniu tuż nad stopką umieszczono zestaw złącz. Jest on raczej podstawowy. Mamy tutaj gniazdo DC-IN, jeden port WAN (niebieski) i cztery LAN (żółte). Nie są to niestety gigabitowe złącza. Szkoda też, że producentowi nie udało się tu gdzieś wcisnąć dodatkowego USB.

Warto zwrócić też uwagę na to, że urządzenie jest bardzo lekkie, a to sprawia, że po podłączeniu dużej liczby sztywnych kabli możemy mieć problem z utrzymaniem go w stabilnej pozycji. To są właśnie uroki nietuzinkowej konstrukcji. W klasycznej, poziomej postaci nie byłoby takich problemów, ale też router nie stałby wtedy tak stabilnie. Co więcej, mogłoby się to odbić też negatywnie na jakości sygnału. I tu docieramy do kolejnej kwestii. Jak pewnie zauważyliście, model ten jest całkowicie pozbawiony antenek. Jak do odbija się na zasięgu sieci bezprzewodowej?

Możliwości i wydajność

Liczę, że dożyję kiedyś chwili, kiedy panel administracyjny w routerach TP-Link będzie spolszczony. To popularna w Polsce marka, którą często wybierają użytkownicy początkujący i niezbyt zaznajomieni z sieciami komputerowymi. Dobrze, aby mogli samodzielnie konfigurować swoje urządzenie. Język angielski może stanowić tutaj pewną przeszkodę.

Sam panel nie różni się jakoś szczególnie od innych routerów tej marki. mamy zatem trzy kolumny: menu, część główną oraz panel z pomocą kontekstową. Znajdziemy tutaj kreator, który poprowadzi nas za rączkę przez konfigurację. Mamy również ustawienia dla poszczególnych sieci: zarówno 2,4 GHz jak i 5 GHz - nic nie stoi na przeszkodzie, by w razie potrzeby jedną dezaktywować. Co ciekawe, znajdziemy tutaj również mechanizmy typowe dla znacznie droższych routerów, a więc m.in. funkcję sieci gościnnej, której możemy ograniczyć uprawnienia do minimum.

Router dysponuje dużą liczbą funkcji związanych z portem USB. Możemy skonfigurować serwer druku, a nawet stworzyć serwer mediów lub serwer FTP, do którego uzyskamy dostęp z dowolnego miejsca na świecie z dostępem do sieci. Z innych istotnych funkcji, warto wymienić też mechanizmy kontroli rodzicielskiej, a także rozbudowane modułu zabezpieczające: podwójny firewall, przyznawanie dostępu po IP, zarządzanie regułami, a także harmonogram dostępu.

Router w teorii powinien nam zapewnić maksymalną przepustowość rzędu 733 Mb/s. Dotyczy to połączonej mocy sieci 2,4 GHz (802.11 n) i 5 GHz (802.11 ac). Jak jest w praktyce? Testowałem router za pomocą aplikacji dla Androida WiFi Speed Test. Do tego celu użyłem smartfona LG G2. Potem jeszcze ponowiłem testy z użyciem Samsunga Galaxy Tab S. Router był podłączony do serwera Asustor AS-302t z dwoma dyskami WD Red 4 TB. Poniżej zamieszczam wyniki z pierwszego z tych urządzeń:

W testach tuż przy routerze sprzęt spisywał się nieźle jak na swoją klasę, choć oczywiście do uzyskania teoretycznych 733 Mb/s było daleko. Co z testami w pomieszczeniu znajdującym się dwie ściany dalej (jakieś 20 metrów)?

W drugim przypadku wyniki są zauważalnie gorsze, ale nie aż tak, jakby można było przypuszczać. Szczególnie pozytywnie zaskoczyła mnie prędkość pobierania danych w paśmie 5 GHz. Za to wysyłanie danych trochę kulało - zarówno w paśmie 2,4 GHz jak i 5 GHz.

Z antenkami czy bez?

TP-Link Archer C20i to tak naprawdę router dla każdego. Oczywiście zakładając, że nie szukacie rozwiązania z wbudowanym modemem ADSL, bo tego tu nie znajdziecie. Za niespełna 150 złotych otrzymujemy urządzenie sieciowe, które będzie zdecydowanie ozdobą naszego pokoju. Jest to jednocześnie sprzęt o zaskakująco dużych możliwościach. Rozbudowane funkcje bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Funkcja sieci gościnnej, szereg możliwości zarządzania USB i kontrola rodzicielska, które w routerach za 150 złotych wcale nie są standardem. Oczywiście kryje się tutaj jeszcze masa innych mechanizmów, jak przekierowywanie portów, VPN, dynamiczny DNS. To jednak już raczej często spotykane pozycje. Ogółem na moje oko nie zabrakło niczego.

Zaskakująco nieźle sprzęt spisywał się również w testach. Nie jest to gadżet, który będzie w stanie jednocześnie strumieniować multimedia w jakości HD do kilku urządzeń - sam producent wyraźnie zaznacza to w dokumentacji. Niemniej z NAS-em, telewizorem, tabletem, dwoma smartfonami i Xboksem One radził sobie w sposób zadowalający (rzecz jasna nie jednocześnie). Nie było sytuacji, gdy połączenie z niewiadomych przyczyn było zrywane. Nie zaobserwowałem też żadnych innych anomalii. Za to szereg korzyści przyniosła przesiadka na 5 GHz w standardzie 802.11 ac. Szczególnie odczułem ją na smartfonie i tablecie. Mieszkając w bloku, czasem można się borykać z dużym natężeniem sieci 2,4 GHz i zapchanymi wszystkimi kanałami. Wyższa częstotliwość jest tutaj nieocenionym ratunkiem, a jak wykazały testy wcale nie odbija się jakoś znacząco na zasięgu (co jest dla mnie kolejnym zaskoczeniem, bo z technicznego punktu widzenia powinna).

Jeżeli zatem nie chcecie wydawać na router więcej niż 150 zł, a zależy Wam na sprzęcie ładnym oraz oferującym spore możliwości, to może być właśnie to, czego szukacie. Mnie taka budżetowa konstrukcja zdecydowanie przekonuje, choć nie ukrywam, że, biorąc pod uwagę liczbę urządzeń jakimi dysponuję, Archer D7 spisywał się zauważalnie lepiej - szczególnie, gdy nagle wszystkie sprzęty w jednym momencie chciały przesyłać dane.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

wifisiecirecrouteryTP-Link