Recenzja

Recenzja Rise of the Tomb Raider. Dla tej gry warto mieć Xboksa

Tomasz Popielarczyk
Recenzja Rise of the Tomb Raider. Dla tej gry warto mieć Xboksa
22

Kultowa seria gier z Larą Croft w roli głównej przechodziła ciężkie chwile aż do roku 2013, gdy studio Crystal Dynamics zdecydowało się na reboot. Tomb Raider był strzałem w dziesiątkę, grą ambitną, wciągającą i niesamowicie rozbudowaną. Rise of Tomb Raider to tytuł taki sam, a jednak zupełnie inny....

Kultowa seria gier z Larą Croft w roli głównej przechodziła ciężkie chwile aż do roku 2013, gdy studio Crystal Dynamics zdecydowało się na reboot. Tomb Raider był strzałem w dziesiątkę, grą ambitną, wciągającą i niesamowicie rozbudowaną. Rise of Tomb Raider to tytuł taki sam, a jednak zupełnie inny. Wszystkiego bowiem dostajemy tutaj więcej.

Więcej Lary, więcej craftingu, więcej ruin i artefaktów... Nawet czekanów do wspinaczki mamy więcej, bo dwa zamiast jednego. Dosłownie, Rise of Tomb Raider to taki Tomb Raider z 2013 roku podniesiony do kwadratu. Jednego jest mniej - platform, na których zagramy. Nowa część przygód Lary została bowiem czasowym tytułem na wyłączność dla konsoli Xbox One oraz Xbox 360. Dla fanów nie jest to dobra wiadomość, bo muszą uzbroić się w cierpliwość: pecetowcy do wiosny 2016, a posiadacze PS4 aż do kolejnej gwiazdki. Dla Microsoftu okazał się to jednak strzał w dziesiątkę. Dla tej gry zdecydowanie warto posiadać Xboksa. Albo przynajmniej pożyczyć, żeby nie czekać tych kilku miesięcy na koniec wyłączności.

Nowa Lara

Wydarzenia na wyspie, o których opowiadała poprzednia część gry odcisnęły na Larze piętno. Dziewczyna już nigdy nie wróciła do swojego dawnego życia. Swoją uwagę poświęciła kontynuacji pracy ojca, który poszukiwał mitycznego Boskiego Źródła. Niestety mężczyzna i jego przekonania o istnieniu nadprzyrodzonych mocy nigdy nie były traktowane poważnie, co finalnie doprowadziło do tragedii. Idąc tropem jego badań nasza bohaterka natyka się (znowu?) na fanatyków religijnych - organizację Trójca. Jak łatwo się domyślić, jedynym skutecznym argumentem w relacjach z nimi będą łuk i karabin maszynowy. Cała historia jest bardzo przyzwoicie napisana. W międzyczasie pojawia się kilka "twistów" fabularnych, a całość potrafi zaskoczyć nagłym zwrotem. Przekonująco wykreowane postaci z Larą na czele, charyzmatyczne czarne charaktery i domieszka magii oraz mistycyzmu sprawiają, że bardzo trudno oderwać się od konsoli.

Nasza rola zaczyna się w momencie, gdy Lara przedziera się przez zaśnieżone szczyty na dalekiej Syberii. W międzyczasie jednak twórcy zaserwowali kilka retrospekcji - w tym jedną osadzoną na słonecznym bliskim wschodzie. Nie jest zatem tak, że przez cały czas przyjdzie nam oglądać tylko i wyłącznie śnieg. Szczególnie, że twórcy starali się bardzo mocno urozmaicać scenerię, dodając opuszczone radzieckie bazy, podziemne labirynty, wioski tubylców itd. Jest tutaj naprawdę dużo miejsc do zwiedzenia.

Mimo, że od wydarzeń z jedynki minął zaledwie rok, nasza bohaterka dojrzała. Nie jest już tą naiwną, przerażoną dziewczyną z wyspy, która musi walczyć o przetrwanie. Nowa Lara sama dyktuje warunki. Jest zdeterminowana, zadziorna, uparta i zaskakująco pewna siebie. Lepiej radzi sobie z bronią, wspinaczką i akrobacjami, a przy tym jest równie wytrzymała na ból co ostatnio (a może nawet jeszcze bardziej). Jeżeli przyjmiemy, że opisywana gra opowiada o powstaniu tytułowego Tomb Raidera, to wydarzenia, w których weźmiemy udział są jakby ostatnim etapem tej przemiany, a może wręcz jej przypieczętowaniem.

Stary gameplay

Rozgrywka wygląda bardzo znajomo. Lara ma do dyspozycji teraz jednak nie jeden, a dwa czekany wspinaczkowe, co w pewnym stopniu zwiększa spektrum możliwości. Krótko mówiąc, stromych ścian i urwisk zobaczymy tutaj aż zanadto. Wróciły też charakterystyczne elementy, jak łuk, za pomocą którego możemy strzelać strzałami z liną, ognistymi strzałami, a teraz nawet zatruwającymi. Wszystko to dopełniają nowe elementy, jak lina do huśtania się między przepaściami. Nie brakuje przy tym dobrze znanych z jedynki elementów QTE. Jeżeli zatem graliście w poprzednią odsłonę, poczujecie się tutaj bardzo komfortowo. Sterowanie nie jest skomplikowane, ale można je jeszcze dopracować dzięki możliwości mapowania przycisków pada dostępnej na Xboksie od niedawna. Ja grałem na padzie Elite, więc mogłem podpiąć pod łopatki część funkcji, jak m.in. leczenie, tworzenie granatów czy amunicji.

Każda lokacja to dziesiątki elementów do znalezienia: surowce, materiały do ulepszania broni, artefakty, mapy, misje poboczne. W miarę zdobywania kolejnych starych przedmiotów, odczytywania malowideł czy oglądania plakatów Lara opanowuje w lepszym stopniu dany język. Dzięki temu może potem tłumaczyć tekst z obelisków, a to odblokowuje nowe znaczniki ze skarbami na mapie. W połączeniu z dziesiątkami innych atrakcji, a także grobowcami wyzwań, gdzie czekają na nas mniej lub bardziej wymagające łamigłówki czyni to nowego Tomb Raidera grą, w której zawsze jest coś do robienia.

Większym zmianom poddano walkę. Poprzednio Lara była jednoosobowym komandosem, który likwidował bez mrugnięcia okiem kilka oddziałów nieprzyjaciół. Tutaj również jest kilka etapów, w których dojdzie do bezpośredniej wymiany ogniwa i wówczas trup będzie słał się dość gęsto. Przez większość czasu działamy jednak po cichu i z finezją. Rzucamy butelki, by odwrócić uwagę wroga, zachodzimy go od tyłu, dusimy i wciągamy ciało w krzaki. Możemy też wspiąć się na drzewo i stamtąd zeskoczyć niczym członek zakonu asasynów na niczego nie spodziewającego się strażnika. Oczywiście nic też nie stoi na przeszkodzie, aby jednak zrobić zadymę - gra nie narzuca nam jednego słusznego stylu zabawy.

W przerwach od eksploracji i walki przyjdzie nam spędzać czas w obozach. Element ten również nie doczekał się żadnych rewolucyjnych zmian. W dalszym ciągu będziemy tutaj kupować nowe umiejętności, za punkty przyznawane wraz ze zdobywanie przez Larę doświadczenia. Podzielono je na trzy kategorie odpowiadające różnym stylom gry: brutalnemu, cichemu oraz nastawionemu na tworzenie przedmiotów. System craftingu w tej odsłonie został rozbudowany. Teraz bardzo ważnym jest, aby zbierać w trakcie przygody jak najwięcej surowców oraz polować na dzikie zwierzęta (niektóre z nich, te naprawdę groźne jak niedźwiedzie czy dzikie koty syberyjskie pozwalają nam uzyskać unikatowe materiały). Posłużą one bowiem nie tylko do ulepszania naszego wyposażenia, ale również tworzenia strzał i specjalnej amunicji. Lara potrafi wykonywać granaty, koktajle Mołotowa, a także zioła lecznicze. To kolejny dowód na to, jak bardzo dojrzała nasza bohaterka.

Zamiast klasycznego multiplayera twórcy zaimplementowali tutaj system rywalizowania oparty o rankingi. Mamy też do dyspozycji tryb wypraw, w którym możemy rywalizować w poszczególnych lokacjach z kampanii lub stworzyć własną misję z określonymi celami, a następnie sprawdzić, kto z naszych znajomych poradzi sobie w niej najlepiej. Tutaj pojawia się dość kontrowersyjny element - karty modyfikujące rozgrywkę. Otrzymujemy je za postępy w kampanii, ale możemy też kupować za zgromadzone w grze kredyty lub… prawdziwe pieniądze. Nie jest to jakoś szczególne inwazyjne. Przynajmniej z mojego punktu widzenia, bo system wypraw nie jest w połowie nawet tak wciągający jak główna historia.

Piękne widoki, przyzwoity dubbing

Rise of the Tomb Raider jest piękną grą. Twórcy mocno poprawili grafikę w stosunku do poprzedniej odsłony, która w momencie swojej premiery również czarowała pod tym względem. Modele postaci są bardzo dokładne. W szczególności dotyczy to samej Lary, która wygląda obłędnie. Zadbano nawet o takie detale, jak naturalny ruch włosów przy poruszaniu się.

Otoczenie również trzyma poziom. Widoki nierzadko zapierają dech. Każdą z lokacji starannie zaprojektowano. Pomieszczenia nie są puste - zdecydowaną większość z nich wypełniono dobrze dopasowanymi elementami. Gra świateł i cieni to prawdziwy majstersztyk. Uwagę przykuwają też detale, jak chociażby ślady, które Lara pozostawia w śniegu. To zdecydowanie jedna z ładniejszych produkcji TPP, w jakie obecnie możemy zagrać. Crystal Dynamics wycisnęło z Xboksa ostatnie soki.

Gra została całkowicie spolszczona. W rolę Lary Croft ponownie wcieliła się Karolina Gorczyca i ponownie dobrze się spisała. Pozostali lektorzy też wypadli dobrze, co pozwala mi ocenić dubbing bardzo pozytywnie. Jedynym, co odstraszało był ruch ust przystosowany do języka angielskiego. W wersji anglojęzycznej wygląda to fantastycznie, co dowodzi jak dużo pracy włożyli w to twórcy.

Jeżeli chodzi o pozostałe elementy udźwiękowienia, a więc wystrzały, eksplozje i im podobne, Rise of the Tomb Raider stoi na bardzo wysokim poziomie, czym nie ustępuje poprzedniej odsłonie. Przerywniki filmowe zostały wyreżyserowane z równie dużym rozmachem, więc porządne efekty są tutaj jak najbardziej niezbędne. To wszystko dopełnia świetna, klimatyczna muzyka. Dowodem na to, że Crystal Dynamics dało radę, niech będą dreszcze na plecach, które w trakcie ogrywania nowego Tomb Raidera czułem niejednokrotnie. Zresztą możecie sami się o tym przekonać, bo ścieżkę dźwiękową udostępniono bezpłatnie na SoundCloud.

https://soundcloud.com/crystaldynamics/rise-of-the-tomb-raider?in=crystaldynamics/sets/rise-of-the-tomb-raider-ost

Xbox exclusive'ami stoi

Rise of the Tomb Raider nie jest rewolucją. Twórcy słusznie wyszli z założenia, że skoro poprzednia odsłona ich gry została tak wysoko oceniona, nie będą kombinowali i po prostu dadzą nam więcej tego wszystkiego, co tam się sprawdziło. Taka też jest nowa gra z Larą - soczysta, intensywna i wypełniona po brzegi atrakcjami. Absolutnie najwyższa półka i godny następca pierwszego Tomb Raidera z 2013 roku.

Microsoft zrobił świetny interes, bo posiadacze Xboksów właśnie otrzymują w swoje ręce jedną z najlepszych gier tego roku. Przez kilka miesięcy na żadnej innej platformie w Rise of the Tomb Raider nie zagramy, a to może korzystnie odbić się na sprzedaży konsoli. Otóż nowa gra z Larą Croft jest zdecydowanie powodem, dla którego warto mieć Xboksa One.

A tak zupełnie na marginesie, recenzuję już kolejnego exclusive'a na XOne i kolejny raz jest to produkcja bardzo dobra. Forza 6 mnie oczarowała, zremasterowane Gears of War okazało najlepszym odgrzewanym kotletem tego roku, Halo 5 ma jeden z najlepszych multiplayerów na konsolach. Za rogiem natomiast czeka kompatybilność wsteczna, nowy dashboard, pad Elite. To naprawdę dobry okres dla posiadaczy Xboksów, co powinno być również widoczne po wynikach sprzedaży.

Kup Rise of the Tomb Raider w cdp.pl. Kliknij!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu