Komputery i laptopy

Recenzja NVIDIA Shield Android TV - zestaw, który czeka na swoją szansę

Konrad Kozłowski
Recenzja NVIDIA Shield Android TV - zestaw, który czeka na swoją szansę
28

Przed kilkoma dniami zakończył się dość długi proces podejmowania decyzji o wyborze ekosystemu i sprzętu, które według założeń miałyby znacząco poszerzyć możliwości mojego telewizora. Pod uwagę brałem tak naprawdę wszystkie dostępne na rynku rozwiązania, lecz ostatecznie padło urządzenie z platformą od Google. Nadarzyła się też okazja sprowadzenia jednego z nich, Shield TV od NVIDII, i tak od kilku dni moim telewizorem rządzi Android, a w dłoniach dzierżę naprzemiennie dedykowanego pilota i kontroler.

Nie Apple, nie Amazon. Google

Android TV nie zwrócił na siebie tak dużej uwagi, jaką przykuł nowy produkt Apple. Analogicznie sytuacja prezentuje się na rynku smartwatchy, gdzie debiut urządzenia firmy z Cupertino odbił się takim echem, o jakim każdy z producentów zegarków z Android Wear mógłby pomarzyć. Faktem jest jednak, że w obydwu tych przypadkach to propozycja Google zdecydowanie lepiej odpowiada moim potrzebom. Kwota jaką trzeba zapłacić za Apple TV nie wydaje mi się w pełni uzasadniona biorąc pod uwagę możliwości, które nam zaoferuje, a Amazon Fire TV nie jest niestety urządzeniem dedykowanym polskiemu użytkownikowi. Z całej trójki obecnie najlepiej prezentuje się w mojej ocenie właśnie Android TV, a Shield to aktualnie najlepsza sprzętowo propozycja na rynku. Gdy pojawiła się możliwość sprowadzenia całego zestawu zbyt długo nad tym nie myślałem.

W komplecie z przystawką, a właściwie mini-konsolą, sprzedawany jest kontroler. Nie wyróżnia się on wyglądem, choć nie sądziłem, że będzie tak komfortowo trzymało się go w dłoniach, gdy pierwszy raz wyjąłem go z pudełka. Niestety, osoby oczekujące po producencie obecności pilota w pudełku będą zawiedzone. Jest on dostępny oddzielnie, za dodatkową opłatą, ale jeśli miałbym w telegraficznym skrócie odpowiedzieć na pytanie czy warto dodać go do koszyka, bez zawahania odpowiem: tak. Na całe szczęście w zestawie nie zabrakło zasilacza, przewodu HDMI oraz kabla USB. Po ten ostatni sięgniemy chcąc podładować akumulatorki w pilocie czy kontrolerze, które współpracują z konsolą dzięki Wi-Fi Direct.

Nietuzinkowy design, moc i wielkie możliwości

Shield TV ciężko porównać do jakiejkolwiek innej przystawki TV. Projektując ten sprzęt wyraźnie widać, że NVIDIA nie wzorowała się na żadnym z konkurentów. Apple TV, Amazon Fire TV, Nexus Player i Roku mieszczą się w pewnych ramach tego, jak takie urządzenie powinno wyglądać. Cieszy mnie, że NVIDIA potraktowała tę sprawę zupełnie inaczej i przygotowała coś tak świetnie wyglądającego, a jednocześnie stającego się niemal niewidocznym, gdy umieścimy Shield TV na półce obok czy pod telewizorem. Co więcej, urządzenie może znajdować się także w pozycji wertykalnej, ale wtedy będziemy zmuszeni do kolejnego wydatku, ponieważ NVIDIA dedykowaną podstawkę postanowiła sprzedawać osobno. A wielka szkoda, bo smukła obudowa zasługuje na wyróżnienie i Sield TV prezentuje się wtedy jeszcze lepiej.

Wierzch urządzenia nie jest zupełnie płaski - kanciaste wyżłobienia robią dobre wrażenie, a pomieszanie wykończenia matowego z błyszczącym również przypadło mi do gustu. Logo producenta, znajdujące się w jednym z rogów frontowego panelu, reaguje na dotyk pozwalając na uruchomienie lub wyłączenie urządzenia, podobnie jak ledwo widoczny element na najbliższej krawędzi. W czasie działania wystający narożnik jest podświetlany na charakterystyczny zielony kolor dodając całości rewelacyjnego efektu. Co istotne, podświetlenie nie przeszkadza nawet w sytuacji, gdy Shield TV znajdzie się bardzo blisko ekranu, a w pomieszczeniu jest niemal ciemno, ponieważ poziomem jasności diody można manipulować. Muszę jednak wspomnieć o fakcie szybkiego rysowania się wspomnianej błyszczącej powierzchni.

Tylna krawędź to jedyne miejsce, gdzie umieszczono nie tylko niezbędne, ale i te dodatkowe, jak się później okazuje bardzo przydatne porty. Złącze zasilania i port HDMI nikogo nie zdziwią, podobnie jak dwa porty USB 3.0. Wyjątkiem będzie jednak port Ethernet, którego obecność jest w pełni uzasadniona (o tym później). Oprócz nich do naszej dyspozycji będą też złącze microUSB oraz slot na karty pamięci microSD. Niezależnie od tego, czy Shield TV ustawimy w pozycji poziomej czy pionowej, całe okablowanie może być po prostu niewidoczne, co dla wielu osób będzie bardzo ważną cechą urządzenia.

NVIDIA postanowiła nie pozostawić żadnych złudzeń co do tego, jakie zastosowanie jej produktu posiada najwyższy priorytet. Układ NVIDIA® Tegra® X1 z 256-rdzeniowym GPU w parze z 3 GB pamięciami są wystarczającą mocą do wszystkich zadań, które aktualnie powierzyć można temu urządzeniu. Dostępne w Google Play oraz Shield Hub gry nie mają żadnych problemów z płynnością działania, a aplikacje błyskawicznie wczytują swoją zawartość. Shield TV obsługuje rozdzielczość 4K, więc w momencie, gdy podłączymy sprzęt do odpowiedniego ekranu będziemy mogli nacieszyć oczy materiałami wideo i grami w ultra wysokiej rozdzielczości (oczywiście gdy tylko takowe powstaną i dotrą nad Wisłę). Nie mógłbym pominąć informacji o zaledwie 16 GB wbudowanej pamięci, ale możliwość rozszerzenia pamięci za pomocą pendrive’ów, dysków lub kart microSD nam to zrekompensuje. Dodam, że na rynku obecna jest droższa wersja posiadająca wbudowany dysk 500 GB, lecz z relacji użytkowników wynika, iż jest to model awaryjny i zdecydowanie lepiej jest wybrać tańszą edycję. Szczególnie z powodu możliwości, którą wprowadzi Android 6.0, czyli funkcji sformatowania karty pamięci, jako pamięci wewnętrznej z opcją instalacji gier czy aplikacji.

Pilot

Pomimo tego, że w zestawie z Shield TV dołączony jest kontroler, to pilot jest tym akcesorium, po które częściej sięgam. Jest on stworzony do obsługi aplikacji muzycznych czy VOD i zdecydowanie wyróżnia się na tle oferty konkurencji. Podłużna konstrukcja i wykonanie z aluminium czynią go bardziej odpornym na upadki od plastikowych pilotów. Moje pierwotne obawy co do komfortu obsługi tak smukłego pilota okazały się bezpodstawne po kilkunastu minutach spędzonych z nim w dłoni. NVIDIA umieściła w nim niemal wszystko, czego bym oczekiwał.

Na samym szczycie przedniego panelu znalazł się mikrofon, poniżej czterokierunkowy d-pad w postaci plastikowego kółka, przyciski “wstecz” i “home”, przycisk aktywujący funkcje głosowe oraz… zupełnie niewidoczny panel dotykowy odpowiadający za sterowanie poziomiem głośności. O jego obecności dowiedzieć się można tylko dzięki folii zabezpieczającej, na której producent zamieścił odpowiednie oznaczenie. Na dolnej krawędzi umieszczono dwa złącza - microUSB, gdzie podładujemy baterie w pilocie, oraz złącze mini-jack pozwalające podłączyć nasze słuchawki, co jest dla mnie niezwykle użyteczne. Czego zabrakło? Przycisków sterowania odtwarzaniem (play/pause oraz przewijanie w przód i w tył), które doceniłem w najtańszym pilocie od Amazonu do Fire TV Stick. Do ich absencji można przywyknąć i przestaje to przeszkadzać po kilku dniach, ale naprawdę zdziwiła mnie decyzja NVIDII o ich braku na pilocie o takich rozmiarach.

Kontroler/gamepad

NVIDIA Shield TV to sprzęt stworzony do grania, więc przygotowanie kontrolera oraz umieszczenie go w pudełku z mini-konsolą jest odpowiednio umotywowane. Przyznam, że na grafikach producenta i zdjęciach udostępnionych przez innych użytkowników kontroler nie wyglądał na takiego, jaki w rzeczywistości jest. Po wzięciu go do rąk od razu zorientujemy się, jak bardzo jest masywny. Nie przekłada się to na jego masę, którą porównać można do wagi kontrolera do Xbox One. Pad NVIDII nie posiada tak obłych kształtów, a dodany poniżej analogów touchpad znacząco zwiększył jego przednią powierzchnię. Kilkanaście sekund to maksymalny czas, który potrzebny jest na wygodne uchwycenie kontrolera, a wtedy zorientujemy się, że jego konstrukcja nie jest przypadkowa i faktycznie trzyma się go wygodnie i pewnie.

Co więcej, umieszczone obok siebie, a poniżej linii d-pada i czterech przycisków akcji analogi nie irytują mnie tak bardzo, jak te w gamepadzie od PS3 - przede wszystkim z powodu solidnych rozmiarów Shield-pada. W centrum przedniego panelu znalazły się cztery dotykowe przyciski. Ten z logiem producenta uruchomi kontroler, zaś trzy pozostałe pozwolą nawigować po Androidowym interfejsie Shield TV. Jak już wspomniałem, na przeciwległym końcu umieszczono panel dotykowy, a zaraz pod nim przyciski głośności. NVIDIA nie mogła zapomnieć o kolejnych czterech przyciskach niezbędnych podczas rozgrywki - L1, L2 i R1, R2 lub po prostu triggery oraz bumpery. Niestety, nie zrobiły one na mnie tak dobrego wrażenia jak reszta funkcji pada, szczególnie triggery, które kojarzą mi się z kontrolerami ze znacznie niższej półki (być może po prostu nazbyt przywykłem do tych w padzie dla Xbox One). Zgodnie z oczekiwaniami kontroler także naładujemy przy użyciu przewodu microUSB oraz podłączymy do niego dowolne słuchawki z wtyczką mini-jack, co, powtórzę się, okazuje się być nadzwyczaj przydatną funkcją.

Android TV

Moja decyzja o wskazaniu na Android TV była przede wszystkim umotywowana perspektywą rozwoju systemu, na którą spoglądam przez pryzmat obecnych jej możliwości. Apple postanowiło zmusić deweloperów do wspierania pilota z zestawu, jako głównego akcesorium do sterowania w grach, zaś Amazon Fire TV operuje na bazie odrębnego sklepu, więc nie brałem pod uwagę podwójnych zakupów tytułów na Androida. Telewizyjna platforma Googlersów jest też aktualnie najbardziej tolerancyjna pod względem przeróżnych manipulacji ze strony użytkownika, jak chociażby instalacja programów spoza sklepu. Nie ma z tym większych, a właściwe żadnych problemów, gdyż proces ten wygląda zupełnie tak samo, jak na smartfonie z Androidem. Do Shield TV wystarczy podłączyć pendrive z plikami APK i kolejno instalować aplikacje i gry. Niestety uruchomienie niektórych z nich będzie problematyczne, ponieważ całkowity brak wsparcia Android TV przez aplikację (nie dodanie odpowiedniego manifestu przez dewelopera) skutkuje brakiem skrótu do programu pośród innych “kafelków” na ekranie głównym. Wielokrotne odwiedzanie sekcji “Aplikacje” w ustawieniach systemu można znacząco skrócić siegając po zewnętrzny launcher.

W co zagramy?

Aktualnie za największą wadę Android TV uważam wąskie zasoby Google Play. Po pierwszym tygodniu przeglądania jego zawartości nie trudno dostrzec, że zainstalowaliśmy prawie wszystko, co mogłoby nas zainteresować. Na tle asortymentu App Store czy Google Play na smartfonach i tabletach jest to nawet odrobinę przytłaczające. Nie sposób jednak nie wspomnieć o tytułach, których koszt zakupu przekracza kwoty, do których przywykliśmy obcując z urządzeniami mobilnymi. Takie tytuły jak Star Wars KOTOR, trylogia Grand Theft Auto (III, Vice City i San Andreas) oraz odświeżone Chinatown Wars czy Hotline Miami przykują nas do ekranu na długi czas, lecz z powodu potrzeby ponownego przeżywania tych samych przygód oraz wysokich cen, na zakup warto zdecydować się tylko w okresie wyprzedaży.

A co z innymi, tańszymi lub darmowymi grami? Tutaj sytuacja prezentuje się dokładnie tak samo, jak w przypadku mobilnych sklepów i natrafić można na tytuły, które nas totalnie rozczarują (GT Racing, Modern Combat 5) oraz te, które wystarczająco nas zaintrygują i poświęcimy im więcej czasu (Dead Trigger 2, Xenowerk). Nie wszystkie dostępne w Google Play gry wymagają posiadania pada (takowe są odpowiednio oznaczone), lecz nie liczcie na to, że zwykłym pilotem wygodnie zagracie w coś lepszego niż Crossy Road. Na uwagę zasługuje usługa przygotowana przez NVIDIĘ, która pozwala na streamowanie standardowych gier z chmury lub naszego komputera, o ile posiadamy kartę graficzną tego samego producenta. Z tego właśnie powodu nie mam możliwości sprawdzenia lokalnego streamingu, lecz opisywana już przez nas szerzej usługa GeForce sprawdza się jak powinna (jedynym zarzutem wobec niej mogą być wysokie koszty, które trzeba ponosić).

Multimedia

Multimedia, czyli filmy oraz muzyka, to także silna strona systemu Android TV oraz Shield TV. Dzięki Plex możemy streamować zawartość naszego komputera bezpośrednio na ekran telewizora, a MX Player czy VLC zapewnią kompatybilność z większością istniejących plików wideo, które odtworzymy nawet z dysku zewnętrznego. Shield może też występować w roli Chromecasta, więc wszystkie kompatybilne z tą funkcją aplikacje mobilne (VOD.pl czy HBO Go) będą bezproblemowo współpracować. Na Android TV znajdziemy aktualnie dwie polskie aplikacje, VOD.pl od Onetu oraz TVP Stream, zaś dedykowane Android TV Player.pl, iPla czy TVP.pl dostępne są jedynie na telewizorach Sony (jeśli jeden z użytkowników uzyska pliki *.apk, to prawdopodobnie będą one działały także na Shield TV czy Nexus Playerze.

Tylko dla świadomych klientów

Zakup NVIDIA Shield Android TV jest dziś sporą inwestycją w produkt, który rozwinie skrzydła w bliżej nieokreślonej przyszłości, bo co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Sprzęt NVIDII zapewni nam jednak odpowiednio poziom wydajności na dłuższy czas i “jedynym”, co pozostanie w sferze naszych oczekiwań będą aktualizacje Android TV oraz poszerzanie się oferty Google Play o wspierające telewizyjną odmianę systemu aplikacje oraz gry. Kontroler oraz pilot komunikujące się za pomocą Wi-Fi direct działają wyśmienicie, przez co obsługa Shield jest czystą przyjemnością. Propozycja od NVIDII jest w mojej ocenie najlepszą na ten moment ofertą sprzętu z Android TV, choć cena może odstraszać niezdecydowanych - 199 dolarów za zestaw Shield z gamepadem oraz dodatkowe 49 dolarów za pilot czynią podjęcie decyzji niemałą zagwozdką (istnieje też promocja,w której pilot otrzymujemy gratis). Ja uważam, że sprzęt wart jest tych pieniędzy, o ile jesteśmy w pełni świadomi możliwości i (tymczasowych?) ograniczeń platformy Android TV.

Aktualizacja 07/06/2016: Nvidia Shield TV oficjalnie w Polsce będzie w sprzedaży od 20 czerwca. Wersja z 16 GB pamięci kosztować bęzie 899 złotych, zaś wyposażona w dysk o pojemności 500GB 1299 złotych.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu