Recenzja

Co byście zrobili, gdyby zostało Wam 60 sekund życia?

Artur Janczak
Co byście zrobili, gdyby zostało Wam 60 sekund życia?
15

W świecie zdominowanym przez wysokie rozdzielczości, mocne karty graficzne i potężne procesory wiele osób oczekuje, że kolejne gry będą przekraczać granice pod każdym możliwym względem. Kiedy jedni zachwycają się God of War, drudzy pokonują na swej drodze kolorowe postaci w Fortnite, inni czekają na coś zupełnie spoza schematu. Tutaj pojawia się Minit. Dość nietypowa produkcja, która stylistyką przypomina klasyki z NES-a czy Atari. Studio JW, Kitty, Jukio, and Dom postanowiło zaryzykować i przedstawić graczom swoje dzieło. Grę nietypową, z pomysłem na siebie. Sam byłem dość sceptyczny, biorąc do testów tę produkcję. Motywów retro ostatnimi czasy nie brakuje, a prawdziwych perełek jest tyle, co na lekarstwo. Dlaczego więc warto dać szansę Minit? Niedługo się dowiecie.

Zaklęte znalezisko

Gracz wciela się w bohatera, który znajduje miecz. Brzmi znajomo, prawda? Nie jest to jednak byle jaki miecz. Przedmiot ten okazuje się mieć złą moc, przez którą protagonista może żyć zaledwie sześćdziesiąt sekund, a potem umiera. Nie na zawsze. Po tym czasie budzi się ponownie w swoim domu i ma kolejną szansę. Musi zdjąć z siebie klątwę. Zadanie to może zająć mu zaledwie minutę. Dokładnie tyle będziecie mieli do dyspozycji, odkrywając kolejne elementy układanki. Nie liczcie na drogowskazy i proste podpowiedzi.

Minit nie da Wam jasnej odpowiedzi, jak pozbyć się zaklętego miecza. Droga do wolności nie będzie łatwa, więc trzeba uzbroić się w cierpliwość i dużo eksperymentować. Część z naszych działań będzie miała status permanentny. Dlatego po “odrodzeniu” dane postaci, miejsca i przedmioty nie znikną. Taki rodzaj mechaniki okazał się szalenie satysfakcjonujący. Chcąc dotrzeć do celu, należy sprawdzać dosłownie wszystko. Jeżeli chcemy się pozbyć danych przeszkód, to musimy wzmocnić bohatera. Jak to zrobić? Wystarczy udać się do baru i wypić kawę. Pytając wszystkich o pomoc, można uzyskać jakieś wskazówki, ale niektóre postaci tak wolno mówią, że przed końcem pogawędki będziemy ponownie w domu ze zresetowanym licznikiem.

Interaktywny Minit

Świat jest przepełniony różnymi przedmiotami i mechanikami. Odkrywanie, jak to wszystko działa okazało się najlepszym punktem tej produkcji. Gracz wręcz chce eksperymentować, bawić się w odkrywcę i poznawać coraz to nowsze rzeczy. Nie wiadomo, czy zwykły znak drogowy może nam pomóc, czy lepiej jest wykonać dla kogoś jakieś zadanie. Atrakcji tutaj nie brakuje, podobnie jak samego główkowania. Niby czujemy się trochę jak w The Legend of Zelda, ale tutaj jakby ten świat w pewien sposób żył, a nasze poczynania zmieniają go. Mamy realny wpływa na to, jak będzie prezentowała się dana lokacja za kolejne 60 sekund. Warto dodać, że nie ma jednej utartej ścieżki. Do danych miejsc można dotrzeć na kilka sposobów, co daje spore pole do popisu. Jedni będą zbierać monety, aby kupić przedmiot pomocniczy od handlarza, drudzy natomiast sprawdzą każdy zakamarek i odnajdą ukryte przejście. Minit posiada w sobie masę tajemnic, choć na poznanie ich czasu jest niewiele. Studio JW, Kitty, Jukio, and Dom miało naprawdę dobry pomysł na swoją grę, a przejście jej raz to nie koniec zabawy.

Czasu wciąż za mało...

Pierwsze podejście może zająć od 2 do 4 godzin, w zależności od tego, jak gramy. Nie trzeba wykonać wszystkich zadań, aby uwolnić protagonistę od złego miecza. Najwytrwalsi będą mogli skorzystać z trybu New Game+, który zmienia zasady w świecie Minit. Nie dość, że czas życia zostaje skrócony do 40 sekund, to na dodatek masa rzeczy ulega zmianie. Sprzedawcy nagle podwyższają ceny, dotarcie do danej lokacji będzie wymagało posiadania artefaktu, który za pierwszym razem można było znaleźć prawie pod koniec całej przygody. Odkryte drogi i rozwiązania nagle okażą się nieskuteczne. Dostajemy więc nowe wyzwania, którym trzeba będzie sprostać. Twórcy ukryli w swojej grze naprawdę wiele, a odkrycie całości nie będzie takie proste. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, abyście to Wy poznali wszystkie tajemnice.

Nie ma gier idealnych

Prosty wizualnie Minit zachwyca. Nie tylko za sprawą samej mechaniki. Muzyka idealnie wpada w ucho, a sam tytuł jest przy tym wszystkim bardzo zabawny. Wersja na PS4 została zlokalizowana na nasz język i nie brakuje w niej wielu ciekawych anegdot i żartów. Barwne postaci nie raz doprowadzą Was do łez. Ktoś dobrze wiedział, jak zatrzymać odbiorcę przy telewizorze. Nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia z produkcją idealną. Sami widzicie, że wizualnie trzyma poziom klasyków sprzed 25-30 lat. Ścieżka dźwiękowa może i dla mnie jest przyjemna, ale część osób woli bogatszy repertuar rodem z Wiedźmina. Do tego wszystkiego, Minit ogólnie zbyt długi nie jest. Nie każdy zdecyduje się na drugie podejście, więc po trzech godzinach dla kogoś takiego zabawa się skończy. Mamy więc ciekawy produkt ale dla określonego odbiorcy.

Minit sprawił mi wiele radości. Jeżeli chcecie powrócić do dawnych lat, porozwiązywać zagadki i znaleźć drogę do fabryki, gdzie można oddać przeklęty miecz, to kupujcie śmiało. Gra nie jest droga, a możliwe, że skradnie Wasze serca. Ze mną się udało.

Werdykt: 8/10

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu