Recenzja

Sprawdziłem, jak pracuje się na gamingowym laptopie z Nvidia Max-Q. Test komputera Hyperbook SL950VR

Paweł Winiarski
Sprawdziłem, jak pracuje się na gamingowym laptopie z Nvidia Max-Q. Test komputera Hyperbook SL950VR
5

Laptopy gamingowe służą do grania i to ich podstawowe zastosowanie. Kiedy jednak wpadł mi w ręce smukły Hyperbook SL950VR z Nvidia Max-Q postanowiłem zabrać go też na zagraniczne targi i sprawdzić, jak radzi sobie w roli sprzętu do pracy - zarówno do pisania, jak i montowania filmów.

Hyperbook SL950VR - wygląd i wykonanie

Hyperbook SL950VR to bez wątpienia najładniejszy laptop polskiej firmy. Aluminiowa obudowa jest smukła i rzuca się to w oczy od razu po wyciągnięciu sprzętu z pudełka. Dwa lata temu testowałem 13-calowy model Hyperbook G3 i ewidentnie widać, że finalna jakość wykonania sprzętów producenta poszła mocno do przodu. Jednocześnie Hyperbook w modelu SL950VR zachował umiar, co w kategorii sprzętów gamingowych nie udaje się wszystkim. Urządzenie prezentuje się elegancko, nie ma więc wstydu z wyciągnięciem go na biznesowym spotkaniu.

Przyjemna w użytkowaniu klawiatura posiada trzystopniowe podświetlenie RGB, którego kolor można dostosować używając zainstalowanej aplikacji. Klawisze osadzone są nisko, klawiatura jest cicha i miękka. Płytka dotykowa natomiast duża, matowa i nie sprawia problemów z detekcją ruchu. Nie jest to oczywiście poziom laptopów Apple, ale nie czułem dyskomfortu zapominając zabrać ze sobą myszki. W lewym górnym rogu płytki zdecydowano się umieścić czytnik linii papilarnych. Za dźwięk odpowiedzialne są dwa głośniki umieszczone pod ekranem, a do ich obsługi możecie użyć oprogramowania Sound Blaster Connect od firmy Creative. Nie pomoże to jednak za bardzo, głośniki są zwyczajnie słabe, podobnie jak dźwięk, który generują. Pozostają więc słuchawki. Duży minus, to sprzęt mobilny, który powinien sprawdzać się przy odtwarzaniu multimediów.

Bez wątpienia imponująca jest ilość portów w obudowie komputera. Mamy tu 2x USB 3.1 typu C, 3x USB 3.0, 2 x Mini Display port 1.3, 1x HDMIv 1 x 2-w-1 Audio jack (Słuchawki/ S/PDIF), 1x Wyjście słuchawkowe, 1x RJ-45 i 1x Gniazdo zasilania. Doliczcie do tego czytnik kart 6w1 (Czytnik kart 6 w 1 - MMC / RSMMC - SD / mini SD / SDHC / SDXC up to UHS-ll), oraz modem LTE. Kamera do wideorozmów ma 2mpx, poza wspomnianym czytnikiem linii papilarnych otrzymacie też Kensington Lock.

 

Hyperbook SL950VR posiada ekran o przekątnej 15,6 cala i matrycę IPC, za którą stoi firma LG. Ekran oferuje maksymalną rozdzielczość FullHD, matryca jest matowa (za czym osobiście nie przepadam), są jednak osoby, które docenią takie rozwiązanie, szczególnie pod kątem odbijania światła. Odwzorowanie kolorów jest dobre, podobnie jak kontrast - biel wydaje się być trochę chłodna.

Specyfikacja Hyperbook SL950VR

Testowany przeze mnie komputer posiadał procesor Intel Core i7-7700HQ (14nm, 2.8GHz, DDR4 2400MHz, 6MB Smart cache, TDP: 45W), 16 GB pamięci RAM (obsługa do 32 GB) oraz karty graficzne NVIDIA GeForce GTX 1070 Max-Q 8GB+Intel HD 630. 120 GB dysk SSD wspierany był przez 1TB z klasycznym HDD.

Jak się gra na komputerze Hyperbook SL950VR?

Dobrze, choć trzeba pamiętać, że zamontowana w komputerze karta graficzna Nvidia GTX 1070 Max-Q nie osiągnie tych samych rezultatów, co normalny mobilny GTX 1070 (mówi się o spadku wydajności rzędu 20%). W Grand Theft Auto 5 na bardzo wysokich detalach i w rozdzielczości 1920x1080 sprzęt wyciągał średnio od 45 do 50 klatek, choć zdarzały się lokacje gdzie framerate spokojnie utrzymywał się na równym poziomie 50 klatek. 50 klatek spokojnie udało się też osiągnąć W Wiedźminie 3: Dziki Gon na ustawieniach ultra w rozdzielczości 1920x1080. Odpowiedź na pytanie, czy da się komfortowo grać na Hyperbooku SL950VR jest więc prosta - tak.

 

 

A jak z temperaturą Hyperbooka SL950VR?

Już przy odbieraniu testowego komputera usłyszałem, że pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć i przy takich podzespołach oraz takiej grubości obudowy, wysokie temperatury będą dokuczliwe. Doskonale to rozumiem i chwilę potem miałem w dłoniach jeden z laptopów Alienware z dwoma wielkimi „wydechami”. Sprzęt z logo kosmity ma więc gdzie odprowadzać ciepło, Hyperbook SL950VR nie i niestety to czuć.

Najchłodniejsze pozostają okolice gładzika - tam, gdzie kładzie się nadgarstki (szczególnie po prawej stronie), dlatego na pierwszy rzut oka zatrzymującego się na obudowie ciepła nie czuć. Im bliżej ekranu tym cieplej, temperaturę czuć już niestety na klawiszach, najcieplejszy jest lewy górny róg, w okolicach lewego zawiasu. Wysokie temperatury podczas intensywnej pracy to niestety największy minus laptopa Hyperbook SL950VR i odczuwałem dyskomfort trzymając go na kolanach. Dobrym rozwiązaniem jest zastosowanie jakichś podkładek pod obudowę, właśnie w miejscu gdzie sprzęt grzeje się najbardziej. Uniesienie okolic zawiasów kilka centymetrów nad biurko sprawia, że cyrkulacja powietrza jest lepsza i ciepło trochę lepiej uchodzi. Jeśli jednak szukacie laptopa, który nie nagrzewa się mocno, omijajcie SL950VR. Nie ma natomiast dramatu jeśli chodzi o głośność obciążonego komputera. Nie wyje jak helikopter i proste pomiary głośności wykazały wartości w okolicach 45 decybeli przy dużym obciążeniu pracą.

Smukły wygląd oznacza małą baterię i 55 Wh daje o sobie znać podczas grania - kiedy Hyperbook SL950VR był odłączony od zasilacza, bateria podczas grania nie wytrzymywała nawet godziny. Zdecydowanie lepiej było podczas typowo „biurowej” pracy - przeglądania stron, pisania, słuchania muzyki czy oglądania filmów. Tu spokojnie dało się wyciągnąć 5 godzin bez kombinowania z ustawieniami oszczędzania energii.

Jak się pracuje na komputerze Hyperbook SL950VR?

Tym razem skupiłem się przede wszystkim na pracy i Hyperbook SL950VR idealnie trafił w targi IFA. Leżąc w plecaku towarzyszył mi podczas wycieczek po targach, wyciągałem go w pressromie do pisania i montowania filmów w Adobe Premiere Pro CC. Ciężko pracował również w hotelu, gdzie dociążałem go renderem filmów mając nadzieję, że uda się ogarnąć wszystko przed wyjściem na hale. Jak się sprawdził w roli sprzętu do pracy? Świetnie. Jak wspomniałem - nie był ciężki, z baterią waży 1,9 kilograma, a jest na tyle smukły (380 mm x 249 mm x 18.6 mm), że wsuwałem go w ten sam plecak, w którym na ogół noszę swojego rMBP 13.

Różnica mocy między tymi dwoma sprzętami była jednak kosmiczna i jeśli chodzi o czasy renderów czy płynność pracy na Adobe Premiere Pro CC mógłbym się przesiąść się na ten sprzęt bez mrugnięcia okiem. Gorzej niestety sprawa wyglądała ze stabilnością aplikacji, choć tu nie znalazłem winowajcy. Premierka potrafiła zaliczać zwisy przy imporcie plików (co na żadnym innym komputerze mi się jeszcze nie przytrafiło), potrafił zawisnąć również sam Windows 10 - co ciekawe, nie miało to moim zdaniem bezpośredniego związku z temperaturą, nie zawsze bowiem przytrafiało się przy dużym obciążeniu. Przyjmijmy jednak, że obwinię za to system, a nie komputer.

Werdykt

Bez wątpienia największym plusem jest smukłość, rozmiar i kompaktowość Hyperbook SL950VR w kontekście jego mocy. Oczywiście na wyjazdach nie był tak wygodny jak 13-calowy rMBP, ale schodziłem z nim hale targowe IFA 2017 i nie czułem się zmęczony. Jednocześnie miałem odpowiedni zapas mocy, by montować wideo zarówno w pressroomie, jak i hotelu, nie zastanawiając się, czy Adobe Premiere Pro CC zablokuje mi komputer podczas renderu. Po kilku tygodniach z Hyperbook SL950VR mogę śmiało stwierdzić, że to najlepszy komputer tego producenta, a przy okazji fajny sprzęt, choć ma swoje wady. Największą jest bez wątpienia temperatura, jaką urządzenie osiąga podczas intensywnej pracy. Może nie poparzy, ale o komforcie pracy na kolanach nie ma mowy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu