Felietony

Przyszłość e-commerce to word-of-mouth, czyli Pinterest to przeżytek czas na Luvocracy

Krzysztof Wąsowski
Przyszłość e-commerce to word-of-mouth, czyli Pinterest to przeżytek czas na Luvocracy
3

Pinterest to jeden z portali społecznościowych, którego potęga marketingowa do tej pory nie została dokładnie sprecyzowana. Zasadniczo cały szum wokół Pinteresta jest dość ciekawy, szczególnie, że ten portal daje jedynie możliwość tworzenia ciekawych zbiorów obrazków, przepisów czy miejsc, które pla...

Pinterest to jeden z portali społecznościowych, którego potęga marketingowa do tej pory nie została dokładnie sprecyzowana. Zasadniczo cały szum wokół Pinteresta jest dość ciekawy, szczególnie, że ten portal daje jedynie możliwość tworzenia ciekawych zbiorów obrazków, przepisów czy miejsc, które planujemy odwiedzić. Luvocracy to startup, który de facto bazuje na idei Pinteresta, jednak odbiega od jego marzycielskości i stawia na urzeczywistnieniu tego co przypinamy poprzez zakupienie tego co prezentuje przypinany obrazek.

Luvocracy to startup, który pochodzi z San Francisco czyli z pewnego zagłębia innowacji i błyskotliwych pomysłów. Jesienią ubiegłego roku rozpoczął on pierwsze testy beta, a początkiem tego roku ujrzał światło dzienne.

Jak już nadmieniłem sam pomysł, na którym bazuje Luvocracy jest mocno zbliżony do tego, który prezentuje dobrze wszystkim znany Pinterest - na możliwości przypinania różnego rodzaju zdjęć do swojej tablicy. Jednak jego twórcy poszli o krok dalej. Jak wszyscy chyba dobrze wiemy, social media uwypukliły fakt, że najbardziej ufamy poleceniom naszych znajomych i ludziom, którzy wyznaczają trendy. Właśnie na tym oparli swój pomysł twórcy tego startupu. Jako, że ponad 92% ankietowanych przyznaje się do tego, że dokonało zakupu po usłyszeniu pochlebnej opinii od swoich znajomych to pomysł jaki prezentuje Luvocracy ma duże szanse na realny sukces.

Samo działanie tego startupu, a może raczej portalu społecznościowego jest bardzo proste. Podobnie jak na Pinterescie, użytkownicy Luvocracy mogą do swoich tablic przypinać różnego rodzaju zdjęcia produktów, zaczynając od tych najbardziej prozaicznych czyli kosmetyków, a kończąc na różnego rodzaju gadżetach w postaci smart fonów oraz gadających lodówek od Samsunga. Oczywiście mogą także repinować pewne zdjęcia czyli przepinać je z tablic innych znajomych lub tastemakerów (to określenie dla trendseterów/blogerów), marek czy sklepów. Idąc dalej, każdy kto znajdzie ciekawy produkt w sklepie internetowym może dodać go  do swojej tablicy dzięki specjalnie przygotowanemu plug-inowi do jego przeglądarki WWW.

Miałem okazję zamienić kilka słów via Skype z twórcami tego startupu. Christine Martinez, współzałożycielka Luvocracy stwierdziła, że ludzie chcą mieć miejsce, w którym znajdą wszystkie produkty, które kupili ich znajomi, tak by nie musieli przeglądać Facebooka, Twittera i ich szukać. Zasadniczo wszyscy ufamy swoim znajomym i wiemy, że jeżeli chwalą się jakimś świeżo zakupionym produktem to oznacza, że go polecają co skłania nas do zakupu. Luvocracy jest właśnie takim miejscem, gdzie każdy może znaleźć produkty polecane przez jego znajomych. Dodatkowo każdy sam może tworzyć swoje listy „zakupów”, które dzielą się na te, które wszyscy widzą na naszej tablicy i na te ukryte, którymi nie chcemy się chwalić ;)

Oczywiście wiele z tych wymienionych funkcji ma już Pinterest, jednak Luvocracy ma trochę inny model biznesowy, a raczej podejście do swoich użytkowników. Samemu wiele razy zdarzyło mi się, że przeglądając Pinteresta znalazłem jakiś produkt, który chciałem mieć. Jednak po przejściu na stronę, na której znajdował się obrazek okazywało się, że produkt został już dawno wycofany ze sprzedaży, co powodowało u mnie zawód. No właśnie, Pinterest nie jest idealny, bo stwarza pewną barierę, której nie da się przeskoczyć, a która zwiększa ciśnienie krwi u osób, gdy chcą kupić dany produkt, a okazuje się, że jest on od dawna wycofany ze sprzedaży.

Luvocracy usuwa tę barierę poprzez brak możliwości dodawania zdjęć produktów, które nie są w sprzedaży. Prostymi słowy, w Luvocracy znajdziemy tylko produkty, które fizycznie możemy kupić, które leżą gdzieś na półce magazynu i czekają aż ktoś je kupi. Wydaje mi się, że dzięki temu startup ten może zyskać szybko duże grono aktywnych użytkowników.

Oczywiście opcja przypinania produktów, które można rzeczywiście kupić to tylko jedna z zalet jakie posiada Luvocracy. Kolejną jest to, że użytkownicy mają możliwość zarabiania na tym portalu. Generalnie chodzi o to, że jeżeli ktoś (z naszych znajomych lub ich znajomych) kupił produkt, który my poleciliśmy przez Luvocracy i został przekierowany do sklepu bezpośrednio z tego portalu, to mamy możliwość otrzymania kilku procent z kwoty, którą użytkownik zapłacił za ten produkt. Czyli zarabiamy na poleceniach, a raczej na zakupach, które ktoś dokonał na podstawie naszych poleceń. Trochę to skomplikowane i zakładam, że sam zarobek będzie niewielki, ale to ciekawa opcja zachęcenia użytkowników do korzystania z portalu.

Przyznam szczerze, że Luvocracy bardziej przypadł mi do gustu niż Pinterest. Jestem zwolennikiem porządku na stronach WWW, a zbytni chaos mnie męczy (patrz Pinterest). Luvocracy prezentuje się prosto, schludnie i wręcz pedancko bez zbędnego chaosu małych, średnich i dużych obrazków. Jest po prostu ładnie i przejrzyście.

Niestety nigdzie nie udało mi się znaleźć statystyk z informacjami o ilości aktywnych użytkowników, sami twórcy też nie byli skorzy do zdradzania tych danych. Podczas rozmowy tajemniczo powiedzieli, że od startu udało im się pozyskać już kilka tysięcy aktywnych userów. Trudno więc powiedzieć, jak ten pomysł się przyjął na terenie USA.

Nie wiem jak do końca sklasyfikować ten startup. Z jednej strony pomysłem, modelem i wyglądem przypomina Pinteresta jednak do końca nim nie jest. Warto zaznaczyć, że celuje on w trochę inną grupę docelową niż sam Pinterest, z którego teoretycznie mieli korzystać ludzie, którzy szukają inspiracji i nowych ciekawych rzeczy. Luvocracy to z założenia portal dla ludzi, którzy przede wszystkim szukają ciekawych produktów do kupienia i liczą się z opinią swoich znajomych. Sama platforma to dość innowacyjne w mojej opinii podejście do e-commercu bazującego na word-of-mouth, a możliwe, że właśnie tak w przyszłości będziemy dokonywać większość zakupów.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

ecommerce