Google

Project Aura od Google. Znacie to, ale w starej odsłonie - czas na nowe otwarcie

Maciej Sikorski
Project Aura od Google. Znacie to, ale w starej odsłonie - czas na nowe otwarcie
13

Jakiś czas temu zacząłem robić listę nieudanych projektów Google. Sporo mają tego na koncie, część totalnie pogrzebana, część pewnie czeka ten los, ale z niektórymi próbują nadal, podtrzymują je przy życiu. W tej ostatniej grupie znajdziemy Project Glass. Słynne okulary zaliczyły wejście smoka w rok...

Jakiś czas temu zacząłem robić listę nieudanych projektów Google. Sporo mają tego na koncie, część totalnie pogrzebana, część pewnie czeka ten los, ale z niektórymi próbują nadal, podtrzymują je przy życiu. W tej ostatniej grupie znajdziemy Project Glass. Słynne okulary zaliczyły wejście smoka w roku 2012, lecz potem było tylko gorzej. Ostatecznie zdecydowano się na nowe otwarcie. Wrócono do projektowania, pomajstrowano przy zespole, zadano chyba świeże pytania. A przy okazji postanowiono wszystko to na nowo nazwać...

Miłe złego początki

Pamiętacie słynną premierę Google Glass? Helikopter, spadochrony, rowery - Google zrobiło takie widowisko, że ludzie musieli być oczarowani. Zwłaszcza, że już kilka kwartałów wcześniej zaczęło się podgrzewanie atmosfery wokół okularów. Tu jakieś zdjęcie, tam film, tu wywiad, tam pierwsze wrażenia ludzi, którzy mieli już okazję przetestować. Wymarzony start dla nowego produktu. Sęk w tym, że do prawdziwego startu było jeszcze daleko - Google pochwaliło się produktem, o którym ciężko powiedzieć, że był dopracowany.

Przez kolejne kwartały temat wywoływał spore emocje i to na różnych płaszczyznach, ale zainteresowanie okularami słabło. Wynikało to z ceny, niedociągnięć (delikatnie mówiąc) technologicznych/technicznych, kontrowersji, braku jasnego przekazu do kogo jest skierowany ten sprzęt i jakie daje korzyści. Posypało się. Z wielkiego wow zrobiło się wielkie hehe. Sergey Brin najmocniej chyba kojarzony z tym urządzeniem, mógł marszczyć brwi. A wraz z nim mogli to robić akcjonariusze krzyczący, że korporacja znowu wywala pieniądze w błoto.

Totalna klapa? Zdecydowanie pospieszono się z premierą, zbyt pochopnie i optymistycznie założono, że świat to kupi w podanej formie albo przynajmniej będzie głośno krzyczał, że Google pokazało coś wspaniałego. Nie, tu emejzing skończył się szybko. Firma dostała nauczkę. I to jest pozytyw. Szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę, iż projektu nie pogrzebano całkowicie. Postanowiono spróbować jeszcze raz. Teraz już bez pośpiechu, z konkretnymi wytycznymi, z egzekutorami na pokładzie, z wiedzą, że nie musi być kolorowo.

Ludzie z Amazona i Aura

Podejrzewam, że trzeciego podejścia, takiego od podstaw, nie będzie, więc albo teraz albo w ogóle. A wracam do tematu, ponieważ w mediach krąży informacja dotycząca "Project Aura" funkcjonującego w ramach Google. Ten twór ma się zajmować okularami i pozostałym wearable. Prawdopodobnie nie będzie wydzielany poza firmę i nie doczeka się swojej litery w ramach Alphabet. Przynajmniej na razie - nie wiadomo, co wydarzy się w przyszłości. Przecież okulary mogą jeszcze zyskać na popularności. Należy też pamiętać o pozostałym wearable - zastanawia to, czym jeszcze może się zajmować ten zespół.

Pytanie intryguje chociażby w kontekście doniesień na temat nowych pracowników Google. Część z Was pamięta pewnie wpis, w którym dzieliłem się informacjami o zwolnieniach z Amazonie. Konkretnie w komórce odpowiedzialnej za opracowywanie nowych urządzeń i technologii: Lab126. Korporacja robiła czystki po wygaszeniu projektu Fire Phone, ich ofiarami prawdopodobnie padło też kilka innych pomysłów. Część zwolnionych nie musiała długo czekać na ponowne zatrudnienie - przygarnęło ich Google. Internetowy gigant zgarnął tych ludzi, bo po prostu potrzebuje inżynierów czy też zależało mu na osobach z konkretnym doświadczeniem? Można zakładać, że w pracowniach Google Aura rzeczywiście podejmuje się więcej tematów niż Glass.

Twardy orzech do zgryzienia

Im dłużej myślę o nowych okularach, Glass 2.0, tym bardziej nie mogę sobie wyobrazić, co i jak zespół może zmienić, by tym razem był sukces. Spadnie cena, poprawiona zostanie wydajność baterii, sprzęt stanie się bardziej atrakcyjny wizualnie (chyba?) i... czy to wystarczy? Ludzie nagle przestaną odnosić się do tego z wrogością? Nie napiszę, że to była norma, ale sporo mówiło się o barierze psychologicznej tworzonej przez ten sprzęt. Tony Fadell, szef firmy Nest, którego zadaniem jest dowieźć produkt, ma trudny orzech do zgryzienia. Ale podobno sam zgłosił się do tego zadania, wiec może wymyślił, jak zmazać złe wrażenie i dokonać nowego, mocnego otwarcia.

Na razie konkretów na temat nowych produktów i ich premier brak. Paradoksalnie jest to dobra informacja - wcześniej było sporo szumu i skończyło się to źle. Może teraz praca wre i zobaczymy coś, co wbije nas w fotele, a po kilku miesiącach nie stwierdzimy, że to jednak naciągany pomysł. Łatwo nie będzie, ale jeśli chce się zmieniać rzeczywistość, o czym mówiono przy okazji pierwszych okularów, to trzeba pamiętać, że w takich przypadkach poprzeczka prawie zawsze wisi wysoko.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

google glasswearable