Ciekawostki technologiczne

Programista klął jak commitował. Ubawisz się do łez!

Jakub Szczęsny
Programista klął jak commitował. Ubawisz się do łez!
24

Są czasami takie momenty w życiu, że człowiekowi brakuje już cierpliwości - do siebie, do kolegi, do dziecka, do kogokolwiek. Albo do rzeczy martwej - samochodu, komputera, telefonu. Można też wyjść z siebie, bo świat jest skonstruowany nie tak, jak powinien. Wtedy, z bezsilności i braku możliwości zmiany takiego stanu rzeczy nie pozostaje nam nic innego, jak wrzasnąć w bólu...

O ja... pafnuczę?

Hej, dobrze wiem, że pomyśleliście o czymś zupełnie innym. Spokojnie, ja również myślałem o nieco innym, mniej dyplomatycznym stwierdzeniu. Ludzie przeklinają i przeklinać będą - sam przeklinam całkiem sporo (prawdopodobnie nie jest to coś, czym należy się chełpić). Klnę, bo lubię, bo sytuacja tego wymaga, bo wypowiedź brzmi tak, jak tego chcę. Są takie sytuacje przecież, że zdanie nie obędzie się bez "pani lekkich obyczajów".

 

O ja... pafnuczę?

Hej, dobrze wiem, że pomyśleliście o czymś zupełnie innym. Spokojnie, ja również myślałem o nieco innym, mniej dyplomatycznym stwierdzeniu. Ludzie przeklinają i przeklinać będą - sam przeklinam całkiem sporo (prawdopodobnie nie jest to coś, czym należy się chełpić). Klnę, bo lubię, bo sytuacja tego wymaga, bo wypowiedź brzmi tak, jak tego chcę. Są takie sytuacje przecież, że zdanie nie obędzie się bez "pani lekkich obyczajów".

 

Tytuł mówi o programistach - czyli osobnikach, którzy w powszechnym rozumieniu są raczej nudni, zajmują się niezrozumiałymi dla przedstawicieli innych grup rzeczami i w dodatku - mają swój świat i swoje kredki. Zawód programisty udało mi się ostatnio pokazać Wam z nieco innej strony i super, że taki tekst powstał. Jeżeli zastanawiacie się dalej, czy programista to rzeczywiście człowiek, to popatrzcie tylko na to. Tak, to człowiek z krwi i kości, a w dodatku całkiem nieźle klnie.

 

Ten bot Microsoftu zbiera wszystkie publiczne commity z GitHuba i robi z nich tweety. Efekt? Cyrk na kółkach, ja padłem pod biurko

Dobra duszyczka Antyweba - Agnieszka podrzuciła ten temat w wewnętrznym komunikatorze tuż po południu. Poczytałem, obadałem i już wiedziałem, że ten poniedziałek nie może się skończyć źle. Stężenie "fucków" w wiadomościach tego bota (co ciekawe, stworzonego przez inżyniera Microsoftu!) jest spore - podobnie jak poziom absurdu, który tam panuje. Pokazałem to konto kilku znajomym programistom i stwierdzili, że tak - to kwintesencja tego, jak pisze się kod. Jest fajnie, jak działa. Ale jak przestaje działać, to zaczyna się dramat, grożenie rzeczom, wyklinanie i płacz.

 

Tak właśnie - zwyczajny twitterowy bot o dumnej nazwie Developers Swearing (@gitlost) skanuje GitHuba w poszukiwaniu publicznych commitów, w których znajduje się przekleństwo. Codziennie pojawia się około 10 takich wpisów. Programiści - jak widać mają całkiem niezłe poczucie humoru i nawet z największego projektowego dramatu mogą zrobić całkiem niezłą komedię. Jedyne, czego żałuję to to, że nie ma commitów z języka polskiego. Bardzo chętnie zobaczyłbym, jak polscy programiści reagują na to, że coś nie działa. W sumie, to jestem w stanie sobie to wyobrazić - choć programistą nie jestem, za każdym razem, gdy coś nie działa solidnie bluzgam i grożę, że "sikierkę wezmę" i zrobię z tym porządek.

 

Tak, wiem, to całkiem bezużyteczny bot. Nie robi nic pożytecznego, zajmuje tylko miejsce w cyberprzestrzeni i czasami nawet nie jest śmieszny

Ale mimo wszystko idzie mu całkiem dobrze. Co ciekawe, działa od 2013 r. i jeżeli bardzo się nudzicie dzisiaj wieczorem, to możecie zobaczyć, co programistom nie poszło i jak na to reagowali. Tak w ramach smutnego bądź co bądź poniedziałku. Dobrego wieczoru! :)

Tytuł mówi o programistach - czyli osobnikach, którzy w powszechnym rozumieniu są raczej nudni, zajmują się niezrozumiałymi dla przedstawicieli innych grup rzeczami i w dodatku - mają swój świat i swoje kredki. Zawód programisty udało mi się ostatnio pokazać Wam z nieco innej strony i super, że taki tekst powstał. Jeżeli zastanawiacie się dalej, czy programista to rzeczywiście człowiek, to popatrzcie tylko na to. Tak, to człowiek z krwi i kości, a w dodatku całkiem nieźle klnie.

 

O ja... pafnuczę?

Hej, dobrze wiem, że pomyśleliście o czymś zupełnie innym. Spokojnie, ja również myślałem o nieco innym, mniej dyplomatycznym stwierdzeniu. Ludzie przeklinają i przeklinać będą - sam przeklinam całkiem sporo (prawdopodobnie nie jest to coś, czym należy się chełpić). Klnę, bo lubię, bo sytuacja tego wymaga, bo wypowiedź brzmi tak, jak tego chcę. Są takie sytuacje przecież, że zdanie nie obędzie się bez "pani lekkich obyczajów".

 

Tytuł mówi o programistach - czyli osobnikach, którzy w powszechnym rozumieniu są raczej nudni, zajmują się niezrozumiałymi dla przedstawicieli innych grup rzeczami i w dodatku - mają swój świat i swoje kredki. Zawód programisty udało mi się ostatnio pokazać Wam z nieco innej strony i super, że taki tekst powstał. Jeżeli zastanawiacie się dalej, czy programista to rzeczywiście człowiek, to popatrzcie tylko na to. Tak, to człowiek z krwi i kości, a w dodatku całkiem nieźle klnie.

 

Ten bot Microsoftu zbiera wszystkie publiczne commity z GitHuba i robi z nich tweety. Efekt? Cyrk na kółkach, ja padłem pod biurko

Dobra duszyczka Antyweba - Agnieszka podrzuciła ten temat w wewnętrznym komunikatorze tuż po południu. Poczytałem, obadałem i już wiedziałem, że ten poniedziałek nie może się skończyć źle. Stężenie "fucków" w wiadomościach tego bota (co ciekawe, stworzonego przez inżyniera Microsoftu!) jest spore - podobnie jak poziom absurdu, który tam panuje. Pokazałem to konto kilku znajomym programistom i stwierdzili, że tak - to kwintesencja tego, jak pisze się kod. Jest fajnie, jak działa. Ale jak przestaje działać, to zaczyna się dramat, grożenie rzeczom, wyklinanie i płacz.

 

Tak właśnie - zwyczajny twitterowy bot o dumnej nazwie Developers Swearing (@gitlost) skanuje GitHuba w poszukiwaniu publicznych commitów, w których znajduje się przekleństwo. Codziennie pojawia się około 10 takich wpisów. Programiści - jak widać mają całkiem niezłe poczucie humoru i nawet z największego projektowego dramatu mogą zrobić całkiem niezłą komedię. Jedyne, czego żałuję to to, że nie ma commitów z języka polskiego. Bardzo chętnie zobaczyłbym, jak polscy programiści reagują na to, że coś nie działa. W sumie, to jestem w stanie sobie to wyobrazić - choć programistą nie jestem, za każdym razem, gdy coś nie działa solidnie bluzgam i grożę, że "sikierkę wezmę" i zrobię z tym porządek.

 

Tak, wiem, to całkiem bezużyteczny bot. Nie robi nic pożytecznego, zajmuje tylko miejsce w cyberprzestrzeni i czasami nawet nie jest śmieszny

Ale mimo wszystko idzie mu całkiem dobrze. Co ciekawe, działa od 2013 r. i jeżeli bardzo się nudzicie dzisiaj wieczorem, to możecie zobaczyć, co programistom nie poszło i jak na to reagowali. Tak w ramach smutnego bądź co bądź poniedziałku. Dobrego wieczoru! :)

Ten bot Microsoftu zbiera wszystkie publiczne commity z GitHuba i robi z nich tweety. Efekt? Cyrk na kółkach, ja padłem pod biurko

Dobra duszyczka Antyweba - Agnieszka podrzuciła ten temat w wewnętrznym komunikatorze tuż po południu. Poczytałem, obadałem i już wiedziałem, że ten poniedziałek nie może się skończyć źle. Stężenie "fucków" w wiadomościach tego bota (co ciekawe, stworzonego przez inżyniera Microsoftu!) jest spore - podobnie jak poziom absurdu, który tam panuje. Pokazałem to konto kilku znajomym programistom i stwierdzili, że tak - to kwintesencja tego, jak pisze się kod. Jest fajnie, jak działa. Ale jak przestaje działać, to zaczyna się dramat, grożenie rzeczom, wyklinanie i płacz.

 

O ja... pafnuczę?

Hej, dobrze wiem, że pomyśleliście o czymś zupełnie innym. Spokojnie, ja również myślałem o nieco innym, mniej dyplomatycznym stwierdzeniu. Ludzie przeklinają i przeklinać będą - sam przeklinam całkiem sporo (prawdopodobnie nie jest to coś, czym należy się chełpić). Klnę, bo lubię, bo sytuacja tego wymaga, bo wypowiedź brzmi tak, jak tego chcę. Są takie sytuacje przecież, że zdanie nie obędzie się bez "pani lekkich obyczajów".

 

Tytuł mówi o programistach - czyli osobnikach, którzy w powszechnym rozumieniu są raczej nudni, zajmują się niezrozumiałymi dla przedstawicieli innych grup rzeczami i w dodatku - mają swój świat i swoje kredki. Zawód programisty udało mi się ostatnio pokazać Wam z nieco innej strony i super, że taki tekst powstał. Jeżeli zastanawiacie się dalej, czy programista to rzeczywiście człowiek, to popatrzcie tylko na to. Tak, to człowiek z krwi i kości, a w dodatku całkiem nieźle klnie.

 

Ten bot Microsoftu zbiera wszystkie publiczne commity z GitHuba i robi z nich tweety. Efekt? Cyrk na kółkach, ja padłem pod biurko

Dobra duszyczka Antyweba - Agnieszka podrzuciła ten temat w wewnętrznym komunikatorze tuż po południu. Poczytałem, obadałem i już wiedziałem, że ten poniedziałek nie może się skończyć źle. Stężenie "fucków" w wiadomościach tego bota (co ciekawe, stworzonego przez inżyniera Microsoftu!) jest spore - podobnie jak poziom absurdu, który tam panuje. Pokazałem to konto kilku znajomym programistom i stwierdzili, że tak - to kwintesencja tego, jak pisze się kod. Jest fajnie, jak działa. Ale jak przestaje działać, to zaczyna się dramat, grożenie rzeczom, wyklinanie i płacz.

 

Tak właśnie - zwyczajny twitterowy bot o dumnej nazwie Developers Swearing (@gitlost) skanuje GitHuba w poszukiwaniu publicznych commitów, w których znajduje się przekleństwo. Codziennie pojawia się około 10 takich wpisów. Programiści - jak widać mają całkiem niezłe poczucie humoru i nawet z największego projektowego dramatu mogą zrobić całkiem niezłą komedię. Jedyne, czego żałuję to to, że nie ma commitów z języka polskiego. Bardzo chętnie zobaczyłbym, jak polscy programiści reagują na to, że coś nie działa. W sumie, to jestem w stanie sobie to wyobrazić - choć programistą nie jestem, za każdym razem, gdy coś nie działa solidnie bluzgam i grożę, że "sikierkę wezmę" i zrobię z tym porządek.

 

Tak, wiem, to całkiem bezużyteczny bot. Nie robi nic pożytecznego, zajmuje tylko miejsce w cyberprzestrzeni i czasami nawet nie jest śmieszny

Ale mimo wszystko idzie mu całkiem dobrze. Co ciekawe, działa od 2013 r. i jeżeli bardzo się nudzicie dzisiaj wieczorem, to możecie zobaczyć, co programistom nie poszło i jak na to reagowali. Tak w ramach smutnego bądź co bądź poniedziałku. Dobrego wieczoru! :)

Tak właśnie - zwyczajny twitterowy bot o dumnej nazwie Developers Swearing (@gitlost) skanuje GitHuba w poszukiwaniu publicznych commitów, w których znajduje się przekleństwo. Codziennie pojawia się około 10 takich wpisów. Programiści - jak widać mają całkiem niezłe poczucie humoru i nawet z największego projektowego dramatu mogą zrobić całkiem niezłą komedię. Jedyne, czego żałuję to to, że nie ma commitów z języka polskiego. Bardzo chętnie zobaczyłbym, jak polscy programiści reagują na to, że coś nie działa. W sumie, to jestem w stanie sobie to wyobrazić - choć programistą nie jestem, za każdym razem, gdy coś nie działa solidnie bluzgam i grożę, że "sikierkę wezmę" i zrobię z tym porządek.

 

O ja... pafnuczę?

Hej, dobrze wiem, że pomyśleliście o czymś zupełnie innym. Spokojnie, ja również myślałem o nieco innym, mniej dyplomatycznym stwierdzeniu. Ludzie przeklinają i przeklinać będą - sam przeklinam całkiem sporo (prawdopodobnie nie jest to coś, czym należy się chełpić). Klnę, bo lubię, bo sytuacja tego wymaga, bo wypowiedź brzmi tak, jak tego chcę. Są takie sytuacje przecież, że zdanie nie obędzie się bez "pani lekkich obyczajów".

 

Tytuł mówi o programistach - czyli osobnikach, którzy w powszechnym rozumieniu są raczej nudni, zajmują się niezrozumiałymi dla przedstawicieli innych grup rzeczami i w dodatku - mają swój świat i swoje kredki. Zawód programisty udało mi się ostatnio pokazać Wam z nieco innej strony i super, że taki tekst powstał. Jeżeli zastanawiacie się dalej, czy programista to rzeczywiście człowiek, to popatrzcie tylko na to. Tak, to człowiek z krwi i kości, a w dodatku całkiem nieźle klnie.

 

Ten bot Microsoftu zbiera wszystkie publiczne commity z GitHuba i robi z nich tweety. Efekt? Cyrk na kółkach, ja padłem pod biurko

Dobra duszyczka Antyweba - Agnieszka podrzuciła ten temat w wewnętrznym komunikatorze tuż po południu. Poczytałem, obadałem i już wiedziałem, że ten poniedziałek nie może się skończyć źle. Stężenie "fucków" w wiadomościach tego bota (co ciekawe, stworzonego przez inżyniera Microsoftu!) jest spore - podobnie jak poziom absurdu, który tam panuje. Pokazałem to konto kilku znajomym programistom i stwierdzili, że tak - to kwintesencja tego, jak pisze się kod. Jest fajnie, jak działa. Ale jak przestaje działać, to zaczyna się dramat, grożenie rzeczom, wyklinanie i płacz.

 

Tak właśnie - zwyczajny twitterowy bot o dumnej nazwie Developers Swearing (@gitlost) skanuje GitHuba w poszukiwaniu publicznych commitów, w których znajduje się przekleństwo. Codziennie pojawia się około 10 takich wpisów. Programiści - jak widać mają całkiem niezłe poczucie humoru i nawet z największego projektowego dramatu mogą zrobić całkiem niezłą komedię. Jedyne, czego żałuję to to, że nie ma commitów z języka polskiego. Bardzo chętnie zobaczyłbym, jak polscy programiści reagują na to, że coś nie działa. W sumie, to jestem w stanie sobie to wyobrazić - choć programistą nie jestem, za każdym razem, gdy coś nie działa solidnie bluzgam i grożę, że "sikierkę wezmę" i zrobię z tym porządek.

 

Tak, wiem, to całkiem bezużyteczny bot. Nie robi nic pożytecznego, zajmuje tylko miejsce w cyberprzestrzeni i czasami nawet nie jest śmieszny

Ale mimo wszystko idzie mu całkiem dobrze. Co ciekawe, działa od 2013 r. i jeżeli bardzo się nudzicie dzisiaj wieczorem, to możecie zobaczyć, co programistom nie poszło i jak na to reagowali. Tak w ramach smutnego bądź co bądź poniedziałku. Dobrego wieczoru! :)

Tak, wiem, to całkiem bezużyteczny bot. Nie robi nic pożytecznego, zajmuje tylko miejsce w cyberprzestrzeni i czasami nawet nie jest śmieszny

Ale mimo wszystko idzie mu całkiem dobrze. Co ciekawe, działa od 2013 r. i jeżeli bardzo się nudzicie dzisiaj wieczorem, to możecie zobaczyć, co programistom nie poszło i jak na to reagowali. Tak w ramach smutnego bądź co bądź poniedziałku. Dobrego wieczoru! :)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu