Konsole

Problemów z Nintendo Switch jest dużo więcej, niż być powinno. Co nie zagrało?

Kamil Świtalski
Problemów z Nintendo Switch jest dużo więcej, niż być powinno. Co nie zagrało?
40

Problem goni problem. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że największym kłopotem Nintendo Switch będzie stosunkowo mały wybór gier na start. Jeszcze przed premierą pojawiły się jednak pierwsze wieści o problemach z synchronizacją Joy-Conów... a po tym jak urządzenie trafiło na sklepowe półki, kłopotów zaczęło przybywać.

Mimo że konsola sprzedaje się naprawdę dobrze — i okazała się dla firmy jednym z najlepszych startów w jej historii, to kolejne kłopoty wyrastają jak grzyby po deszczu. Paweł pisał wczoraj o martwych pikselach w Nintendo Switch — i to, na dobrą sprawę, nic dziwnego. Wiele urządzeń miewa takie problemy. Nie wszystkie firmy jednak podchodzą do sprawy z podobną arogancją, mówiąc, że to nie defekt — a specyfika technologii, z której korzysta.

Dwa kontrolery, wiele problemów

Kolejnym kłopotliwym aspektem wydają się być Joy-Cony. Z jednej strony — przedstawiające nową technologię i nieco inaczej podchodzące do tematu standardowych kontrolerów. Z drugiej —  o kilku problemach wiadomo od początku. Nintendo przedstawiło nawet kilka porad, w których podpowiada jak zapobiegać problemom z synchronizacją — ale to po prostu omijanie przeszkód, a nie ich rozwiązywanie. Wszystko wskazuje bowiem na to, że za błędy odpowiada umieszczenie anteny. Użytkownicy skarżą się także na kłopoty z przyciskami (wielokrotne wydawanie polecenia mimo jednego wciśnięcia) oraz wykrywaniem Joy-Cona np. w trybie stacjonarnym. Jest to o tyle dziwne, że kiedy ten wpięty jest do konsoli — działa bez problemu.

Kłopotliwe okazały się także mocowania dla kontrolerów — tzw. strapy. Przede wszystkim ich odczepianie jest problematyczne od startu — wymaga użycia siły i nie działa tak, jak byśmy tego oczekiwali. Ale to jeszcze nie koniec. Bowiem akcesoria nie mają żadnych blokad, które uniemożliwiłyby ich niepoprawne zamontowanie...

Stacja dokująca rysuje konsolę

Stacja dokująca w świecie elektroniki nie jest żadną nowością — z takich rozwiązań korzystamy od lat. Tym razem jednak znowu do gry wchodzi fatalny projekt urządzenia. Mówi się, że to niektóre partie — ale przez złe wyprofilowanie... rysują urządzenie przy wkładaniu doń. A kiedy jesteśmy już przy docku, to warto także wspomnieć o tym, że konsola w nim lubi się nagrzać — na tyle, że odklejają się od niej oficjalne folie ochronne renomowanych producentów, m.in. HORI. Sprawa jest o tyle ciekawa, że obecnie stacje dokujące jako osobne produkty zniknęły z oferty w oficjalnym, amerykańskim, katalogu.

Co egzemplarz, to inny problem

W przypadku konsoli z której ja korzystam, kłopotem jest również stopka, której zadaniem jest podtrzymywanie urządzenia, gdy chcemy wykorzystać konsolę jako niewielki, przenośny, ekran bez podłączania do niej kontrolerów. Sam element wydaje się być niezwykle delikatnym. I choć z powierzonym zadaniem radzi sobie nienagannie, to nie wpina się do konsoli — przez co korzystając z niej w trybie przenośnym non-stop wisi w powietrzu i odstaje.

W sieci pojawiły się też całe zastępy narzekań i materiałów o tym, jak egzemplarze rozsiane po całym świecie zaliczały kolejne błędy i wtopy. Jedne zawieszały się tuż po włączeniu, inne — serwowały cały zestaw bugów na ekranie, albo wyjątkowo hałaśliwy wentylator. Użytkownicy skarżą się też na migoczący ekran, brak kontroli nad jasnością ekranu, Najgorsze jest to, że w wielu przypadkach błędy w jakimś stopniu się powtarzają — bo takie skargi nie są odosobnione.

Narzekania słychać też w kontekście połączeń sieciowych. Problemy z zasięgiem są na porządku dziennym. Niepokoi również brak opcji zrobienia kopii zapasowej stanu zapisu gry w Nintendo Switch. Wierzę, że to brak który wkrótce zostanie załatany — np. opcją synchronizacji z chmurą, kiedy usługi sieciowe ruszą pełną parą. Ale na ten moment wygląda to... po prostu biednie.

Nie tak to powinno wyglądać

Jedni mówią o chorobach wieku dziecięcego i zestawie wadliwych egzemplarzy. Inni oskarżają Nintendo o wypuszczenie niekompletnego produktu na rynek. Niestety, prawda jest taka, że nie wszystkie problemy uda się załatać łatką. Jestem w stanie wybaczyć wadliwe partie — jasne, to się zdarza. Ale możliwość niepoprawnego wpięcia pasków? Stacje dokujące rysujące konsole? To już delikatna przesada. I choć sam jestem zachwycony konceptem urządzenia, to nie potrafię spojrzeć na Switcha w obecnej formie niż na soft-launch. Sprzętowi z całą pewnością przyda się jeszcze sporo szlifów.

A na zakończenie tego ponurego wpisu coś pozytywnego. Mimo tych wszystkich wspomnianych wyżej błędów — to chociaż z wytrzymałością Switcha nie jest źle!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Nintendoswitchnintendo switch